Miało być zupełnie inaczej. Lądownik Philae, metrowy robot naładowany sprzętem badawczym, powinien na moment przed dotknięciem powierzchni komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko wystrzelić harpun i zakotwiczyć się na jej powierzchni. By zapobiec odbiciu na moment powinien zadziałać silnik dociskający lądownik.
Powinien. Jednak nie zadziałał ani silnik, ani harpun główny i rezerwowy. Zapewne nigdy nie dowiemy się już, dlaczego tak się stało. Być może stało się tak dlatego, że spodziewaliśmy się na komecie miększej nawierzchni, a okazało się, że pokrywa ją spieczona skorupa pyłu.
Dość, że Philae odbił się dwa razy i zaginął. Wiemy, że jego pierwszy nieplanowany skok wyrzucił go na wysokość około kilometra. Nie wiedzieliśmy jednak gdzie wylądował, bo najwyraźniej przewrócił się na bok i nie był w stanie korzystać z ogniw słonecznych. Zamilkł po kilku dniach, gdy skończyła się energia w akumulatorze. Zdołał wykonać tylko część zaplanowanych badań.
Ale specjaliści z misji Rosetta nie mogli tak tego zostawić. Odnalezienie Philae stało się najwyraźniej ambicją zespołu. Problem w tym, że małego robota bardzo trudno dostrzec na pełnej kamieni pustyni, jaką stanowi powierzchnia komety.
Philae odezwał się jeszcze kilka razy i to pomogło w namierzeniu kilkudziesięciometrowego obszaru, w którym znajdował się robot. Jednak na zdjęciach wciąż nie było go widać. Dopiero zbliżenie się do powierzchni komety na odległość 2,7 km pozwoliło zrobić zdjęcia o rozdzielczości 5 cm na piksel.
Na tym zrobionym 2 września wreszcie udało się wypatrzeć Philae. Lądownik leży po prawej stronie fotografii, niemal na samej krawędzi zdjęcia w ciemnej rozpadlinie.
Na tym zdjęciu odnaleziono lądownik Philae. Widać go przy prawej krawędzi zdjęcia, tuż nad jej środkiem Fot. ESA/Rosetta/MPS for OSIRIS Team MPS/UPD/LAM/IAA/SSO/INTA/UPM/DASP/IDA
Na zbliżeniu widać, że po nieudanym lądowaniu i niekontrolowanych skokach robot faktycznie przewrócił się na bok. Zbliżenie pokazuje, w jakiej pozycji leży. Da się nawet rozpoznać poszczególne instrumenty:
Opisane zbliżenie znalezionego lądownika. Widać poszczególne elementy. Fot. ESA/Rosetta/MPS for OSIRIS Team MPS/UPD/LAM/IAA/SSO/INTA/UPM/DASP/IDA
To była już ostatnia chwila na odnalezienie zaginionego lądownika. 30 września Rosetta zakończy misję - zbliży się do komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko i wpadnie w jedną z głębokich szczelin na jej powierzchni. Do ostatniej chwili ma przesyłać na Ziemię dane, z których naukowcy chcą uzyskać dodatkowe informacje o budowie komety.