Pod koniec sierpnia premier Mateusz Morawiecki poinformował o odwołaniu wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka. Zdymisjonowany wiceminister był odpowiedzialny w ministerstwie za sprawy konsularne i wizowe. Okazał się też autorem projektu rozporządzenia w sprawie ułatwień wizowych dla robotników tymczasowych z około 20 krajów, w tym krajów islamskich. Rozporządzenie zakładało możliwość zatrudnienia w Polsce do 400 tysięcy pracowników.
W sobotę na antenie RMF FM o aferze wizowej mówił Zbigniew Ziobro. Jak podkreśla rozgłośnia, minister sprawiedliwości "bagatelizował" jej skalę. - Proceder o mikroskali w stosunku do tego, co opowiadają bajkopisarze z Platformy Obywatelskiej. Jest różnica, jeżeli zjawisko miałoby dotyczyć kilkuset tysięcy ludzi, a nie niespełna 300 ludzi, dokładnie 268 - powiedział polityk. Dodał, że "afera została wykryta przez polskie służby, żadne zagraniczne, przez Centralne Biuro Antykorupcyjne". Przypomnijmy, z korespondencji MSZ i Konfederacji Lewiatan, którą ujawnił TVN24, wynika, że już we wrześniu 2022 roku amerykańskie służby miały poinformować Polskę o przypadkach masowego wykorzystywania polskich wiz pracowniczych. Ziobro stwierdził jednak, że CBA dowiedziało się o sprawie jeszcze wcześniej, tj. w lipcu ubiegłego roku.
Jak CBA dowiaduje się ze źródła o informacji, musi uruchomić cały proces operacyjny sprawdzania tego. Dopiero jak to wszystko się potwierdzi, kieruje sprawę na drogę procesową i wtedy wchodzi prokuratura. Ja dostałem tę informację około marca i natychmiast wydałem polecenie, by bardzo intensywnie sprawę prowadzić
- powiedział na antenie RMF FM szef Ministerstwa Sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro był też pytany, dlaczego jeszcze w czerwcu tego roku (choć służby miały wiedzieć o sprawie niemal rok) Piotr Wawrzyk - jak donoszą media - wciąż miał forsować przyspieszanie wiz obcokrajowcom. - Prokuratura wiedziała o jakimś etapie tej sprawy, ona się rozwijała. Chyba w kwietniu było pierwsze zatrzymanie w tej sprawie. Z materiałów procesowych i operacyjnych, które posiadamy, wynika, że nie ma cienia dowodu, by pan Wawrzyk uczestniczył w procederze przestępczym - podkreślił.
Zbigniew Ziobro zapowiedział też, że ujawni afery związane z Platformą Obywatelską. Dopytywany o to, dlaczego dopiero teraz o tym mówi, odparł: "W archiwach akt prokuratorskich leżą miliony dokumentów. Kolejny prokurator generalny nie może wiedzieć, co się działo. Czy ja jestem Duchem Świętym? Nie możemy sobie stawiać zarzutu, że coś było prowadzone przed laty, co zostało schowane gdzieś głęboko w szafach".
- Dowiedziałem się o tej sprawie przy okazji tego postępowania, ponieważ prokuratorzy na moje polecenie podjęli decyzję, żeby szukać podobnych spraw, czy one dotyczyły MSZ. I okazało się, że znaleźliśmy z lat 2009-2011 sprawy, które zostały zamiecione pod dywan o dużo większej skali niż te, w których dziś atakuje nas PO. Jeżeli tu mamy do czynienia z 268 przypadkami korzyści materialnych w zamian za przyspieszenie wydania wizy, to tam mamy do czynienia z tysiącami tego rodzaju decyzji - zaznaczył.
Podczas rozmowy w RMF FM minister sprawiedliwości rzucał też poważnymi oskarżeniami ws. Tomasza Grodzkiego. - Pan marszałek Grodzki brał łapówy, ordynarnie brał łapówy i wymuszał je, jak wynika z ustaleń procesowych prokuratury, od biednych chorych pacjentów - powiedział Zbigniew Ziobro i stwierdził, iż prokuratura chce postawić mu zarzuty, tylko Donald Tusk chowa go za immunitetem.
- Mamy kilkanaście osób z imienia i nazwiska, które mają odwagę cywilną pod odpowiedzialnością karną oskarżyć pana Grodzkiego o powszechne łapownictwo - podkreślił i dodał, że przygotowywany jest już kolejny wniosek o uchylenie immunitetu marszałkowi Senatu.