PiS opracował plan na wybory, ale Kaczyński ma problem. Znani politycy się zbuntują? Padły nazwiska

Prawo i Sprawiedliwość chce, by politycy, którzy osiągnęli dobre wyniki w wyborach parlamentarnych, zostali kandydatami na prezydentów miast. Plany PiS na wybory samorządowe mogą jednak pokrzyżować sami członkowie tej partii. Część z nich zamierza odmówić Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości przygotowuje się do przyszłorocznych wyborów samorządowych. PiS zamierza walczyć przede wszystkim o dobre wyniki w sejmikach wojewódzkich, a kandydatami na prezydentów dużych miast mają zostać politycy, którzy osiągnęli dobre wyniki w wyborach parlamentarnych. .

Zobacz wideo Jak wyglądały kulisy w sztabie PiS-u? "Syndrom oblężonej twierdzy" i "morowe miny"

PiS ma plan na wybory samorządowe. Czarnek prezydentem Lublina, eksperyment w Warszawie

Jak ustaliła Wirtualna Polska, władze PiS wytypowały już kilkoro polityków, którzy mogliby zostać kandydatami na prezydentów miast. Znaleźli się wśród nich trzej ministrowie - Przemysław Czarnek, Waldemar Buda i Marlena Maląg. Są oni przymierzani do startu odpowiednio w Lublinie, Łodzi i Ostrowie Wielkopolskim.

PiS chce również postawić na Małgorzatę Wassermann oraz Kacpra Płażyńskiego, którzy w wyborach parlamentarnych uzyskali ponad 100 tysięcy głosów. Wassermann może być kandydatką na prezydenta Krakowa, a Płażyński mógłby wystartować w Gdańsku. Wirtualna Polska ustaliła również, że "PiS zamierza przeprowadzić eksperyment w Warszawie". Tam kandydatką na prezydenta może zostać Danuta Dmowska-Andrzejuk, czyli polityczka spoza parlamentu.

Jarosław Kaczyński będzie zmagał się z buntem? Politycy PiS "liczą na trochę spokoju"

Politycy PiS przyznają, że Jarosław Kaczyński może mieć problem z realizacją planu przygotowanego z myślą o wyborach samorządowych. Jedna z działaczek stwierdziła, że nie chce kandydować w kolejnych wyborach, ponieważ "liczy na trochę spokoju od kampanii". Inna osoba powiedziała, że część polityków PiS nie chcę brać udziału w wyborach samorządowych, ale przecież "jeśli naczelnik wskaże, to człowiek nie odmówi".

Ważny polityk PiS opowiedział też o ogólnych nastrojach, jakie panują obecnie w jego ugrupowaniu. - O większej liczbie sejmików nie ma co marzyć. Jeśli opozycja przejmie władzę w Sejmie i Senacie, a tak będzie, to zacieśni się ich współpraca również na poziomie sejmików. Chyba że tak spartaczą swój czas przez te pół roku, że znów wrócimy do gry. I stoczymy z nimi wyrównany pojedynek - stwierdził.

Więcej o: