Stanisław Derehajło od pana Areczka chce być w Sejmie "pazurem". "Z memami nauczyłem się żyć"

- Konfederacja jest źle postrzegana przez jakieś dawne wypowiedzi, ale dzisiaj to ona wydaje się jedyną partią zmiany - przekonuje znany z memów samorządowiec Stanisław Derehajło.
Zobacz wideo "Bosak&Mentzen Na Żywo". Tak wygląda show liderów Konfederacji

Daniel Drob, Gazeta.pl: Był pan na imprezie Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena w Białymstoku? 

Stanisław Derehajło: Nie. Miałem prace polowe. Prowadzę gospodarstwo i moje życie jest też uzależnione od pogody. Po prostu nie mogłem się pojawić. 

Ale na konwencji w Katowicach pan będzie? 

Oczywiście. 

Jak pan w ogóle trafił na listę Konfederacji?

Można powiedzieć, że spotkaliśmy się w połowie drogi. To była obopólna decyzja. 

Co to znaczy "w połowie drogi"?

Oni zrobili krok do mnie, ja krok do nich. To stało się w tym samym momencie. 

Niemożliwe. 

Poważnie. Spotkałem się z kolegą z Konfederacji. Wymieniliśmy się poglądami. Okazało się, że to samo nas wkurza.

Kiedy było to spotkanie?

Jakieś trzy tygodnie przed ogłoszeniem list.

A z liderami Konfederacji pan w ogóle rozmawiał?

Ze Sławomirem Mentzenem przez telefon, z Krzysztofem Bosakiem osobiście. 

I wszystko panu pasuje z ich programu?

Nigdy nie jest tak, że wszystko komuś pasuje. Niech pan zapyta konkretnie. 

Dobrowolny ZUS?

Popieram. ZUS jest potężnym obciążeniem, które zniechęca do prowadzenia działalności gospodarczej, a to bardzo niedobrze. Bez przedsiębiorców nie zbudujemy zdrowej i bogatej gospodarki. Wprowadzenie małego ZUS-u było dobrym rozwiązaniem, ale to za mało. Dlatego dobrowolność tutaj jest dobrym postulatem, ale trzeba to wprowadzić z głową, mając świadomość, że nie możemy ludzi zostawić bez emerytur.

Liniowy PIT na poziomie 12 proc.?

Dobry postulat.

Bon edukacyjny?

Tak, bo to rodzice muszą mieć wpływ na edukację, a nie, jak dzisiaj - kuratorium. Oświata stoi na barkach samorządów, te dopłacają do niej ogromne pieniądze, ale i tak niewystarczające. Budżety są już napięte do granic możliwości. Jestem samorządowcem i wiem, że dla jednostek samorządowych to prawdziwy dramat i odbija się na jakości nauczania w Polsce. Dlatego edukację należy zdecentralizować. 

Bon zdrowotny?

Wiem tyle, że ochronę zdrowia trzeba w Polsce zreformować, bo działa fatalnie. Ale nie jestem specjalistą, więc nie będę się rozwodził. Nie można znać się na wszystkim.

Polityk nigdy nie mówi, że się na czymś nie zna. 

A ja jestem innym politykiem i mam inną motywację do bycia w polityce. Tylko głupi mówi o czymś, o czym nie ma pojęcia. 

Polska w Unii Europejskiej?

Tak, bo tego chcą Polacy. Ale musimy zwracać uwagę na to, co w tej Unii się dzieje. Przez przepisy unijne jako rolnik muszę obecnie wypełniać sterty dokumentów i przyznam się, że niektórych sam nie do końca rozumiem. Przerażają mnie też inne pomysły, które chcą nam zafundować.

Jakie?

Wycofanie gotówki z obiegu na przykład.

Z tą gotówką to przecież jest straszenie. Nikt nie mówi, że gotówka zostanie wycofana. 

Porozmawiamy za trzy lata.

Ale zna pan wypowiedź jakiegoś poważnego polityka, który mówi, że gotówka będzie zlikwidowana?

Tak, choćby wypowiedź w Radiu Zet pana Hołowni, który domaga się jak najszybszej likwidacji gotówki i wprowadzenia wirtualnego pieniądza. Inny przykład, który mnie poważnie niepokoi, to forsowanie nierealnej polityki klimatycznej, w tym odejście od samochodów spalinowych w tak krótkim czasie i mówię to jako osoba troszcząca się o środowisko, zielony konserwatysta [chodzi o unijną dyrektywę, zgodnie z którą od 2035 roku nowe samochody nie będą mogły spalać CO2 - red.]. W mieście może jeszcze dałoby się wprowadzić ograniczenia w tym zakresie, ale wieś ma zupełnie inną perspektywę. Przy obecnym fatalnym transporcie publicznym na prowincji ludzie nie są w stanie żyć bez samochodu i jakoś trudno uwierzyć, że nagle wszyscy przesiądą się na elektryki. Uważam, że nie jesteśmy gotowi i ze względu na brak infrastruktury, i ze względu na niedostateczne bezpieczeństwo użytkowania elektryków. Nie jesteśmy też na tyle bogaci, by masowo zmieniać auta. Ale nie wykluczam, że w przyszłości akty wykonawcze dotyczące tej zmiany, podejmowane już przez inny rząd, będą brały pod uwagę te kwestie. 

Czytam pańskiego bloga i niespecjalnie mi pan do Konfederacji pasuje.

Dlaczego? Konfederacja jest źle postrzegana przez jakieś dawne wypowiedzi, ale dzisiaj to ona wydaje się jedyną partią zmiany i dlatego postanowiłem kandydować z jej ramienia. Miałem taką refleksję niedawno. Siedzę na obradach sejmiku, słucham tych awantur między PiS a PO i myślę: O czym oni gadają? Nic o strategii rozwoju dla regionu, nic o poważnych sprawach, tylko jakieś bezprzedmiotowe sprzeczki. Wielu tych radnych znam, szanuję, ale - tak patrząc szerzej na politykę - brakuje mi w niej dynamiki, pozytywnej energii, takiego pazura Podlasia. Dlatego postanowiłem kandydować.

Żeby być tym pazurem?

Tak, żeby wydrapać jak najwięcej dla naszego regionu.

Ale te dawne wypowiedzi liderów Konfederacji panu nie przeszkadzają? Ma pan taki tekst na swoim blogu "Tolerancja - nie lubię tego słowa, bo tolerancja to za mało".

Tolerancja to tolerowanie kogoś, z kim mogę się nie zgadzać, a mi zależy na tym, by wspólnie żyć ze sobą w zgodzie. Pisałem to w odniesieniu do religii. Mieszkam w gminie, gdzie współżyją dwa wyznania chrześcijańskie - wschodnie i zachodnie. Tego dotyczy felieton.

O orientacji seksualnej i szerzej - kwestiach obyczajowych - też pan tam pisze. 

Tak, bo jak ktoś nie narusza mojej przestrzeni i moich wartości, to niech sobie żyje i mi nic do tego. Nie słyszałem, żeby Konfederacja chciała ludzi o odmiennej orientacji zamykać w więzieniach.

Niedawno przypomniano wypowiedź Witolda Tumanowicza, ważnego działacza Ruchu Narodowego i jedynki Konfederacji w Chełmie. Kilka lat temu podczas jednego z wystąpień mówił o "rejestrowaniu pe**łów". Pana zdaniem to w porządku?

Ja nie jestem członkiem Ruchu Narodowego. 

Ruch Narodowy to część Konfederacji.

Tylko część. Nie muszę się ze wszystkimi zgadzać.

Ale ten język jak pan ocenia?

W ogóle nie oceniam. Pogadajmy o gospodarce, rzeczach ważnych.

A to nie jest ważne, że polityk odnosi się z nienawiścią do jakiejś grupy?

Jestem przeciwnikiem nienawistnego języka, niech to będzie komentarzem. Możemy się spierać, ale nie możemy się obrażać.

Obecność w Konfederacji Grzegorza Brauna panu odpowiada?

Nie komentuję tego, nie należę do Konfederacji.

Ale pan startuje. 

Tak. To w PiS jest tak, że jak prezes powie "skakać na jednej nodze", to ludzie skaczą. Ja niczego nie muszę. 

Czym pan chciałby się zajmować w Sejmie?

Przede wszystkim cyfryzacją - podstawowe, priorytetowe zadanie to likwidacja białych plam. Uważam też, że powinniśmy mieć narodowego operatora sieci internetowej, aby nasze dane przepływały przez bezpieczną infrastrukturę.

Czyli państwowego operatora?

Tak.

Przecież to na przekór wolnorynkowej Konfederacji.

Nie, nie. Są strategiczne obszary, które muszą być w rękach państwa. Tak przecież jest też z energetyką, to zresztą drugi obszar, który szalenie mnie interesuje.

W innym artykule na pańskiej stronie czytam, że potrzebny jest fundusz pomocowy dla przedsiębiorców na Podlasiu. Rozdawnictwo.

Nie rozdawnictwo! Podlasie jest odgrodzone od wschodu, mamy kryzys graniczny, to powoduje odpływ inwestorów, turystów, a nawet mieszkańców, którzy nie czują się bezpieczni. Mówię poważnie, słyszałem głosy ludzi, nawet w mojej rodzinie, żeby się przeprowadzić na zachód kraju. A przecież region i ludzie tutaj nie są niczemu winni. Słyszał pan o wyludnieniu w regionie Estremadury w Hiszpanii? Tam przeznaczono masę środków z funduszy unijnych na ponowne zasiedlanie miast. My możemy działać już teraz i utworzyć fundusz pomocowy, który wspierałby biznes i turystykę w razie takiego czy innego kryzysu. 

Wyborca Konfederacji by na to odpowiedział, że jak się obniży podatki, to żaden fundusz pomocowy nie będzie potrzebny, bo przedsiębiorcy sobie poradzą.

Poradzą? Spakują się i pojadą do bezpieczniejszego Wrocławia robić interesy. 

800 plus pan popiera?

Obywatele muszą przede wszystkim zarabiać na swoje dzieci, a nie dostawać to, co im już zabrano. Gdy już po obniżeniu podatków będą w stanie godnie żyć ze swoich pensji, to takie wsparcie nie będzie potrzebne. Taki też jest cel Konfederacji.

Czyli do likwidacji, ale nie teraz?

Tak, w dłuższej perspektywie, czyli gdy państwo przestanie łupić Polaków.

Ukraińcom pomagamy? 

Pomagamy, ale rozważnie. Powinniśmy pomagać, ale przy tym nie zaniedbywać potrzeb Polaków. 

Lubi pan te memy ze sobą?

Nauczyłem się z nimi żyć. Moją rodzinę to jednak męczy.

Kto w Konfederacji jest Areczkiem?

Nie mam zielonego pojęcia. Nie poznałem jeszcze wszystkich, ale sam sobie jestem szefem, więc jednocześnie jestem Areczkiem. I przyznam, że ten szef jest strasznie wymagający i każe mi zasuwać od świtu do nocy.

Herbata Lipton tylko dla zarządu?

Panie Areczku, pijemy tylko herbatę owocową z Puszczy Białowieskiej.

***

Stanisław Derehajło jest radnym sejmiku podlaskiego, byłym wójtem gminy Boćki i byłym wicemarszałkiem województwa. Popularność w internecie przyniosły mu memy z cyklu "Panie Areczku…". Startuje z 5. miejsca na podlaskiej liście Konfederacji. Należy do Porozumienia. 

 

Więcej o: