Lekarz, do którego trafił chłopiec tak relacjonuje to zdarzenie:
Chłopiec przyszedł do mnie, gdy w piątkową noc trzymał laser i nieszczęśliwie zaświecił nim sobie w oczy przez bardzo krótką chwilę. Niestety, nieodwracalnie uszkodził sobie dno oka.
W relacji podkreślono, że chłopiec bawił się zwykłym wskaźnikiem laserowym, jaki często spotyka się w długopisach. Jeśli rzeczywiście tak było, to opisane działania nie mogły spowodować jakiegokolwiek uszkodzenia wzroku. Co nie oznacza jednak, że lasery są całkowicie bezpieczne.
Można przyjąć, że proste wskaźniki laserowe świecące czerwonym światłem nie są niebezpieczne dla wzroku, choć świecenie nimi celowo w oko przez dłuższy czas (rzędu kilku sekund) może wywołać pewne uszkodzenia. Natomiast wszystkie silniejsze lasery wymagają bardzo dużej ostrożności i z pewnością nie można ich traktować jako zabawek. Dlatego wiele z takich przenośnych urządzeń (nawet tych kosztujących 40-50 zł) ma wbudowany zamek, który trzeba otworzyć kluczem, by włączyć laser.
Największy problem polega na tym, że trudno mieć pewność, jaką faktycznie moc ma laser. Dostępne u nas produkty teoretycznie powinny być właściwie oznaczone, ale w praktyce kupić można sprzęt nieznanego pochodzenia, którego opis nie budzi zaufania. Tak czy inaczej - laser z pewnością nie jest zabawką dla dzieci.
O bezpieczeństwie lasera decyduje wiele czynników. Na pewno podstawowym jest moc emitowanej wiązki światła. Większość małych, długopisowych wskaźników laserowych generuje czerwone światło i ma moc 3-5 mW (miliwatów), co nie stwarza zagrożenia przy przypadkowym zaświeceniu w oczy. Stosowana międzynarodowo klasyfikacja z ANSI/IEC zalicza je do klasy 3R (im niższa liczba, tym laser bezpieczniejszy), w której niebezpieczne jest dopiero celowe wpatrywanie się w promień lasera. Wiązka nie jest groźna, gdy odbija się od rozpraszającej ją powierzchni, nie stwarza też zagrożenia dla skóry. Jeśli 14-latek używał takiego lasera, to prawdopodobnie musiał celowo świecić sobie w oczy. To jednak dziwne, bo w relacji lekarza mowa jest o uszkodzeniu obu oczu.
Łatwo jednak jest kupić lasery o znacznie większej mocy i innym kolorze światła. Za około 50 złotych dostępne są urządzenia klasy 3B, które generują zieloną wiązkę i mają moc nawet 500 miliwatów. Tu zagrożenie jest już poważne - takim laserem można przepalić balon czy poparzyć z niewielkiej odległości skórę. Skierowany w oko, które skupia promieniowanie, wywoła poparzenie siatkówki i trwałe uszkodzenie oka. Niewskazane jest nawet patrzenie w punkt światła na ścianie - choć promieniowanie się rozprasza, to nadal jest ono zbyt silne, by było bezpieczne.
Laserów o wyższej mocy, zaliczanych do klasy 4. nie da się już normalnie kupić.
Na zdjęciu, które zaprezentował lekarz, widać uszkodzenia oka 14-latka wywołane działaniem promienia lasera:
Uszkodzenie oka wywołane promieniem lasera - zdjęcie przedstawione przez lekarza opisującego przypadek 14-latka Fot. Ben Armitage
Uszkodzenie wzroku laserem polega przede wszystkim na poparzeniu siatkówki, czyli światłoczułej warstwy oka. W takim wypadku powstają blizny, które sprawiają, że w tym miejscu siatkówka przestaje reagować na światło. Wiązka lasera może też wywołać zmiany fotochemiczne w komórkach, które odbierając światło przetwarzają je na impulsy nerwowe lub spowodować zmętnienie rogówki.