"Po przeprowadzeniu konsultacji i głębokim zastanowieniu, Prezydent Andrzej Duda podjął już decyzję w sprawie tak zwanego pierwszego kroku. Decyzja jest ostateczna, więc ścigającym się na apele do Prezydenta polecam spokojne oglądanie wieczornego orędzia" - napisał szef Gabinetu Prezydenta RP na platformie X (dawniej Twitter). Zwyczajowo orędzie prezydenckie rozpoczyna się o godzinie 20, po zakończeniu programu "Wiadomości" emitowanego przez TVP.
W październikowych wyborach parlamentarnych Prawo i Sprawiedliwość zdobyło 194 mandaty poselskie, Koalicja Obywatelska - 157 mandatów, Trzecia Droga - 65 mandatów, Nowa Lewica - 26 mandatów, a Konfederacja - 18 mandatów. Wyniki te pozwalałaby na utworzenie rządu partiom wcześniejszej opozycji demokratycznej, które uzyskały łącznie 248 mandatów, o 54 więcej względem dotychczasowej partii rządzącej.
Liderzy partii koalicyjnych potwierdzili swoją intencję podczas spotkań z prezydentem Andrzejem Dudą, które odbyły się 24 i 25 października. Przed ich rozpoczęciem przewodniczący KO, Polski 2050, PSL i Lewicy jednogłośnie przedstawili jako swojego kandydata na premiera Donalda Tuska. Partia PiS proponowała natomiast przekazanie misji utworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu, sprawującemu obecnie urząd Prezesa Rady Ministrów.
Po zakończeniu spotkań z przedstawicielami partii politycznych, mających wchodzić w skład Sejmu X kadencji, prezydent Andrzej Duda wygłosił oświadczenie. Przekazał w nim, że stoi przed wyborem pomiędzy dwoma kandydatami. - Mamy dzisiaj dwóch poważnych kandydatów na stanowisko premiera i dwie grupy polityczne, które twierdzą, że mają większość parlamentarną - mówił prezydent podczas wystąpienia.
O możliwości uzyskania parlamentarnej większości prezydenta zapewnić mieli nie tylko przedstawiciele partii popierających kandydaturę Donalda Tuska, ale również Zjednoczona Prawica, która wskazywała na Morawieckiego jako przyszłego premiera. - Zapewnili, że zakładają, że będą mieć na sali sejmowej większość, która umożliwi poparcie tego kandydata - przekazał wówczas Andrzej Duda. Dotychczasowe stronnictwo rządzące zdobyło jednak znacznie mniej mandatów i nie byłoby w stanie samodzielnie utworzyć rządu. Deklaracje polityków pozostałych partii wskazują, że nie może liczyć również na uzyskanie poparcia ze strony posłów innych stronnictw.