Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak ujawnił w spocie Prawa i Sprawiedliwości dokumenty, z których uprzednio sam zdjął klauzulę tajności. Wynika z nich, że podczas rządów PO-PSL plan obrony Polski rozpoczynał się od linii Wisły. - Dokumenty dobitnie pokazują, że Lublin, Rzeszów i Łomża mogły być polską Buczą. Prawo i Sprawiedliwość to zmieniło i będzie broniło każdego skrawka Polski - powiedział Błaszczak. Sprawa wywołała burzliwą dyskusję wśród polityków, ale i wojskowych. - Żaden minister obrony narodowej na świecie by się na coś takiego nie zdobył - powiedział między innymi gen. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego w rozmowie z portalem naTemat.
"Błaszczak ujawnia tajne plany wojskowe Polski i uderza w polskich generałów. Morawiecki ogłasza listę wrogów, z którymi walczy jego rząd: Bruksela, Berlin, KIJÓW i oczywiście Tusk. Jak powiedział jeden z generałów: Rosja już tu jest" - napisał były premier na portalu X (dawny Twitter).
W swojej wypowiedzi odwołał się między innymi do słów generała Piotra Pytla, które ten wypowiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". - Rosja już tu jest. (...) Wszystko, co się stało w Polsce po 2015 roku, wpisuje się w rosyjskie interesy na tym obszarze. A nasze służby pozostawiły polskie państwo w obliczu zagrożenia ze strony Rosji nagie i pozbawione ochrony - stwierdził we wrześniu ubiegłego roku generał.
Donald Tusk nawiązał również do wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego, który odwiedził w poniedziałek Narol (woj. podkarpackie). - Troszczymy się o wszystkie aspekty życia społecznego, o wszystkie obszary waszego życia, drodzy rolnicy, drodzy mieszkańcy polskiej wsi. Wy, tyle razy zdradzeni przez liberałów z Platformy Obywatelskiej, doskonale wiecie, jaka jest różnica między nami a tamtymi - powiedział premier. - Dlatego przepraszamy za nasze błędy, za nasze potknięcia, za nasze grzechy, ale popatrzcie na to, jak broniliśmy interesów polskiej wsi wobec Brukseli, wobec Kijowa, wobec Berlina, przed Tuskiem, który chciał zaorać, zniszczyć polskie rolnictwo - dodał.
W niedzielę 17 września PiS opublikowało spot, w którym pokazało ściśle tajne dokumenty państwowe. Szef MON na antenie TVP uzasadniał tę decyzję. Polityk przywołał zbrodnie wojenne, których w przeszłości na terenach Polski dopuścili się rosyjscy okupanci oraz współczesne wydarzenia z ukraińskich miast takich jak Irpień, czy Bucza. - W związku z tym w imię prawdy historycznej, ale też w imię pewnej takiej elementarnej uczciwości należało zdjąć klauzulę niejawności z tych dokumentów, co zrobiliśmy, i pokazać opinii publicznej, że PO to potworna obłuda, że to hipokryci, którzy wyraźnie chcieli oddać pół Polski Rosji - uzasadniał decyzję o upublicznieniu dokumentów.
W związku z decyzją partii rządzącej rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec na antenie Radia ZET powiedział, że "to, co się wydarzyło, co zrobił minister Błaszczak, będzie miało ogromne skutki". - To zdrada polskiego munduru, zdrada polskiego wojska, zdrada polskiej racji stanu - stwierdził. - Za odtajnienie ściśle tajnych dokumentów w celach wyborczych grozi Trybunał Stanu. To odpowiedzialność, którą poniesie minister Błaszczak. Tego będziemy się domagać i przygotujemy wniosek - zapowiedział polityk.