Poseł PSL komentuje starcie z Miłoszem Kłeczkiem w TVP Info. "Posypał mu się program"

- Pan Kłeczek nawet słowem się nie odezwał. Przeszedł wzdłuż boku stołu i nie pożegnał się, nie podziękował - tak o tym, co działo się po poniedziałkowym wydaniu "Za czy przeciw" w TVP Info mówił w rozmowie z Onetem poseł PSL Dariusz Klimczak. W trakcie programu doszło do sprzeczki parlamentarzysty z pracownikiem Telewizji Polskiej.

W poniedziałkowym programie "Za czy przeciw" w TVP Info brali udział były rzecznik PiS Radosław Fogiel oraz poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Dariusz Klimczak. Program prowadził Miłosz Kłeczek. Między prowadzącym a posłem PSL doszło do wymiany zdań. Klimczak zapytał Kłeczka w pewnym momencie, dlaczego nie przerywa posłowi Prawa i Sprawiedliwości, skoro jego wypowiedzi były przerywane wcześniej.

Zobacz wideo Temperatura przedwyborczego pojedynku PiS i KO rośnie

- Bo pan poseł [Fogiel -red.] odpowiada na moje pytanie. A ja pytam pana o A, a pan odpowiada mi pan na B - odpowiedział pracownik telewizji.

- Pan jest dziennikarzem czy pseudodziennikarzem? - zapytał Dariusz Klimczak.

- Jestem dziennikarzem, a pan jest politykiem czy pseudopolitykiem? Jeszcze jedna taka uwaga i podziękuję panu.

- Jest pan pseudodziennikarzem.

- Jeszcze jedna taka uwaga...

- Jest pan pseudodziennikarzem, mówię z całą stanowczością - powtórzył poseł PSL.

- Dziękuję, proszę wyjść ze studia.

- Nie, to jest telewizja publiczna, niech pan wyjdzie. (...) Pan nikogo nie będzie wypraszał, to jest publiczna telewizja, z podatków Polaków - zaznaczył Klimczak. Dodał potem, że Kłeczek prowadzi program "w stylu buraka pastewnego".

Dariusz Klimczak: Kłeczek nawet słowem się nie odezwał

- Jest to roślina mało wymagająca, urośnie wszędzie. Bardzo prymitywna, niesmaczna, niczego się nie boi. Ta roślina jest bardzo odporna na przeciwności jak na przykład na suszę. Jest tak odporna, jak pan Kłeczek na wiedzę i argumenty, dlatego tak mi się skojarzyło - tłumaczy w rozmowie z Onet.pl poseł PSL, nawiązując do słów o buraku pastewnym.

Jak dodał, po zakończeniu programu "pan Kłeczek nawet słowem się nie odezwał". - Przeszedł wzdłuż boku stołu i nie pożegnał się, nie podziękował. On przez cały program bardzo mocno mnie atakował. Natomiast nie spodziewał się jednego. Że kiedy powie, abym wyszedł z programu, to ja mu odpowiem, żeby to on się wynosił, bo to jest telewizja publiczna i to Polacy płacą na tę telewizję. I później już cały program mu się posypał - ocenił Dariusz Klimczak.

Więcej o: