Afera wizowa. Radosław Sikorski przyznał rację Ziobrze. Wskazał, co robił ws. korupcji

Radosław Sikorski odniósł się do wypowiedzi Zbigniewa Ziobry, który stwierdził, że Sikorski wiedział o nieprawidłowościach przy wydawaniu wiz. Były szef MSZ przyznał Ziobrze rację. Radosław Sikorski wspomniał też o odwołaniu personelu jednego z konsulatów w Ukrainie w związku z "zagrożeniem korupcyjnym".

Podczas konferencji z udziałem Zbigniewa Ziobry, prokuratura poinformowała o wszczęciu śledztwa ws. działań służb konsularnych w latach 2009-2015, czyli za czasów rządów Platformy Obywatelskiej. Ziobro wspomniał również o dokumencie, który ma wskazywać, że ówczesny minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski wiedział o nieprawidłowościach przy wydawaniu wiz. Sikorski skomentował doniesienia prokuratora generalnego, przyznając rację Ziobrze. Były szef MSZ wspomniał też o ukraińskim konsulacie, który wymieniano już w kontekście afery wizowej.

Zobacz wideo Radosław Sikorski: Kaczyński i Morawiecki dobrze widzieli na ulicach skutki polityki imigracyjnej

Radosław Sikorski potwierdza słowa Zbigniewa Ziobry. "Kazałem odwołać personel konsulatu na Ukrainie"

Jak pisaliśmy, Zbigniew Ziobro przekonywał 19 września, że Radosław Sikorski "miał wiedzę na temat informacji wskazujących na nieprawidłowości, możliwe tło korupcyjne zachowań służb konsularnych związanych z wydawaniem wiz". Prokurator generalny powoływał się przy tym na pismo, które miał podpisać Sikorski. Były minister spraw zagranicznych odniósł się do tych informacji na Twitterze.

"Potwierdzam słowa Zbigniewa Ziobry, że za moich czasów także pojawiały się informacje o zagrożeniach korupcyjnych przy wydawaniu wiz. Reagowałem w ten sposób, że np. w Łucku na Ukrainie kazałem odwołać cały personel konsulatu" - napisał Radosław Sikorski.

Afera wizowa. Radosław Sikorski wymienił konsulat w Łucku. O placówce mówiła też prokuratura

Konsulat w Łucku, o którym wspomniał Radosław Sikorski, został już wskazany jako jedno z miejsc związanych z aferą wizową. Zastępca Prokuratora Regionalnego w Warszawie Wojciech Smoleń powiedział, że w latach 2008-2009 m.in. w Łucku doszło do "procederu korupcyjnego".

Przedstawiciel warszawskiej prokuratury dodał, że śledztwo dotyczące placówki w Łucku prowadziła Prokuratura Apelacyjna po notatce Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Śledczy mieli jednak umorzyć postępowanie w 2011 roku. Teraz prokuratura ponownie zbada tę sprawę. - Widać, że przesłuchano jedynie garstkę świadków (...). Na chwilę obecną wytypowaliśmy kilkadziesiąt osób, z czego kilkanaście osób to są osoby kluczowe dla sprawy - powiedział Wojciech Smoleń.

Więcej o: