We wtorek doszło do zatrzymania posłanki Koalicji Obywatelskiej Kingi Gajewskiej w trakcie wiecu premiera Mateusza Morawieckiego w Otwocku. Jednocześnie, w trakcie wydarzenia polityczka przez megafon mówiła o tzw. aferze wizowej. W pewnym momencie została zabrana do radiowozu. - Panowie nie dali mi sięgnąć po legitymację, bo trzymali mnie za ręce i szarpali mnie, po czym na siłę wsadzili do radiowozu. (...) Zostałam tylko pouczona przez policjanta, że nie podoba mu się moje zachowanie. Razem ze sztabem i partią zastanowimy się, co z tym zrobić - mówiła Gajewska w rozmowie z TVN24.
Wśród policjantów, którzy zatrzymali posłankę był nadkom. Sławomir Grzegorzewski. Jak donosi OKO.press, "to ten sam - dość wysoki rangą - funkcjonariusz, który w październiku 2022 roku wsławił się chwytaniem za gardło aktywisty Lotnej Brygady Opozycji Tomasza Kaczmarskiego. Miało to miejsce podczas organizowanej przez LBO tzw. kontrmiesięcznicy smoleńskiej".
Dziennikarz Piotr Maślak napisał z kolei na portalu X: "Nadk. Sławomir Grzegorzewski. Warto zapamiętać to nazwisko. To on dowodził atakiem milicjantów na posłankę Kingę Gajewską, potem uderzał ramieniem (widać na nagraniu) w mikrofon TVN24, kiedyś zasłynął duszeniem aktywisty, który odważył się na legalnej demonstracji używać megafonu".
Radczyni prawna Agata Bzdyń napisała, że jest on "bardzo często pokrzywdzony" w sprawach, w których broni. "Łatwo się obraża i jest bardzo delikatny" - dodała.
Do incydentu odwołała się na antenie TVN24 Magdalena Sroka, była nadkomisarz policji, obecna prezeska Porozumienia. - W momencie podejmowania tej interwencji należało podać podstawę prawną, faktyczną podjęcia tej interwencji. Wtedy funkcjonariusze powinni wezwać osobę, w stosunku do której podejmują interwencję, aby zachowywała się zgodnie z przepisami prawa. I jeżeli nie zastosuje się do wydawanych poleceń, uprzedzić, że zostaną zastosowane środki przymusu bezpośredniego - wyjaśniła Sroka i dodała, że w tej sytuacji "została wykorzystana siła fizyczna w stosunku do posła RP".
- W stosunku do pani poseł policjanci podali przyczynę podjęcia interwencji, natomiast w momencie, kiedy usłyszeli, że jest posłem, powinni poprosić na miejscu o wylegitymowanie się. Nie było tego "proszę o wylegitymowanie się", tylko od razu przeszli do użycia siły fizycznej, co w mojej ocenie jest zdecydowanie niezgodne z procedurami - stwierdziła posłanka. - Szarpanie pani poseł i wciągnięcie do radiowozu jest ewidentnie zatrzymaniem, na co powinien zostać sporządzony protokół zatrzymania osoby - dodała.