Szef MSWiA Mariusz Kamiński został zapytany przez Bogdana Rymanowskiego na antenie Radia ZET, czy zwolni policjantów, którzy we wtorek w Otwocku zatrzymali posłankę Koalicji Obywatelskiej Kingę Gajewską. - Nie. Policja działa w granicach prawa, w oparciu o przepisy prawa i tak było w mojej opinii w tym przypadku - odparł. Minister potwierdził, że widział nagrania z incydentu.
- Mamy bardzo okres kampanii wyborczej, mamy ogromne emocje polityczne. Podstawowym zadaniem policji w tym czasie jest uniemożliwienie oponentom politycznym jakiejkolwiek konfrontacji fizycznej i zapewnienie wszystkim uczestnikom debaty politycznej swobody wypowiedzi - mówił dalej.
Jak stwierdził Kamiński "mieliśmy tu do czynienia z sytuacją absurdalną". - Przychodzi poseł, zakłóca legalne zgromadzenie swoim oponentom, używa megafonu, odmawia wylegitymowania się. Na Boga, jakie tu mamy standardy. Nie możemy takiej sytuacji tolerować - dodał. Minister spraw wewnętrznych stwierdził, że posłanka chciała "w ten sposób zwrócić na siebie uwagę". - Ona chce w ten sposób robić kampanię wyborczą, wywołując tego typu incydenty, a nie przekonując merytorycznie - mówił Kamiński.
Dziennikarz zapytał ministra także o to, czy wyciągnie konsekwencje wobec policjantów. - Nie widzę podstaw. Każdy tego typu incydent, jeśli są skargi, jest wyjaśniany przez przełożonych, odpowiednie służby wewnątrz policji. Uważam, że policjanci działali prawidłowo - odparł.
Przypomnijmy, do policyjnej interwencji wobec posłanki Kingi Gajewskiej doszło w trakcie wtorkowego wiecu premiera Mateusza Morawieckiego w Otwocku. Polityczka mówiła przez megafon o tzw. aferze wizowej. Na filmach opublikowanych w mediach społecznościowych widać, jak Gajewska, mimo zwrócenia funkcjonariuszom policjom uwagi o naruszenie nietykalności cielesnej posła, zostaje siłą odprowadzona do radiowozu. - Trzymali mnie za obie ręce, szarpano mnie. Nie miałam możliwości pokazania legitymacji. (...) Na jedną kobietę nadciągnął cały kordon policji. Nie jestem w stanie zliczyć ilu było tych policjantów - mówiła posłanka po incydencie w ''Kropce nad I".
Wśród policjantów, którzy zatrzymali posłankę był nadkom. Sławomir Grzegorzewski. Jak donosi OKO.press, "to ten sam - dość wysoki rangą - funkcjonariusz, który w październiku 2022 roku wsławił się chwytaniem za gardło aktywisty Lotnej Brygady Opozycji Tomasza Kaczmarskiego. Miało to miejsce podczas organizowanej przez LBO tzw. kontrmiesięcznicy smoleńskiej".