Właśnie trwa sezon syropów na kaszel - na zewnątrz zimno i wilgotno, w pomieszczeniach sucho i jest rzadko wietrzone. Dzieci w szkołach i przedszkolach wymieniają się zarazkami i przekazują dalej nabyte infekcje.
Nic dziwnego, że powróciły reklamy środków, które mają pomóc w przypadku kaszlu - najlepiej i suchego, i wilgotnego. Bo odróżnić jeden od drugiego jest naprawdę trudno. Dr Wojciech Feleszko, pediatra i immunolog, mówi, że pacjenci mają trudności z odróżnieniem obu rodzaju kaszlu.
Często trudno usłyszeć kaszel podczas wizyty, dlatego zdarza się, że proszę, by rodzice nagrali kaszel dziecka na smartfon. Wtedy łatwiej stwierdzić, z jakim problemem mamy do czynienia.
Nic więc dziwnego, że producenci leków starają się wypuścić produkt, który - pozornie - rozwiąże ten problem. W radiu czy telewizji można spotkać reklamy środków, które mają działać niezależnie od tego, z jakim kaszlem mamy do czynienia.
Takie podejście może wywołać znacznie więcej złego niż dobrego. Jak tłumaczy dr Feleszko przede wszystkim trzeba pamiętać, że kaszel to odruch obronny organizmu. Nie jest tylko uciążliwym odruchem, a pełni ważną funkcję obronną pozwalając pozbyć się z dróg oddechowych tego, co doprowadziło do ich podrażnienia.
Jest też ważnym sygnałem diagnostycznym pozwalającym lekarzowi na określenie, z jaki poważnym problemem mamy do czynienia. Ba, w niektórych przypadkach kaszel może być nawet objawem choroby bezpośrednio zagrażającej życiu, więc tłumienie go przy pomocy leków dostępnych bez recepty i konsultacji z lekarzem może być po prostu niebezpieczne.
Kolejnym problemem jest to, że połączenie w jednym preparacie leków na kaszel suchy i mokry to zdecydowanie zły pomysł. Te tłumiące suchy kaszel zazwyczaj działają na receptory opioidowe znajdujące się w mózgu. Takie "wyłączenie" mechanizmu kaszlu może wydawać się dobrym pomysłem, ale to tylko pozory. Substancje działające na kaszel mokry rozluźniają śluz wydzielany przez drogi oddechowe tnąc na drobniejsze fragmenty łańcuchy cząsteczek tworzących wydzielinę. Dzięki temu staje się ona bardziej płynna i łatwiej ją odkaszlnąć.
Tyle, że przecież właśnie wyłączyliśmy odruch kaszlu komponentem działającym na kaszel suchy. W efekcie luźna wydzielina zamiast być odkasływana spływa głębiej rozprzestrzeniając zakażenie. Może to nawet przyczynić się do powstania zapalenia płuc. Jest to szczególnie niebezpieczne u dzieci do 5. roku życia.
Dr Wojciech Feleszko wyjaśnia też, że sama skuteczność substancji przeciwkaszlowych budzi duże wątpliwości. Działające na receptory opioidowepochodne morfiny generalnie nie działają w przypadku dzieci. Podobnie dzieje się z inną często stosowaną substancją - butamiratem. Za to kodeina, która działa, jest toksyczna dla dzieci i może wywoływać halucynacje, zaburzenia oddychania i stany depresyjne.
Co ciekawe syropy przeciwkaszlowe mogą działać, ale dzięki zawartemu w nich cukrowi. Może on działać na mózg tak samo, jak inne słodycze, czyli wywoływać wydzielanie się endorfin. Te hormony działają na receptory opioidowe, a więc te same, które odpowiadają za tłumienie kaszlu. Ten mechanizm tłumaczy też, dlaczego na kaszel pomagają kubek ciepłego soku malinowego czy cukierki do ssania.
Dr Feleszko wspomina też o nowej grupie leków opartych na lewodropropizynie - leku, który powstrzymuje odruch kaszlu nie poprzez działanie na mózg (czyli centralnie), a na oskrzela (czyli obwodowo). Oparte na nim preparaty wydają się być skuteczniejsze i pozbawione poważnych efektów ubocznych. Jednak znowu przypomnieć trzeba, że tłumienie kaszlu zwykle nie jest dobrym pomysłem - jest on objawem, a nie przyczyną choroby. Najpierw trzeba stwierdzić, co go wywołuje i wyeliminować ten czynnik.
Zobacz także WIDEO: Katarzyna Bosacka: Syrop na kaszel bez recepty? To zwykle tylko cukier plus woda