Zamieszanemu w tzw. aferę wizową Edgarowi K. prokuratura postawiła zarzut "czynnej" płatnej protekcji, co oznacza, jak czytamy w artykule "Rzeczpospolitej", "pośrednictwo w załatwianiu spraw w zamian za korzyść majątkową lub obietnicę". W lipcu 25-latkowi Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia przedłużył areszt o kolejne trzy miesiące. Zażalenie w tej sprawie złożył obrońca K. i Sąd Okręgowy uchylił areszt pod warunkiem poręczenia majątkowego w wysokości 200 tys. zł. To miał wpłacić, według ustaleń dziennika, ojciec Edgara K. Jak potwierdził warszawski SO, mężczyzna został zwolniony z aresztu. Ma zakaz kontaktów z podejrzanymi i świadkami oraz zakaz opuszczania kraju.
"Sąd z jednej strony przyznał, że grożąca mu kara ośmiu lat 'stwarza realne zagrożenie', że na wolności K. może próbować się ukrywać czy chcieć wpływać na czyjeś zeznania. Z drugiej strony uznał, że to twierdzenia niepoparte żadnymi faktami" - podaje "Rz". Jednak przeważyć miało to, że K. złożył wyjaśnienia, w których przyznał się do zarzucanych mu czynów i zadeklarował chęć współpracy z organami ścigania. Wyraził też wolę skorzystania z nadzwyczajnego złagodzenia kary (art. 60 par. 3 kk). Sąd zaznaczył, że "podczas kolejnych przesłuchań ujawnił wobec organu ścigania informacje dotyczące osób uczestniczących w popełnieniu czynów zabronionych oraz istotne okoliczności ich popełnienia".
Edgar K. to były współpracownik odwołanego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka. Z doniesień w mediach wynika, że mężczyzna był pośrednikiem w obrocie wizami. Innym tymczasowo aresztowanym w sprawie był Mariusz G., były radny PiS z Kielc, o którym w czwartek szerzej pisała "Gazeta Wyborcza". Z ustaleń dziennikarzy wynika, że w czasie współpracy z Wawrzykiem Mariusz G. powołał do życia Fundację Instytut Świętokrzyski. Według dziennikarzy organizacja dostawała sute dotacje m.in. z Narodowego Instytutu Wolności.
Piotr Wawrzyk został zdymisjonowany 31 sierpnia - po tym, jak CBA weszło do MSZ, by wyjaśniać korupcjogenny proces wydawania wiz dla setek tysięcy pracowników z państw Azji i Afryki. W tle tej sprawy - jak pisała "Gazeta Wyborcza" - jest 32-letni Jakub Osajda, odpowiadający za tworzenie Centrum Decyzji Wizowych związanych z systemem przyznawania wiz. Jak informował dziennikarz Gazeta.pl Jacek Gądek Wawrzyk i minister Zbigniew Rau forsowali Osajdę na ambasadora w Islandii. Kilka miesięcy temu Rau miał nawet szantażować prezydenta Andrzeja Dudę: albo Osajda na ambasadora, albo nie będzie żadnych ambasadorów. Również w czwartek 31 sierpnia do Ministerstwa Spraw Zagranicznych mieli wejść funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Przypomnijmy: zdymisjonowany wiceminister odpowiadał za sprawy konsularne i wizowe oraz okazał się autorem projektu rozporządzenia w sprawie ułatwień wizowych dla robotników tymczasowych z około 20 krajów, w tym krajów islamskich. Rozporządzenie zakładało możliwość zatrudnienia w Polsce do 400 tysięcy pracowników.
Z ustaleń CBA wynika, że co najmniej 200 z 600 cudzoziemców starających się o wizę do Polski skorzystało z usług polskiego pośrednika ze znajomościami w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, solidnie go opłacając. Prokuratura Krajowa w komunikacie podkreśliła, że w sprawie zatrzymano na razie jedną osobę - pośrednika. Śledczy nie ujawniają jego personaliów. Są jednak przekonani, że "nie działał w próżni" i współpracował z kimś w MSZ. Obecnie trwa analiza materiałów i sprzętu Piotra Wawrzyka, który zabezpieczyło CBA.