Wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk został pod koniec sierpnia odwołany ze stanowiska i stracił miejsce na listach wyborczych PiS. Jego usunięcie ze stanowiska było spowodowane tzw. aferą wizową, którą opisywaliśmy w Gazeta.pl. Z ustaleń portalu Onet.pl wynika, że Wawrzyk miał naciskać na polskich dyplomatów, by ci wydawali wizy wskazanym przez niego imigrantom.
"Zgodnie z jego wolą konsulowie mieli wydawać zgody na wjazd do Polski grupom konkretnych ludzi. W każdym mailu wymienionych jest kilkadziesiąt lub nawet ponad sto nazwisk osób, które mają zostać przyjęte przez konsulów jak najszybciej, poza kolejką" - pisał przed kilkoma dniami Andrzej Stankiewicz z Onetu.
- Z materiałów procesowych i operacyjnych, które posiadamy, wynika, że nie ma cienia dowodu, by pan Wawrzyk uczestniczył w procederze przestępczym - komentował w sobotę w RMF FM minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
- Jeśli do pionu konsularnego MSZ i do placówek dyplomatycznych napływają listy osób, którym - zgodnie z dyspozycją wiceministra - należy w przyspieszonym trybie wydać wizy i nie jest to jeden przypadek, lecz powtarzające się działanie, powinno to natychmiast zwrócić uwagę oficerów Agencji Wywiadu. I wywołać szybką reakcję: ścieżką MSZ-owską i ścieżką służbową AW - mówił w rozmowie z Wp.pl Grzegorz Małecki, szef Agencji Wywiadu w latach 2015-2016.
- Dzisiaj władza stara się wybielić, mówi, że państwo zareagowało prawidłowo, bo podjęło odpowiednie działania. Ale rolą państwa i służb nie jest reagowanie, jak mleko się wyleje, tylko niedopuszczenie do tego, żeby ono się wylało - dodał. Małecki zwrócił uwagę, że "nasze wizy umożliwiają obcokrajowcom wjazd na teren całej strefy Schengen" i "nieprawidłowości przy wydawaniu wiz do Polski uderzają więc w interesy całej wspólnoty schengenowskiej".
- Nasz Wywiad skompromitował się w międzynarodowym środowisku wywiadowczym. W tym środowisku powszechnie znany jest fakt, że to Agencja Wywiadu odpowiada za bezpieczeństwo kontrwywiadowcze polskiego MSZ i placówek dyplomatycznych - ocenił Małecki. - Teraz w rankingu zaufania spadliśmy już chyba na dno. To znaczy, że służby innych państw nie będą dzieliły się z nami informacjami na temat rozmaitych zagrożeń, nie będą udzielały nam pomocy, nie będą zapraszały nas do wspólnych przedsięwzięć - stwierdził były szef AW.