Dane przesyłane przez sondę wskazują, że właśnie opuszcza ona heliosferę, czyli obszar wokół Słońca, w którym wpływy wiatru słonecznego przewyższają wpływy przestrzeni międzygwiezdnej.
Skąd wiemy, że Voyager 1 właśnie opuszcza ten obszar? Sonda cały czas monitoruje rodzaj i natężenie cząstek w swoim środowisku. Od kilku dni obserwujemy niespotykany wcześniej stały spadek cząstek o niskiej energii, których źródłem jest Słońce. Jednocześnie poziom cząstek pochodzących z przestrzeni międzygwiezdnej rośnie - to cząstki wysokoenergetyczne, powstałe m.in. w wyniku wybuchów supernowych.
Już wcześniej obserwowaliśmy sporadyczne spadki poziomu cząstek słonecznych. Ze stałego poziomu 25 cząstek na sekundę, ich natężenie spadało do 10 na sekundę. Niemniej po krótkim czasie ich poziom wracał do normy. Zjawisko to zaczęło występować coraz częściej, aż 26 sierpnia zanotowano intensywny spadek cząstek niskoenergetycznych, który trwa do dziś.
Najpierw osiągnął wartość pięć razy mniejszą od standardu - pięć cząstek na sekundę. Ostatnie wyniki mówią już o zaledwie dwóch cząstkach niskoenergetycznych na sekundę. Jednocześnie wpływ wysokoenergetycznych promieniowania kosmicznego rośnie. Jeszcze do niedawna ich poziom rejestrowany przez Voyagera 1 był dziesięciokrotnie niższy niż cząstek pochodzących od Słońca. Dziś ich liczba jest wyrównana.
Ostatecznym dowodem świadczącym o tym, że Voyager 1 opuścił nasz Układ Słoneczny, będzie zmiana kierunku pola magnetycznego otaczającego sondę - z umownego wschód-zachód (wytwarzanego przez nasz Układ Słoneczny) na północ-południe (którego źródłem jest Droga Mleczna). Na analizę tych danych jednak przyjdzie nam poczekać do przyszłego miesiąca.
Naukowcy nie wiedzą dokładnie, co czeka sondę Voyager 1. Jej odkrycia są pionierskie. Nieznana jest dokładna granica Układu Słonecznego, która zresztą cały czas ulega zmianie, zależnie od poziomu aktywności naszego Słońca. Ciągle dowiadujemy się o otaczającej nas przestrzeni kosmicznej nowych rzeczy. Do niedawna uważano, że po opuszczeniu heliosfery Voyager 1 natrafi na utworzoną przez wiatr słoneczny tzw. łukową falę uderzeniową otaczającą heliosferę (ang. bow shock). Badania NASA z maja wykazały jednak, że zjawisko to nie dotyczy naszego Układu, który w przestrzeni międzygwiezdnej porusza się zbyt wolno na wytworzenie fali uderzeniowej.
Voyager 1 wystrzelony został 5 września 1977 roku. Szesnaście dni wcześniej poprzedziła go siostrzana sonda Voyager 2. Głównym założeniem ich misji było zbadanie układów Jowisza i Saturna. Po wykonaniu tych zadań okazało się, że sondy ciągle mają energię i mogą wykonywać kolejne badania. Zaczęły badać dalsze planety naszego Układu, dostarczając nam po drodze masę fantastycznych zdjęć .
Podczas gdy piszę ten tekst, Voyager 1 znajduje się 18 228 625 700 kilometrów od Ziemi. To ponad 121 jednostek astronomicznych, czyli odległości między Ziemią a Słońcem. Oznacza to, że sygnał z sondy dociera do nas po 16 godzinach i 52 minutach.
Choć te odległości dla ludzkiego rozumu są niewyobrażalne, w świecie kosmosu to dystans mikroskopijny. Sondy Voyager to obecnie najszybciej poruszające się znane nam statki kosmiczne na świecie. Voyager 2 porusza się z prędkością 15,447 kilometrów na sekundę. Jeśli przez cały czas utrzyma taką prędkość, to za 296 000 lat powinien minąć Syriusza - najjaśniejszą gwiazdę na naszym niebie.