Dobromir Sośnierz mieszka w bloku na osiedlu w Katowicach. Sąsiedzi posła Konfederacji skarżą się, że polityk stworzył na klatce składowisko opadów, mimo że przed blokiem znajdują się pojemniki, które pozwalają segregować śmieci. Poseł odpiera te zarzuty i twierdzi, że to "jego sprawa", co trzyma pod drzwiami własnego mieszkania.
Sąsiedzi Dobromira Sośnierza powiedzieli w rozmowie z "Faktem", że administracja już kilkukrotnie interweniowała w sprawie śmieci posła Konfederacji, ale na Sośnierza "nie ma mocnych". - Poseł mieszka tu od dawna. Mamy tu skaranie boskie z tymi jego śmieciami. Kartony składuje po prawej stronie drzwi i opakowania po pizzach, plastiki z resztkami jedzenia ustawia w kącie, doładowując butelkami-petami po napojach. Śmierdzi to, tylko patrzeć, jak robactwo wypełznie, niestety prośby na posła nie działają - stwierdzili sąsiedzi Sośnierza.
Mieszkańcy zauważyli, że poseł Konfederacji może, jak każdy inny mieszkaniec, segregować odpady, korzystając z pojemników ustawionych przed blokiem - Myśmy mu mówili, by to wyrzucił. Przed blokiem są pojemniki do segregacji, wszyscy wynosimy swoje śmieci, tylko nie on. Każdy się dziwi, jak tak można? Jaki to problem? Nie wiem, czy on się wstydzi iść z odpadami, czy co? - pytali lokatorzy.
Rzecznik prasowy Spółdzielni Mieszkaniowej "Górnik" w Katowicach Piotr Biernat potwierdził, że Dobromir Sośnierz "lekceważy prawo i sąsiadów". - Wielokrotnie wzywaliśmy go do uporządkowania tych odpadów, bo gromadzenie na klatce jest sprzeczne z regulaminem i zagraża bezpieczeństwu lokatorów. Groził nam procesami, monity ignorował (...). Jako poseł powinien świecić przykładem, a on wszystkich lekceważy. Wszyscy liczymy na to, że jak wielokrotnie zapowiadał, wybuduje wreszcie dom i się stąd wyprowadzi, bo teraz musimy się za niego wstydzić - powiedział "Faktowi" Piotr Biernat.
Dobromir Sośnierz odniósł się do tych oskarżeń. - Nie mam nic w tej sprawie do powiedzenia, to są kłamstwa, nie mam żadnych śmieci na korytarzu. To jest prywatne mieszkanie i prywatna klatka, a także moja sprawa. Nie jest pani moją przyjaciółką, bym się pani zwierzał, co trzymam na korytarzu - powiedział poseł Konfederacji dziennikarce "Faktu".