Marszałek Senatu o spocie wyborczym PiS: Prztyczek, pewnie nieintencjonalny, w nos premiera

Marszałek Senatu Tomasz Grodzki skomentował najnowszy spot PiS, w którym postacią pierwszoplanową jest Jarosław Kaczyński. Stwierdził, że prezes partii rządzącej stał się "prześmiewczym memem", a cały materiał jest "prztyczkiem w nos premiera".

Opublikowany 11 września w serwisie X (dawny Twitter) spot wyborczy Prawa i Sprawiedliwości odbił się szerokim echem w internecie. Główną rolę gra w nim Jarosław Kaczyński, a fabuła toczy się wokół trzech punktów: kanclerza Niemiec, wieku emerytalnego i Donalda Tuska. Materiał wideo doczekał się licznych przeróbek o charakterze satyrycznym. Odnieśli się do niego również przedstawiciele opozycji.

Zobacz wideo Morawiecki przedstawił działanie rządu w sprawie zbóż. "Nie będziemy się oglądać na brukselskich biurokratów"

Tomasz Grodzki o nowym spocie PiS-u: Ja to odebrałem jako taki prztyczek w nos premiera

- Mimo że jestem przyzwyczajony do różnych zaskoczeń, spotyka mnie coś zupełnie niezwykłego. Otóż mówią mi, że mniej więcej połowa, co najmniej połowa klubu PO, czy też KO, do mnie dzwoni - komentował szum wokół spotu Kaczyński, przy okazji środowego wystąpienia w Elblągu. - No ale proszę państwa, to tylko taki żart po bardzo udanym spocie z moim kotem, a przy okazji i ze mną - dodał polityk.

Do sprawy odniósł się także marszałek Senatu Tomasz Grodzki. W środowym wydaniu "Faktów po Faktach" stwierdził on, że rola prezesa PiS w spocie sprawiła, że stał się on "prześmiewczym memem". Marszałek uznał również, że "Pan prezes chyba nie ma jakiejś wprawy w zabawy internetowe". - Mało kto zwrócił uwagę na następujący fakt, że tak naprawdę kanclerz powinien dzwonić do premiera, być może do prezydenta, a nie do szefa partii, więc ja to odebrałem trochę jako taki prztyczek, pewnie nieintencjonalny, w nos premiera, dość długi, bo nie zdarza się, żeby kanclerz dzwonił do szefa partii, który w dodatku odpowiada w sposób dość opryskliwy - zauważył Grodzki.

Jarosław Kaczyński bohaterem spotu wyborczego PiS

Akcja głośnego spotu wyborczego PiS rozgrywa się w październiku 2023 r. Widzimy na nim, jak Jarosław Kaczyński (grając samego siebie) odbiera telefon od przedstawiciela ambasady Niemiec. Bliżej nieokreślony pracownik niemieckiej placówki łamaną polszczyzną przekazuje, że wiek emerytalny w Polsce powinien wrócić do stanu, w jakim był za czasów rządów Donalda Tuska (docelowo 67 lat zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn). "Proszę przeprosić pana kanclerza, ale to Polacy w referendum zdecydują w tej sprawie. Nie ma już Tuska i te zwyczaje się skończyły" - odpowiada prezes PiS, a następnie zdecydowanie odkłada słuchawkę.

W komentarzach pod materiałem internauci licznie podzielili się swoimi własnymi wersjami rozmowy z Kaczyńskim. Pytają w nich m.in. o wysoki koszt skorzystania z metody in vitro, skarżą się na wzrost rat kredytu i ogólnych kosztów życia. "Ależ to będzie genialny generator memów. Dziękujemy" - brzmi jeden z komentarzy pod spotem. "W dokumentach, które Morawiecki wysłał do Brukseli, napisano, że będzie podnosić wiek emerytalny. Dlaczego kłamiecie?" - pyta inny internauta. Wśród komentujących znalazły się również osoby, które zwróciły uwagę na kwestię funkcji pełnionych przez polityków. "Czyli potwierdzacie, że funkcję premiera pełni w Polsce marionetka wykonująca polecenia, skoro kanclerz Niemiec jest łączony z NadPrezesem, szeregowym posłem?" - zasugerowano w komentarzach.

Więcej o: