Onet o kulisach afery wizowej. Na listach Wawrzyka mieli być migranci udający filmowców z Bollywood

Z ustaleń Onetu wynika, że wiceminister MSZ Piotr Wawrzyk został wyrzucony z rządu i z list PiS, bo pomógł swoim współpracownikom stworzyć nielegalny kanał przerzutu imigrantów z Azji i Afryki przez Europę do USA. Portal informuje, że niektórzy ściągani przez ekipę Wawrzyka Hindusi udawali ekipy filmowe z Bollywood.

Wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk został pod koniec sierpnia odwołany ze stanowiska i stracił miejsce na listach wyborczych PiS. Jego usunięcie ze stanowiska było spowodowane tzw. aferą wizową, którą opisywaliśmy w Gazeta.pl. Teraz kulisy afery prześwietlił Onet. 

Z ustaleń portalu wynika, że prawdziwe powody dymisji Wawrzyka są przez rząd ukrywane, a to dlatego, że miał wymuszać na polskich dyplomatach wydawanie wiz wskazanym przez niego imigrantom.

"Zgodnie z jego wolą konsulowie mieli wydawać zgody na wjazd do Polski grupom konkretnych ludzi. W każdym mailu wymienionych jest kilkadziesiąt lub nawet ponad sto nazwisk osób, które mają zostać przyjęte przez konsulów jak najszybciej, poza kolejką" - opisuje Andrzej Stankiewicz z Onetu. 

Zobacz wideo Ukraina w UE? Przydacz: Można w tym momencie nadać Ukrainie status kandydata

Stankiewicz opisuje jedną konkretną historię na podstawie korespondencji dyplomatycznej oraz dokumentów wewnętrznych MSZ. Sprawa dotyczy kilku grup Hindusów, którzy znaleźli się na listach wysłanych przez MSZ do placówek w Mumbaju i Nowym Delhi. "Wynika z niej, że to szef Departamentu Konsularnego w MSZ Marcin Jakubowski - człowiek Wawrzyka - wysłał swojej zastępczyni Beacie Brzywczy listę Hindusów, którzy w tempie ekspresowym powinni dostać wizy. Stało się to w połowie listopada 2022 r." - czytamy.

Wiadomość wzbudziła wątpliwości urzędniczki, która poprosiła o namiary na osobę, która przekazała tę listę do Jakubowskiego. W odpowiedzi Wawrzyk miał przekazać, że Hindusi należą do grupy filmowej, która pilnie potrzebuje dostać się do naszego kraju na zdjęcia. Dołącza także kontakt do Edgara Kobosa. To 25-letni współpracownik Wawrzyka, który nie jest jednak pracownikiem MSZ.

Pracownicy mumbajskiego konsulatu mieli spore zastrzeżenia do całej sprawy. Ich wątpliwości budził fakt, że te osoby nigdy wcześniej nie wyjeżdżały, wiele z nich nosiło to samo nazwisko, a miejsce ich pochodzenia było raczej biednym rejonem niż miastem, w którym działać miałby przemysł filmowy. Ostatecznie grupa Hindusów trafiła jednak do Polski. Chwilę później pod pretekstem innego filmu starano się ściągnąć inną grupę, ale wtedy dyplomaci postanowili ich sprawdzić.

Okazuje się, że jeden z aktorów nie potrafi pokazać w sieci żadnego fragmentu swego filmu. Choreograf nie umie tańczyć. Producent filmowy okazuje się rozwozicielem warzyw. Specjalistka od make-upu co prawda pracuje w zawodzie, ale nie pracuje przy filmach, lecz prowadzi punkt piękności na stacji benzynowej, które w Indiach są równocześnie centrami drobnych usług. W dodatku "filmowcy" nie mówią w żadnym języku poza lokalnym narzeczem gudźarackim. I znów: nigdzie wcześniej za granicę nie wyjeżdżali.

W kwietniu CBA zainteresowało się 25-letnim Edgarem Kobosem, a kolejne fakty zaczęły wychodzić na jaw. Jednocześnie Onet informuje, że Amerykanie poinformowali Polaków, że 21 z 36 "filmowców Wawrzyka", którzy mieli kręcić w Polsce film, znalazło się w Meksyku. 

- Wtedy stało się jasne, że otoczenie Wawrzyka korzystając z jego pozycji, chciało stworzyć nowy, bollywoodzki kanał przerzutu Hindusów do USA przez Europę z wykorzystaniem naszych wiz - opowiada w rozmowie z Onetem doświadczony dyplomata, który zna szczegóły sprawy

Piotr Wawrzyk odwołany ze stanowiska. O co chodzi z aferą wizową?

W ubiegły czwartek do Ministerstwa Spraw Zagranicznych weszli funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Zbiegło się to w czasie z odwołaniem przez premiera Mateusza Morawieckiego Piotra Wawrzyka z funkcji wiceministra spraw zagranicznych. Zdymisjonowany wiceminister był odpowiedzialny za sprawy konsularne i wizowe oraz okazał się autorem projektu rozporządzenia w sprawie ułatwień wizowych dla robotników tymczasowych z około 20 krajów, w tym krajów islamskich. Rozporządzenie zakładało możliwość zatrudnienia w Polsce do 400 tysięcy pracowników.

Z ustaleń CBA wynika, że co najmniej 200 z 600 cudzoziemców starających się o wizę do Polski skorzystało z usług polskiego pośrednika ze znajomościami w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, solidnie go opłacając.

Prokuratura Krajowa w komunikacie podkreśla, że w sprawie zatrzymano na razie jedną osobę - pośrednika. Śledczy nie ujawniają jego personaliów. Są jednak przekonani, że "nie działał w próżni" i współpracował z kimś w MSZ. Obecnie trwa analiza materiałów i sprzętu Wawrzyka, który zabezpieczyło CBA. 

Więcej o: