- Polska oczywiście dalej przekazuje uzbrojenie Ukrainie. Polska otrzymuje za to uzbrojenie inne uzbrojenia od krajów zachodnich, od sojuszników i pieniądze. Mam nadzieję, że ta współpraca będzie trwała - powiedział w RMF FM Mykoła Kniażycki, deputowany Rady Najwyższej Ukrainy. Ukraiński parlamentarzysta skomentował w ten sposób wypowiedź Mateusza Morawieckiego dla Polsat News. - My już nie przekazujemy uzbrojenia na Ukrainę, my teraz sami się zbroimy w najnowocześniejszą broń - powiedział w stacji premier. Dodał, że rząd stawia na modernizację i szybkie uzbrojenie polskiej armii tak, aby w krótkim czasie stała się jedną z najsilniejszych w Europie. Pytany o kwestie zmniejszenia pomocy dla Ukrainy w związku z kryzysem zbożowym szef rządu zaznaczył, że Polska pomaga i będzie nadal pomagać w wojnie z Rosją, ale nie może się jednocześnie godzić destabilizację polskiego rynku rolnego.
Do sprawy odniósł się w PAP rzecznik rządu. - W kontekście pytań o dostawy uzbrojenia informuję, że Polska realizuje wyłącznie uzgodnione wcześniej dostawy amunicji oraz uzbrojenia, w tym wynikającego z podpisanych kontraktów z Ukrainą - powiedział Piotr Müller.
Również Onet podaje na podstawie własnych informacji, że "słowa Mateusza Morawieckiego nie oznaczają żadnych decyzji w sprawie dostaw dla Ukrainy". Dziennikarze portalu zwracają uwagę, że Polska nie przekazuje systemów uzbrojenia, bo "nie ma czego przekazać". Jednocześnie nadal realizowana jest pomoc dotycząca remontów czy dostaw amunicji i podzespołów.
Mykoła Kniażycki w RMF FM skomentował też spór dotyczący zboża. - Myślę, że słowa Dudy i Zełenskiego to jakiś peak pseudokonfliktu ws. zboża i będzie deeskalacja tego konfliktu. Ukraińcy nie myślą tak, jak Zełenski - ocenił. Dodał, że słowa Zełenskiego, które padły w trakcie Zgromadzenia Ogólnego ONZ "było bardzo ostre i myślę, że nie trzeba było tego mówić". - Niepokojące jest to, jak niektórzy w Europie, niektórzy nasi przyjaciele, odgrywają w teatrze politycznym solidarność, robiąc thriller ze zbożem. Może się wydawać, że odgrywają własną rolę, ale w rzeczywistości pomagają przygotowywać scenę dla moskiewskiego aktora - mówił w Nowym Jorku prezydent Ukrainy.