26 września Andrzej Duda oraz Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Kamiński pojawili się w Placówce Straży Granicznej we Włodawie (woj. lubelskie). Prezydent spotkał się też z funkcjonariuszami Straży Granicznej, policji oraz wojska w tzw. trójstyku, czyli w rejonie granic Polski, Białorusi i Ukrainy.
W trakcie spotkania z funkcjonariuszami, prezydent dziękował im za służbę. Nawiązał też do filmu Holland i ani razu nie wymienił tytułu produkcji. - Jest mi przykro, jako Polakowi, obywatelowi i prezydentowi RP odpowiedzialnemu za bezpieczeństwo granic Polski, że jesteście państwo obrażani przez nieodpowiedzialnych ludzi - powiedział Duda, cytowany przez Onet.
Prezydent przyznał również, że w kraju panuje demokracja i każdy może mieć swoje poglądy. - Niestety jest tak, że niektórzy, realizując na siłę swoje przekonania, dopuszczając się kłamstwa i oszczerstwa. Brutalnego rozpowszechniania nieprawdy. Ze szkodą dla Polski, ze szkodą dla nas wszystkich. To jest podłość! Nie waham się tego powiedzieć - dodał. Odniósł się również do "granic twórczości artystycznej". - Uważam, że sprawa jest dyskusyjna. Granice zostały przekroczone i to dalece - burzył się polityk.
21 września prezydent gościł na antenie TVN 24 i przyznał, że nie widział "Zielonej granicy", a swoje spostrzeżenia opiera na wypowiedziach osób, które widziały film. Odniósł się również do swojej wypowiedzi w kontekście produkcji, że "tylko świnie siedzą w kinie". - Powiedziałem, że cytuję wypowiedź przedstawicieli polskich służb Straży Granicznej, którzy oglądali ten film i wypowiadali się na ten temat w mediach - powiedział Duda. - Bardzo mi przykro, że ktoś się poczuł urażony - dodał.
Prezydent zapewnił również, że sam nie ma zamiaru w najbliższym czasie oglądać produkcji. - Ja nie będę tego filmu oglądać. Poczekam, aż w jakiejś telewizji go pokażą. Nie będę ekstra płacił - zapewnił prezydent. Nadmienił również, że w jego opinii film jest "antypolski".