Prezydent Andrzej Duda zaprosił formacje polityczne, które weszły do Sejmu, do Pałacu Prezydenckiego na konsultacje. "W ramach konsultacji z komitetami wyborczymi, które będą miały swoją reprezentację w Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej X kadencji, prezydent Andrzej Duda przyjął dziś w Pałacu Prezydenckim przedstawicieli KW Prawo i Sprawiedliwość" - napisała Kancelaria Prezydenta. Tego samego dnia odbyło się też spotkanie z przedstawicielami formacji skupionych w Koalicji Obywatelskiej.
Na spotkaniu z przedstawicielami PiS - reprezentowanym przez premiera Mateusza Morawieckiego, szefa klubu PiS prof. Ryszarda Terleckiego i rzecznika PiS Rafała Bochenka - premier deklarował, że chce podjąć próbę stworzenia nowego rządu.
- Morawiecki był w nadspodziewanie dobrej formie na tym spotkaniu. Determinacja Morawieckiego wydawała się naprawdę bardzo mocna - mówi polityk z obozu rządzącego. Morawiecki, słyszymy od naszych rozmówców, był w Pałacu Prezydenckim w bojowym nastawieniu, by powalczyć o stworzenie nowego gabinetu. Nawet jeśli w PiS wiara w powodzenie takiej misji jest de facto żadna.
Przedstawiciele PiS deklarowali w Pałacu, że prowadzą rozmowy z PSL-em, a zwłaszcza "doły" ludowców miałyby być otwarte na koalicję z PiS. Liderzy PSL i Trzeciej Drogi, którą tworzą razem z Polska 2050 Szymona Hołowni, publicznie mówią jednak wprost, że koalicji z PiS nie będzie, a żadne rozmowy na ten temat się nie toczą.
Tego dnia prezydent miał spotkania nie tylko z PiS, ale także z liderami partii wchodzących w skład Koalicji Obywatelskiej na czele z Donaldem Tuskiem. Towarzyszyli mu sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej Marcin Kierwiński, szef Nowoczesnej Adam Szłapka, liderka Inicjatywy Polskiej Barbara Nowacka i szefowa Zielonych Urszula Zielińska.
- Oba ugrupowania, Koalicja Obywatelska i PiS, chcą dostać od prezydenta tekę premiera - słyszymy od naszego rozmówcy znającego treść tych rozmów.
Spotkanie z największą siłą na opozycji przebiegło spokojnie. - Donald Tusk był w dobrej formie. Mógł przyjść tak jak na debatę do TVP, czyli niepewny i poddenerwowany, ale widać było, że jest pewny swojej pozycji i chce być premierem. Zrobił bardzo mocne wrażenie na prezydencie i jego ludziach. Bardzo sprawnie prowadził rozmowę i widać było, że jest wytrawnym graczem - słyszymy od osoby znającej kulisy tych konsultacji.
Z Donaldem Tuskiem rozmowa dotyczyła także bezpieczeństwa - postawy wobec wojny w Ukrainie, sojuszu z USA, bezpieczeństwa energetycznego i kontraktach na budowę elektrowni atomowych. Prezydent pytał o plany co do obsady ważnych stanowisk - zwłaszcza MON i MSZ i marszałków oraz o współpracę z prezydentem. Jednak lider PO nie chciał z prezydentem rozmawiać o obsadzie personalnej rządu, przekonywał jednak - zgodnie z deklaracjami innych liderów formacji opozycyjnych: Władysława Kosiniaka-Kamysza, Szymona Hołowni, Włodzimierza Czarzastego - że obecna opozycja ma większość potrzebną do stworzenia stabilnego rządu.
Prezydent Andrzej Duda ani słowem nie dał po sobie poznać, komu chce powierzyć misję tworzenia rządu w pierwszym kroku, kiedy ma dowolność we wskazaniu premiera. - Nie ma jeszcze tej decyzji prezydenta - słyszymy w Pałacu Prezydenckim. Zatem nie jest, póki co przesądzone, czy to przedstawiciel PiS dostanie od prezydenta misję stworzenia rządu.
W obozie PiS zaczynają krążyć pogłoski o tym, że prezydent może nie wskazać przedstawiciela PiS na premiera w pierwszym kroku, ale od razu na kogoś z opozycji. Ale nikt tego - nawet nieoficjalnie - nie potwierdza. - Byłoby to duże rozczarowanie, gdyby prezydent nie wskazał Morawieckiego w pierwszym kroku - mówi jeden z posłów PiS. Skoro bowiem prezydent wywodzi się ze Zjednoczonej Prawicy, a ten obóz uzyskał największe poparcie - ale już nie większość w nowym Sejmie - to centrala PiS może oczekiwać teki premiera najpierw dla siebie.
Decyzji prezydenta nie ma. Wedle naszych informacji Andrzej Duda nie będzie się spieszył ze zwołaniem - na co ma 30 dni od wyborów - nowego Sejmu. Zatem zwołania pierwszego posiedzenia można się spodziewać za kilkanaście dni, a najpóźniej 14 listopada.