Szymon Hołownia we wtorek (21 listopada) wznowił pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji. W trakcie trzecich obrad posłowie Prawa i Sprawiedliwości wnieśli do izby niższej parlamentu projekt uchwały przeciwko zmianom w traktatach Unii Europejskiej, które zostaną poddane głosowaniu w najbliższą środę (22 listopada). Marszałek Sejmu skierował projekt do prac komisji ds. Unii Europejskiej, co nie spodobało się politykom Zjednoczonej Prawicy.
Po zakończeniu części formalnej wtorkowych obrad Szymon Hołownia oddał głos posłom. Jako pierwszy na mównicy stanął Antoni Macierewicz, który rozpoczął wystąpienie od ataku na marszałka. - Ten projekt pana marszałka Hołowni, by oświadczenia miały trzy minuty, jest zupełnie nową, w ciągu ostatnich 30 lat, koncepcją. Panie marszałku, pan idzie za daleko, może pan to ograniczy do 30 sekund - narzekał Macierewicz.
- Panie pośle, nie mam takiego zamiaru. Ale jeśli nie zmieści się pan w trzech minutach, to z przyjemnością doliczę panu dwie minuty - odpowiedział marszałek Sejmu. Macierewicz kontynuował swój wyrzut. - A może do dwóch sekund? To, co pan robi, to jest po prostu skandal, realizowany w sposób, który ma pana usprawiedliwić - mówił poseł PiS.
W dalszej części wystąpienia Macierewicz przekonywał, że Szymon Hołownia "odrzucił możliwość przekazania przez polski Sejm jednoznacznego stanowiska w sprawie jutrzejszego działania Unii Europejskiej, która ma pozbawić Polskę niepodległości". - I to pan właśnie, oraz pana formacja, sprawiła, że polski Sejm nie może się przed decyzją Unii Europejskiej publicznie wypowiedzieć. Zgadzacie się na to, by Polska została pozbawiona niepodległości. To jest zdrada stanu - stwierdził, po czym opuścił mównicę.
- Dziękuję, panie pośle. Nie wykorzystał pan nawet tych trzech minut. Przypominam artykuł 185. regulaminu Sejmu, który mówi, że oświadczenia poselskie nie mogą trwać dłużej niż pięć minut, co zostawia mi pole do interpretacji i stwierdzenia, że dzisiaj będą trwały minut trzy - wyjaśnił Hołownia.