Odnalazł się słynny łańcuch burmistrza. Od 2010 roku leżał w depozycie parafii w Czeladzi

Zbigniew Szaleniec, burmistrz Czeladzi uważa, że podczas mszy odnalazł zaginiony 14 lat temu łańcuch - atrybut władzy miasta. Jego zdaniem ustępujący w 2010 roku burmistrz i zdeponował w parafii na Starym Mieście. "Tam łańcuch czekał podobno na burmistrza, który na niego zasłuży. Ale widać takiego przez ostatnie 14 lat się nie doczekał" - pisze włodarz miasta.

Zbigniew Szaleniec burmistrz Czeladzi napisał w niedzielę na Facebooku, że odnalazł zaginione 14 lat temu insygnia władzy miasta. Jak przypomina w swoim wpisie, "łańcuch burmistrzowski" zaginął w 2010 roku, po zakończonej kadencji i przegranych wyborach przez burmistrza Marka Mrozowskiego.

Był to symbol władzy, który sprezentowali miastu czeladzcy kupcy. Jak zaznacza Zbigniew Szaleniec, to nie były prywatne insygnia, tylko mienie gminy. By władza godnie się prezentowała, urzędnicy zlecili wykonanie nowego, oficjalnego łańcucha zatwierdzonego przez komisję heraldyczną. 

Zobacz wideo

Sprawa wróciła w ubiegłym tygodniu. Jak pisze w mediach społecznościowych Szaleniec, łańcuch zabrał ze sobą ustępujący burmistrz i zdeponował w parafii na Starym Mieście. "Tam łańcuch czekał... podobno na burmistrza, który na niego zasłuży. Ale widać takiego przez ostatnie 14 lat się nie doczekał" - pisze włodarz miasta.

Jak podkreśla, w minioną środę podczas mszy w intencji chorych, proboszcz parafii św. Stanisława BiM, ks. kanonik Jarosław Wolski poinformował wiernych z ambony, że były burmistrz, podarował właśnie łańcuch kościołowi, jako wotum dziękczynne w intencji błagalnej. Oprawiony dar zawiśnie w kościele, obok innych złożonych przez wiernych wot.

Na szczęście miasto dorobiło się własnego, oficjalnego i zatwierdzonego przez komisję heraldyczną "Łańcucha burmistrza", którego żaden włodarz miasta odchodząc ze stanowiska, nie będzie mógł wynieść z Urzędu Miasta, ponieważ popełniłby przestępstwo, dzięki czemu mam nadzieję, że przez wiele dziesiątek, a może i setek lat, będzie na ważnych uroczystościach, zdobił kolejnych burmistrzów, naszego prześwietnego, starego miasta.

- pisze dalej obecny burmistrz.

Były burmistrz komentuje: Rozpętanie antykatolickiej nagonki w sieci jest dla mnie niezrozumiałe

- Łańcuch nie był nigdy własnością ani gminy, ani tym bardziej Urzędu Miasta. Zgodnie z intencją darczyńców był on do mojej dyspozycji i zgodnie z ich życzeniem został przekazany do kościoła św. Stanisława - tłumaczy w rozmowie z "Faktem" były burmistrz Czeladzi Marek Mrozowski.

Podkreśla, że nie jest "zwolennikiem obnoszenia się władzy biżuterią'', a łańcuch założył tylko trzykrotnie. - Być może błędem było, że w 2010 r. nie zorganizowaliśmy jakieś wielkiej fety, aby utrwalić w pamięci to wydarzenie tak jak to się dzisiaj podczas "otwarcia" kolejnej piaskownicy w mieście. Łańcuch miał być umieszczony w jednej z kaplic, ale jej stan był nie najlepszy i zapewne dlatego nie znalazł swego miejsca docelowego już wówczas. Robienie jednak szopki z czegoś, co wydarzyło się czternaście lat temu, rozpętanie antykatolickiej nagonki w sieci, przesłuchiwanie pracowników Urzędu Miasta przez człowieka, który tydzień temu "nabożnie" klęczał w pierwszym rzędzie w czeladzkim kościele tuż przed oprawionym łańcuchem, jest dla mnie niezrozumiałe - podkreśla Mrozowski.