Andrzej Duda 14 września powiedział, że nie może ujawnić szczegółów na temat "procederu" jakim jest afer wizowa. Teraz nastąpił przełom. - O aferze wizowej dowiedziałem się od szefa jednej z naszych służb, który był w tej sprawie u mnie, żeby mi przekazać informacje - powiedział w czwartek (21 września) korespondentowi "Faktów" TVN w USA.
Andrzej Duda powiedział, że szef jednej ze służb o aferze wizowej poinformował go... "dawno". - Pojęcie dawno jest kwestią względną, na pewno nie przed kilkoma tygodniami, tylko znacznie wcześniej - przekazał, dodając, że stało się to mniej więcej wiosną tego roku. Prezydent skomentował też list unijnej komisarz do szefa MSZ. - Troszkę mnie śmieszy to, jeżeli oczekują od nas głębokich wyjaśnień ci, którzy jeszcze do niedawna próbowali nas zmusić do tego, żebyśmy przyjmowali migrantów w systemie kwotowym, którzy siłą przechodzili granicę w innych krajach UE, gdzie nie było jak widać dostatecznej kontroli służb granicznych - zakończył Duda.
Do słów prezydenta odniósł się jego doradca i kandydat PiS do Sejmu Paweł Sałek. Jak przekonywał, w sprawie afery wizowej "polskie służby zadziałały profesjonalnie, ponieważ poinformowały głowę państwa, że mają pewne zastrzeżenia w jakimś obszarze". - To chyba dobrze świadczy o służbach, że poinformowały pierwszego obywatela, czyli pana prezydenta Andrzeja Dudę, o tym, że są pewne problemy - mówił w sobotę (23 września) na antenie TVN24. - Prezydent wysłuchał tej informacji i podjął odpowiednie działania na swoim poziomie - dodał Sałek.
- Poza tym, proszę pamiętać, że tam pojawiały się w mediach takie wypowiedzi, że rzekomo pan prezydent był szantażowany. To jest bzdurą, bo pan prezydent przez nikogo nie był szantażowany - przekonywał Paweł Sałek. Chodzi ustalenia Gazety.pl, według których zdymisjonowany wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk i minister Zbigniew Rau forsowali zaufanego człowieka Wawrzyka, Jakuba Osajdę na ambasadora w Islandii. W tym celu mieli zablokować inne nominacje. Zbigniew Rau osobiście próbował szantażować Andrzeja Dudę: "albo Osajda na ambasadora, albo nie będzie żadnych ambasadorów" - zdradził nam rozmówca bliski MSZ.