Podczas środowej konferencji Donalda Tuska w Zgierzu (woj. łódzkie) doszło do incydentu z udziałem pracownika Telewizji Polskiej. - Część z państwa to widziała. Funkcjonariusze PiS, którzy udają dziennikarzy mediów publicznych, w sposób bardzo brutalny zaczepiali i fizycznie nacierali na moich współpracowników i na mnie - powiedział lider PO i dodał, że złoży informację o "bardzo niestosownym zachowaniu agresywnych i niekulturalnych ludzi, którzy udają dziennikarzy" do odpowiednich instytucji.
- To nie pierwszy raz, ale to, co dziś się tutaj zdarzyło, to już przekracza wszystkie możliwe granice. Tym bardziej że informowaliśmy wszystkich państwa, że będzie briefing - mówił polityk. W pewnym momencie głos zabrał pracownik TVP. - Chciałbym zaprotestować przeciwko temu, że nazwał pan dziennikarzy TVP, którzy tutaj razem z panem spacerowali, że jesteśmy pod wpływem alkoholu. Pan to powiedział, a ja bym chciał, żeby pan nas przeprosił za takie insynuacje - powiedział. Na co Tusk odparł, że faktycznie tak powiedział, miał takie wrażenie i nie tylko on. - Nacieraliście fizycznie na posłanki, które mi towarzyszyły, rozpychaliście się, nawet funkcjonariusze SOP-u nie byli w stanie was powstrzymać. Jeśli robicie tak na co dzień na trzeźwo, tym gorzej to o was świadczy - powiedział Donald Tusk.
Pracownik stacji publicznej ponownie chciał dojść do głosu, jednak Tusk odparł: "Jeśli panowie czują się zagrożeni, to możecie się swobodnie oddalić, nikt wam tutaj na pewno nie zrobi krzywdy". I dodał, że wyczerpali już swój limit czasu "ponad miarę".
- Proszę się nie dziwić, proszę pana, że pański stan budzi mój niepokój. Naprawdę wasze zachowanie musi budzić bardzo poważny niepokój. (...) Przepraszam bardzo, ale panowie naruszacie znowu wszystkie normy postępowania. Bardzo proszę nie przeszkadzać. Wiem, że nie jesteście od informowania, ale proszę przynajmniej innym dziennikarzom pozwolić informować o tym, co mamy do powiedzenia - mówił Donald Tusk.
Lider PO Donald Tusk podczas środowej konferencji prasowej odwołał się także do ostatniej afery pedofilskiej z udziałem polskich youtuberów. - [Mateusz Morawiecki] postanowił zaatakować pedofilię w Polsce i wziąć w obronę ofiary pedofilii w związku ze skandalem w internecie z tak zwanymi youtuberami czy influencerami. (...) Dzisiaj słyszymy od pana premiera Morawieckiego, że on podejmie walkę z pedofilią w Polsce - mówił były premier.
- Po skandalu ujawnionym w filmie o pedofilii wśród przedstawicieli polskiego kleru postanowiono powołać państwową komisję ds. walki z pedofilią. PiS powołał tę komisję. Wiecie, że ta komisja nie podjęła żadnego działania? Po pewnym czasie szef tej komisji, powiedział, że właściwie nie jest już zainteresowany walką z pedofilią. Oni do tej pory nie zrobili dokładnie nic - powiedział szef Platformy Obywatelskiej. - Morawiecki i Kaczyński osobiście odpowiadają za to - dodał.
- Państwo polskie mimo tak wielu przykładów bezkarności i bezczelności pedofilów w Polsce, nie zrobiło nic w tej kwestii. Komisja okazała się fikcją. Nadal nie słyszymy, by kogoś pociągnięto do odpowiedzialności - mówił lider Platformy Obywatelskiej. - To nie trzeba czekać na pana Wardęgę, na pana Sekielskiego. Od tego powinno być państwo, żeby chronić nasze dzieci od pedofilii - mówił Tusk.