Kołodziejczak mówi o aborcji. Zagłosuje zgodnie z wolą Tuska? "Nie będę politykiem niczyich sumień"

Michał Kołodziejczak został zapytany, czy w sprawie aborcji zagłosuje tak, jak chce Donald Tusk. Poseł Koalicji Obywatelskiej unikał jasnej deklaracji. Stwierdził, że "zawsze będzie reprezentował swoje zdanie". Powiedział też, na co musi poczekać, zanim podejmie decyzję w tej sprawie.

Michał Kołodziejczak wypowiedział się na temat głosowania nad ustawą liberalizującą prawo aborcyjne. Poseł Koalicji Obywatelskiej nie chciał na razie jednoznacznie opowiedzieć się za takim projektem lub przeciw niemu. Lider Agrounii stwierdził za to, że co do jednego już teraz ma absolutną pewność.

Zobacz wideo Michał Kołodziejczak o liberalizacji prawa aborcyjnego: Chciałbym, żeby taka decyzja była podejmowana przez kobiety

Michał Kołodziejczak zagłosuje ws. aborcji tak, jak będzie chciał Donald Tusk? Poseł KO wyjaśnia

20 listopada Michał Kołodziejczak wystąpił w programie "Gość Radia ZET", prowadzonym przez Bogdana Rymanowskiego. Dziennikarz poprosił posła KO, by ten ustosunkował się do stwierdzenia: "W sprawie aborcji zagłosuję tak, jak chce Tusk". - Nigdy nie będę politykiem niczyich sumień - odparł Kołodziejczak.

 

Lider Agrounii nie powiedział natomiast, jak zagłosowałby w sprawie ustawy liberalizującej prawo aborcyjne. Podkreślił jedynie, że "zawsze będzie reprezentował swoje zdanie i to, jak będzie uważał". Zasugerował, że podejmie decyzję, "jak będą dokładne tematy, będzie widział ustawy".

Michał Kołodziejczak nie mówi, czy zagłosuje za liberalizacją aborcji, ale chce "uszanować decyzję kobiet"

Michał Kołodziejczak po raz kolejny uniknął jasnej odpowiedzi na pytanie o swoje poglądy dotyczące aborcji. Temat ten został poruszony między innymi podczas "Porannej rozmowy Gazeta.pl" z 24 października. Kołodziejczak powiedział wtedy, że "chciałby, żeby decyzję podjęły kobiety, to do nich należy", a on "nie chcę za nikogo decydować". Posła KO zapytano wówczas, czy w razie głosowania nad projektem ustawy liberalizującej prawo aborcyjne zagłosuje "za", "przeciw" czy nie weźmie udziału w głosowaniu.

- Nie zakładam, że nie przyjdę na jakiekolwiek głosowanie albo nie będę głosować. Uważam, że trzeba uszanować decyzję kobiet. Ja też patrzę na swój elektorat, ich głos jest ważny. A jeśli miałoby dojść do referendum, to powinny brać w nim udział tylko kobiety - stwierdził.

Więcej o: