"GW": Szef MSZ wiedział o patologicznym systemie wydawania wiz. Wawrzyk miał dostać ultimatum

"Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau wiedział o patologicznym systemie wydawania wiz" - podaje "Gazeta Wyborcza". Nieprawidłowości miał ujawnić raport z konsulatu w Abudży. Według źródeł "GW" jedynym "kozłem ofiarnym" afery wizowej ma być Piotr Wawrzyk. Były już wiceszef resortu miał dostać ultimatum.

Cały artykuł pt. "Afera wizowa. Dymisjonowany wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk był kozłem ofiarnym" można przeczytać na stronie "Gazety Wyborczej".

- Minister spraw zagranicznych [Zbigniew - red.] Rau doskonale znał treść rozporządzenia przygotowanego przez ministra Piotra Wawrzyka, zresztą Centrum Decyzji Wizowych w Łodzi było otwierane z pompą "pod ministra", który przecież kandyduje z Łodzi - przekazał "Gazecie Wyborczej" jeden z pracowników MSZ. Jak dodał, zdymisjonowany w związku z aferą wizową wiceminister "jest w tej sytuacji klasycznym kozłem ofiarnym". - Po dymisji pierwszą decyzją, jaką podjął minister Rau, było wyłączenie służbowego telefonu Wawrzyka. Obecnie minister uznaje, że afera wizowa jest już skończona i uda się sprawę zdusić do "pewnych nieprawidłowości" - podkreślił rozmówca "GW".

Zobacz wideo Temperatura przedwyborczego pojedynku PiS i KO rośnie

Wawrzyk miał dostać ultimatum. "Albo siedzisz cicho, (...) albo cię zniszczymy"

Źródło w MSZ powiedziało "Wyborczej", że Piotr Wawrzyk, który jeszcze niedawno był wiceszefem resortu, miał dostać propozycję nie do odrzucenia. - Albo siedzisz cicho i po wygranych wyborach nagrodzimy cię stanowiskiem, albo cię zniszczymy. To jest człowiek lojalny wobec prezesa Kaczyńskiego - zaznaczyło. Z ustaleń "GW" wynika też, że ma być jedyną osobą, która poniesie konsekwencje w związku z aferą wizową.

W Ministerstwie Spraw Zagranicznych pozostał za to zdymisjonowany dyrektor wydziału konsularnego Michał Jakubowski, ponieważ "wie zbyt dużo" - przekazał "Gazecie Wyborczej" jeden z urzędników z resortu.

"Wyborcza" ujawnia: Zbigniew Rau wiedział o nieprawidłowościach związanych z wizami

"GW" dowiedziała się, że w 2016 i 2017 roku MSZ otrzymało informacje, że system informatyczny konsulatów w Ukrainie został zablokowany, a wizę można było uzyskać przez pośrednika. Wtedy też pojawiły się analizy Ośrodka Studiów Wschodnich i Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Wynikało z nich, że system źle działa. - Następnie do Abudży, stolicy Nigerii, na kontrolę pojechali - i to dwukrotnie - przedstawiciele Departamentu Spraw Konsularnych MSZ oraz Biura Spraw Osobowych. Badali informacje o nieprawidłowościach z lat 2020 i 2021. Potem powstał raport autorstwa dyrektora BSO Radosława Petermana, który stwierdza, że system jest korupcjogenny i źle funkcjonuje. O tym wszystkim szef MSZ wiedział. Nie jest prawdą, że w tym czasie był chory - zaznaczył rozmówca "Wyborczej".

Chodzi tutaj o przejęcie części procesu wydawania wiz przez firmy zewnętrzne, czyli tzw. outsourcing wizowy. Jedna z nich wydała oświadczenie, które przesłała także redakcji portalu Gazeta.pl. "VFS Global nie zastępuje służb konsularnych danego państwa. Zakres współpracy spółek z grupy VFS Global z polskimi przedstawicielstwami dyplomatycznymi za granicą jest precyzyjnie regulowany poprzez stosowne umowy dotyczące danego kraju, w którym spółki te udzielają wsparcia polskim misjom dyplomatycznym" - czytamy. "Pracownicy VFS Global nie przygotowują wniosku wizowego (robi to zawsze wnioskodawca), lecz odpowiadają za zebranie i weryfikację wymaganych prawem dokumentów będących podstawą wydania wizy przez władze danego państwa. Następnie dokumentacja taka jest przekazywana w uzgodnionej formie uprawnionym pracownikom misji dyplomatycznej, którzy podejmują decyzję o wydaniu albo odmowie wydania wizy dla danej osoby" - podkreśliła firma VFS Global.

Afera wizowa - o co chodzi?

W zeszły czwartek do Ministerstwa Spraw Zagranicznych weszli funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Zbiegło się to w czasie z odwołaniem przez premiera Mateusza Morawieckiego Piotra Wawrzyka z funkcji wiceszefa resortu. Zdymisjonowany wiceminister był odpowiedzialny za sprawy konsularne i wizowe oraz okazał się autorem projektu rozporządzenia w sprawie ułatwień wizowych dla robotników tymczasowych z około 20 krajów, w tym krajów islamskich. Rozporządzenie zakładało możliwość zatrudnienia w Polsce do 400 tysięcy pracowników.

Z ustaleń CBA wynika, że co najmniej 200 z 600 cudzoziemców starających się o wizę do Polski skorzystało z usług polskiego pośrednika ze znajomościami w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, solidnie go opłacając. Prokuratura Krajowa w komunikacie podkreśliła, że w sprawie zatrzymano na razie jedną osobę - pośrednika. Śledczy nie ujawniają jego personaliów. Są jednak przekonani, że "nie działał w próżni" i współpracował z kimś w MSZ. Obecnie trwa analiza materiałów i sprzętu Piotra Wawrzyka, który zabezpieczyło CBA.

MSZ poinformowało, że na stanowisko wiceszefa resortu został powołany Jarosław Lindenberg.

Więcej o: