Partia Razem jednak w rządzie? Adrian Zandberg: Jesteśmy gotowi, ale...

- Jeżeli będą środki, jeżeli będzie polityczna zgoda na wprowadzenie rozsądnych narzędzi prawnych, my w każdej chwili jesteśmy gotowi wziąć za to odpowiedzialność - mówił w RMF współprzewodniczący partii Razem Adrian Zandberg. Partia mogłaby odpowiadać za ministerstwo zajmujące się polityką mieszkaniową.

Chwilę przed ogłoszeniem umowy koalicyjnej w mediach głośno zrobiło się o decyzji Partii Razem, która postanowiła poprzeć nowy rząd Donalda Tuska, jednak zapowiedziała, że członkowie ugrupowania nie wejdą do Rady Ministrów. Liderzy - Adrian Zandberg i Magdalena Biejat tłumaczyli wówczas, że nie uzyskali gwarancji dla kilku priorytetowych rozwiązań i nie zostały one wprowadzone do umowy koalicyjnej. Jak się okazuje, ugrupowanie wcale nie wyklucza zmiany zdania. Ale stawia warunki. 

Zobacz wideo Marta Lempart o Hołowni i Kosiniaku: Poszli na rozmowy koalicyjne i nakłamali, że wszyscy ich członkowie są za zakazem aborcji

Razem jednak w nowym rządzie? Adrian Zandberg nie mówi "nie"

O decyzję Partii Razem Zandberg został zapytany w poniedziałek w "Popołudniowej rozmowie w RMF FM". Polityk tłumaczył, że wynikała ona z powodu "braku zgody ze strony pozostałych ugrupowań na to, by w umowie koalicyjnej zapisać przeznaczenie 1 proc. PKB (ok. 30 mld złotych - przyp. red.) na budownictwo mieszkaniowe". Wskazał jednak, że jeśli koalicjanci zmienią w tej sprawie zdanie - Partia Razem jest gotowa wejść do rządu i zająć się tą kwestią. Kilka dni wcześniej w Radiu Plus Zandberg wymienił resorty, którymi partia byłaby zainteresowana. Są to: Ministerstwo Zdrowia (na to szans raczej nie ma) i resort, który zajmowałby się polityką mieszkaniową. - My mieliśmy warunek, tym warunkiem była gwarancja środków finansowych - tłumaczył. 

- Jeżeli będą środki, jeżeli będzie polityczna zgoda na wprowadzenie rozsądnych narzędzi prawnych, które ograniczą na przykład patologię, którą stał się najem krótkoterminowy, jeżeli będą pieniądze na budownictwo społeczne - my w każdej chwili jesteśmy gotowi wziąć za to odpowiedzialność - mówił Adrian Zandberg w RMF FM. - Ale bez środków i bez politycznej zgody na zmianę ustaw, to minister to jest tylko wizytówka, biurko, sekretarka i limuzyna - dodał. 

Partia Razem chciała 8 proc. PKB na system opieki zdrowotnej

Podczas wywiadu Zandberg przekonywał także o konieczności zwiększenia nakładów finansowych na publiczną służbę zdrowia. Jak tłumaczył, Partia Razem podczas negocjacji koalicyjnych proponowała podniesienie wydatków na ten cel do 8 proc. PKB. Inne ugrupowania nie poparły jednak takiego rozwiązania. - Jesteśmy ludźmi racjonalnymi i wiemy, że z dnia na dzień, z roku na rok tych środków nie podniesiemy. Chcieliśmy dojść do 8 proc. na koniec kadencji - mówił polityk. - Nie było zgody pozostałych partii na to - podkreślił. Pytany z kolei o "dziurę Morawickiego" w finansach publicznych, odparł: "Polska nie jest krajem bardziej zadłużonym niż przeciętna europejska, więc opowieść o tym, że jesteśmy w szczególnie złej sytuacji - jeżeli chodzi o dług publiczny - moim zdaniem jest nietrafna". 

Mateusz Morawiecki desygnowany na premiera

Premier Mateusz Morawiecki podał do dymisji swój rząd w ubiegły poniedziałek, na pierwszym posiedzeniu nowo wybranego Sejmu. Tego samego dnia  prezydent Andrzej Duda powierzył Morawieckiemu misję tworzenia nowego gabinetu. Mateusz Morawiecki zapowiedział w piątek, że w ciągu 7-8 dni zaprezentuje skład nowej Rady Ministrów. Prezydent musi powołać Radę Ministrów najpóźniej 27 listopada. Premier będzie miał dwa tygodnie na wygłoszenie exposé i uzyskanie wotum zaufania w Sejmie.

Wszystko wskazuje na to, że rząd Mateusza Morawieckiego nie uzyska bezwzględnej większości. Głosowanie przeciw zapowiadają Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica. Wówczas nowego premiera wybierze Sejm, a kandydatem sejmowej większości na szefa rządu jest przewodniczący PO, były premier Donald Tusk.

Więcej o: