Michał Kołodziejczak na debacie ws. zboża w PE. "Wojciechowski uciekł jak szczur od gradu pytań" [WIDEO]

Katarzyna Rochowicz
Michał Kołodziejczak brał udział we wtorkowym posiedzeniu Parlamentu Europejskiego w Strasburgu ws. przedłużenia zakazu wwozu ukraińskiego zboża do Polski. - Dzwoniłem dzisiaj do komisarza Wojciechowskiego, rozmawiałem z jego asystentką, by umówić spotkanie. Nie odpowiedział, chociaż zapewniali, że ta odpowiedź będzie. I to pokazuje, że uciekają od problemów, które zgotowali sami sobie i polskim rolnikom - mówił lider Agrounii o unijnym komisarzu Januszu Wojciechowskim.

Premier Mateusz Morawiecki przekazał we wtorek wieczorem, że po 15 września Polska utrzyma całkowity zakaz przywozu ukraińskiego zboża. - Embargo będzie dalej obowiązywać. Nie pozwolimy, aby ukraińskie zboże zdestabilizowało polską wieś. Interesy polskich rolników, polskiej wsi, ale i milionów polskich konsumentów będą dla rządu Prawa i Sprawiedliwości zawsze na pierwszym miejscu - zapewnił szef rządu.

Zobacz wideo Temperatura przedwyborczego pojedynku PiS i KO rośnie

Kołodziejczak o unijnym komisarzu: Uciekł jak szczur od gradu pytań

We wtorek wieczorem również odbyła się debata w Parlamencie Europejskim w tej sprawie. - Są dowody, którymi dysponujemy, że przy dobrej woli i zaangażowaniu są zdolności logistyczne, które pozwolą na wyeksportowanie tegorocznych zbiorów z Ukrainy. Niezbędne jest, abyśmy zapewnili konieczne środki umożliwiające transport zboża ukraińskiego przez państwa sąsiadujące, żeby uniknąć wąskich gardeł - mówił między innymi komisarz UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski, którego wypowiedź cytuje TVN24.

- Co uczyniliście z waszymi obietnicami? Tę tekę, tekę ministra do spraw rolnictwa, mieliście uczynić najważniejszą w całej Komisji. Miały być dopłaty dla polskich rolników wyższe od niemieckich, a przynajmniej im równe. Polscy rolnicy stracą 30 procent i oni was rozliczą. (...) Proszę powiedzieć, bo polscy rolnicy dzisiaj za ciężko pracują, czy walczy pan o embargo? - mówił z kolei Andrzej Halicki do Wojciechowskiego.

Jak mówił dalej, "musiał przyjechać Michał Kołodziejczak, żeby prowadzić rozmowy". Lider Agrounii próbował zadać pytania komisarzowi, jednak ten rozmawiał przez telefon, a potem się nie odzywał. TVN24 donosi, że Kołodziejczak stwierdził, że Wojciechowski "uciekł jak szczur od gradu pytań, który na niego czekał". - Dzwoniłem dzisiaj do komisarza Wojciechowskiego, rozmawiałem z jego asystentką, by umówić spotkanie. Nie odpowiedział, chociaż zapewniali, że ta odpowiedź będzie. I to pokazuje, że uciekają od problemów, które zgotowali sami sobie i polskim rolnikom. I to jest skandal - powiedział Kołodziejczak.

Jednocześnie w środę z kolei szef Gabinetu Prezydenta RP Paweł Szrot, poinformował, że "można spodziewać się" kolejnego spotkania prezydentów Andrzeja Dudy i Wołodymyra Zełenskiego. - Nie chcę przesądzać, bo swoją wiedzę mam, ale w grę wchodzą różne względy bezpieczeństwa - powiedział na antenie RMF FM.

Premier Mateusz Morawiecki o ukraińskim zbożu. "PiS nie czeka na zgodę Berlina"

Mateusz Morawiecki podkreślił we wtorek, że międzynarodowy biznes rolny i oligarchowie nie mogą zarobić kosztem polskiego rolnika. - Eksport i tranzyt do Afryki i Azji - tak. Rozchwianie polskiego rynku - nie - oświadczył. Premier powiedział, że PiS ochroni polskich konsumentów zbóż, niezależnie od decyzji Komisji Europejskiej. Podkreślił, że obecna władza, w przeciwieństwie do poprzedników, nie waha się powiedzieć Brukseli "stop". - Prawo i Sprawiedliwość nie czeka na zgodę Berlina i brukselskich urzędników, gdy chodzi o obronę polskich interesów, bezpieczeństwa polskich rodzin i przyszłość polskich rolników - przekonywał.

Szef rządu podkreślił, że decyzje polskiego rządu mają zabezpieczyć interesy polskiej wsi i europejskiego rolnictwa. Zaznaczył, że Ukraina musi zrozumieć, iż bezpieczeństwo Polski jest tak samo ważne, jak jej bezpieczeństwo. Jak dodał, za tę wojnę musi zapłacić Rosja, a nie polscy rolnicy. 

Przypomniał, że Komisja Europejska otworzyła drzwi dla importu produktów żywnościowych z Ukrainy. Jak wyjaśnił, skutkowało to wybuchem kryzysu rolnego, który dotknął kraje przygraniczne takie, jak Polska. Mateusz Morawiecki podkreślił, że przez długi czas Unia Europejska nie chciała dostrzec tego problemu. - Nie mogąc się doczekać stosownej reakcji ze strony Brukseli, w połowie kwietnia sami, chroniąc interesy polskiej wsi, zdecydowaliśmy o zakazie importu zbóż ukraińskich do Polski. Zbudowaliśmy razem z Rumunią, Słowacją, Węgrami i Bułgarią koalicję pięciu państw, które także zmagały się z tym problemem - przypomniał premier i dodał, że dopiero wtedy Komisja Europejska podjęła przychylne nam stanowisko, chroniące polski rynek przed importem zboża z Ukrainy.

Mateusz Morawiecki przypomniał jednocześnie, że Polacy bardzo pomogli ukraińskim uchodźcom, szukającym schronienia w początkowej fazie rosyjskiej agresji. Zaznaczył, że żaden inny kraj nie pomógł naszym wschodnim sąsiadom tak bardzo. Unijne embargo na wjazd czterech ukraińskich zbóż na rynek pięciu przyfrontowych krajów wygasa 15 września. Rząd poinformował we wtorkowej uchwale, że jeśli Komisja Europejska nie przedłuży zakazu wwozu ukraińskiego zboża, Polska zrobi to samodzielnie.

Więcej o: