Sztab PiS "dojeżdża" posłów. Ujawniamy, co się dzieje w jego zamkniętej grupie

Jacek Gądek
Sztab PiS trzyma krótko swoich posłów i senatorów. W popularnej aplikacji do komunikacji stworzono grupę liczącą prawie 300 parlamentarzystów PiS, a Joachim Brudziński beszta ich tam za zbyt małą aktywność w sieci - ustaliła Gazeta.pl. Codziennie są też przygotowywane zestawienia, kto podawał dalej, a kto nie, filmiki PiS w mediach społecznościowych.

- Brudziński nas opierd... - żali się jeden z parlamentarzystów PiS. Szef sztabu obozu rządzącego znany jest ze swojego sposobu zarządzania poprzez trzymanie za twarz.

Kolejny rozmówca z PiS, który również jest na grupie w popularnym komunikatorze: - Brudziński nas dojeżdża za zbyt małą aktywność w internecie, a my musimy przede wszystkim prowadzić kampanię w swoich okręgach.

- Co każą, to robię - dodaje następny. - Codziennie gonią nas do roboty w sieci - mówi inny rozmówca z tej formacji o sztabie. Dla bezpieczeństwa tego kanału komunikacji między sztabem a szeregowymi parlamentarzystami wiadomości znikają kolejnego dnia.

Efekt jest taki, że PiS zdobywa większe zasięgi niż Koalicja Obywatelska (mimo że zasięgi szefa PO Donalda Tuska są imponujące). Jednak część parlamentarzystów PiS ma wątpliwości, czy przekładają się one na głosy wyborców. 

Zobacz wideo

Każdego dnia sztab PiS poprzez tę grupę przymusza swoich parlamentarzystów do propagowania codziennych spotów PiS, które partia publikuje o godz. 7 rano. Za działania w sieci odpowiada europoseł Patryk Jaki z Suwerennej Polski, a wcześniej robił to - teraz już w mniejszym stopniu - Michał Moskal, bardzo bliski współpracownik prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. W działania w sieci angażuje się też szef sztabu PiS europoseł Joachim Brudziński.

Sztab PiS stara się - a już zwłaszcza w końcówce kampanii - trzymać swoich parlamentarzystów krótko, a w internecie forsować przede wszystkim ten centralny, a nie lokalny przekaz. Zatem każdy z polityków Zjednoczonej Prawicy obecny w grupie na komunikatorze ma obowiązek, by po publikacji nowego spotu PiS na kanale głównym partii podawać go dalej (na Twitterze/X i Facebooku), a najlepiej jeszcze komentować zgodnie z instrukcją.

Z Nowogrodzkiej rozsyłane są więc codziennie na tę zamkniętą grupę linki do materiału na Facebooku i Twitterze wraz z propozycjami, jakie tematy poruszyć bądź jakiej frazy użyć przy jego dalszej publikacji. - I każdy może sobie wybrać - opisuje nasz rozmówca z PiS.

Jednak Brudziński kilka dni temu zbeształ w tym kanale komunikacji parlamentarzystów PiS za zbyt małe zaangażowanie w sieci. Faktem tym i żalami wobec Joachima Brudzińskiego i Patryka Jakiego dzielą się z nami politycy obozu rządzącego. 

- Wziąć się do roboty w internecie, bo przegramy - taki był przekaz Brudzińskiego, relacjonuje mam jeden z rozmówców. Szef sztabu podkreślał też, że najistotniejsze jest jak najszersze propagowanie jednego centralnego przekazu i parlamentarzyści mają to robić karnie. - Wziąć do roboty, bo jak się komuś nie chce raz dziennie puścić postu, to nie wygramy z taką determinacją - tak to besztanie przez Brudzińskiego czyta kolejny nasz rozmówca z PiS.

Sztabowcy PiS rozliczają wszystkich z aktywności w mediach społecznościowych. Codziennie tworzona jest tabela z zestawieniem, którzy parlamentarzyści PiS podawali dalej klip z kanału PiS, a którzy nie.

- Niektórzy nasi posłowie zachowują się tak, jakby nie umieli obsługiwać Twittera - śmieje się jeden z członków grupy. Część tego nie robi choćby z racji wieku i braku obytych w "socjalach" współpracowników. Teraz centralnego przekazu PiS w mediach społecznościowych trzyma się ok. 70 proc. parlamentarzystów - wynika z takich zestawień.

Kto potrafi korzystać z mediów społecznościowych, może się ograniczyć do czynności technicznych, a nie pracy koncepcyjnej - tę wykonuje bowiem sztab podrzucając wręcz gotowe propozycje wpisów. - W sieci ładnie rozchodzą się te nasze filmiki. Można sobie wybrać, jaki komentarz dać od siebie. I jeszcze dodać hasztag - opisuje kolejny z rozmówców.

- Nie wiem, czy to ma przełożenie na realnych wyborców, ale w trendach jesteśmy - dodaje kolejny.

Ale nasi rozmówcy z PiS narzekają też na skupianie się przede wszystkim na centralnym przekazie, a odkładanie na drugi plan tego lokalnego, istotnego w ich okręgach, w których walczą o mandaty. 

PiS zalewa sieć masą swoich spotów i reklam, a do tego stara się wycisnąć z profili swoich parlamentarzystów, ile się tylko da, by zdominować kampanię w internecie. Nie czysto sztabowy, ale własny przekaz w sieci publikuje z kolei Patryk Jaki i zwłaszcza premier Mateusz Morawiecki, który publikuje cotygodniowy podcast i codzienne podsumowania kampanii.

Więcej o: