Katastrofa mostu Quebec: Kanadyjscy inżynierowie noszą żelazne pierścienie, bo nie chcą powtórzyć tragedii sprzed lat, w wyniku której zginęło 85 robotników

W Ameryce Północnej można niekiedy rozpoznać inżynierów po "Żelaznym pierścieniu" (ang. Iron Ring) noszonym na palcu małym pracującej ręki aby podczas pisania inżynier pamiętał o składanej przysiędze. Jest to obrączka wykonana z żelaza lub stali nierdzewnej, mająca symbolizować dumę i oddanie profesji inżyniera. Tradycja ta narodziła się w Kanadzie, później rozprzestrzeniła się również do Stanów Zjednoczonych

Żelazny Pierścień nie wygląda zbyt pięknie, a do tego jest brzydki i niewygodny. Mimo to nosi go na małym palcu wielu kanadyjskich inżynierów - jest dla nim symbolem ich etyki zawodowej, która dla architektów jest ważna.

Zanim absolwenci uczelni inżynieryjnych i technicznych w Kanadzie dostaną dyplomy, muszą wziąć udział w Rytuale Pasowania na Inżyniera. Ceremonia ma im uświadomić, że praca inżyniera wymaga nie tylko wiedzy, ale i mądrości.

Dobry inżynier wie, że od stabilności jego konstrukcji często zależy ludzkie życie. Dlatego podczas Rytuału absolwenci ślubują, że nie będą przeceniać swoich możliwości, lecz starannie sprawdzać wszystkie obliczenia. Na pamiątkę uroczystości każdy z nich dostaje Żelazny Pierścień.

Pierścienie pierwszy raz rozdano w 1925 r. Kanadyjczycy wciąż mieli w pamięci tragedię, która wydarzyła się w 1907 r. Przez zaniedbania inżynierów zawalił się wtedy most Pont de Quebec, w wypadku zginęło 85 robotników.

Prace nad mostem rozpoczęły się w 1897 roku, kiedy to firma Phoenix Bridge Company zaproponowała konstrukcję dwutorowego, stalowego mostu wspornikowego, którego główne przęsło miało mieć długość 480 m. Do opracowania projektu zaproszono Theodora Coopera, jednego z czołowych inżynierów w kraju, zalecając mu jednak zwiększenie rozpiętości przęsła o 70 m. Cooper most wydłużył, zupełnie nie uwzględniając jednak tej zmiany w obliczeniach.

Budowa tego nadzwyczajnego mostu odbywała się w warunkach, w których nikt na placu budowy nie miał odpowiedniego autorytetu i doświadczenia zawodowego, pozostawiając problemy budowlane do decyzji konsultanta w jego odległym biurze w Nowym Jorku.

Gdy 7 lat później ukończone zostało południowe przęsło i z wysuniętej części wspornikowej przęsła głównego rozpoczęto montaż części podwieszonej, katastrofa była już nieunikniona.

Rano 29 sierpnia 1907 roku, gdy południowa cześć montowanej konstrukcji zbliżała się ku środkowi przęsła, konstrukcja skręciła się gwałtownie i z trzaskiem runęła do rzeki.

Naoczni świadkowie mówili, że konstrukcja złamała się prawie w środku, jakby "filary były z lodu, a ich końce nagle stopniały". W ciągu kilku sekund tysiące ton stali uległo całkowitemu zniszczeniu. W chwili katastrofy na moście znajdował się 200-tonowy dźwig, a niedaleko filara rozbierano drugi o masie 800 ton. Ponadto na moście znajdował się pociąg z materiałami budowlanymi. Usuwanie zniszczonej konstrukcji trwało dwa lata

Według legendy miejskiej, materiał na pierwsze Żelazne Pierścienie pochodził z elementów konstrukcyjnych zniszczonego mostu.

 

Pierścień zakłada się na mały palec wiodącej ręki (czyli tej, którą wykonuje się większość czynności). Jego powierzchnia jest wyszlifowana we wzór o ostrych krawędziach, więc nosi się go trochę niewygodnie. Ale właśnie o to chodzi - gdy inżynier pisze lub rysuje pierścień nieco mu przeszkadza, cały czas przypominając o tym, co symbolizuje: pokorze i odpowiedzialności.

Wbrew temu, co sugeruje nazwa, pierścień rzadko wykonany jest z żelaza. To mało praktyczny materiał, brudzi palce i niszczy się pod wpływem kontaktu ze skórą. Współcześnie większość pierścieni jest zrobiona ze stali nierdzewnej.

Dochodzenie w sprawie tragedii wykazało szereg nieprawidłowości i zaniedbań na etapie projektowania. Do awarii doszło wskutek zniszczenia błędnie zaprojektowanych pasów dolnych - sił, które doprowadziły do przekroczenia nośności należało się bowiem spodziewać. Okazało się również, że wywierano naciski na projektanta, by ograniczył zużycie stali do minimum, a w obliczeniach przyjęto zbyt małe obciążenia i prędzej czy później most musiał się zawalić.