- To jest nasza bomba, choć dla niektórych na pierwszy rzut oka może nie być zauważalna. W terenie ma jednak swoją siłę rażenia - słyszymy od osoby bliskiej Nowogrodzkiej. Kolejnym mocnym uderzeniem ma być konwencja programowa w Końskich, którą poprzedza miniserial z ogłaszaniem kolejnych obietnic wyborczych.
Mikrotargetowaną kampanię w internecie sztab PiS szykował od ponad miesiąca. - Trzeba było zachować to w tajemnicy, żeby zaskoczyć przeciwników - dodaje jeden z naszych rozmówców. PiS chwali się w niej tym, co zrobiło w konkretnych powiatach w czasie ośmiu lat swoich rządów. Kampania schodzi na poziom powiatów i - jak mówią nam w PiS - czasami nawet też i gmin. Uruchomiono ją kilka dni temu.
- Technicznie jest to dość proste, ale trzeba poświęcić dużo pracy na to, żeby ta reklama była przekonująca i dobrze osadzona lokalnie - mówi nam jedna z zaangażowanych osób.
A kolejna dodaje: - Gdy sztab uzna, że gdzieś kampania idzie za słabo albo do wywalczenia mandatu niewiele brakuje, to można szybko dosypać do reklamy właśnie tam. A jak będziemy chcieli, to w konkretnych dzielnicach miast zrobimy internetową kampanię o rewitalizacji osiedli z wielkiej płyty. Tam, gdzie tych bloków jest najwięcej.
Profil "Polityka w sieci" na Twitterze odnotował, że PiS rozpoczęło skrojoną pod powiaty kampanię w mediach społecznościowych. Sprowadza się ona do promocji ze szczegółowym targetowaniem użytkowników powiatów, w których za pośrednictwem Google'a i na YouTube emitowane są użytkownikom reklamy. Użytkownikom w danym powiecie (jest ich ok. 300) wyświetlana ma być stworzona pod ten powiat reklama, nawiązująca do spraw ważnych dla określonej społeczności. W mniejszym stopniu ten sposób docierania do wyborców działać ma na Facebooku, ale tam premier Mateusz Morawiecki prowadzi cotygodniowy podcast i codzienne podsumowania kampanii. Dziś ma około 300 tysięcy obserwujących, a szeregowi politycy PiS mają powielać przekazy z centrali PiS. - Ktoś ma 20 tys. zasięgu, a ktoś inny 10. Jak się zsumuje zasięgi wszystkich, to się robi duża liczba - mówi nam osoba z obozu rządzącego.
W sztabie za internet odpowiada głównie europoseł Patryk Jaki, a wcześniej zajmował się nim przede wszystkim Michał Moskal. Nadający jeszcze przed wakacjami ton kampanii PR-owcy Anna Plakwicz i Piotr Matczuk są zepchnięci na margines - odpowiadają już tylko głównie za organizowanie konwencji i innych wydarzeń oraz ich oprawę.
Nasi rozmówcy z PiS przekonują, że wyciągnęli wnioski z 4 czerwca. Wtedy to Platforma Obywatelska przytłoczyła obóz Zjednoczonej Prawicy nie tylko na ulicy, ale także w internecie. W czerwcu - także według "Polityki w Sieci" - zasięg informacji o marszu 4 czerwca organizowanego przez PO sięgnął w polskich mediach społecznościowych blisko 300 milionów, co było rekordem w polskiej infosferze, przebijającym zasięgi Strajków Kobiet z 2020 r. Czyli w praktyce każdy użytkownik mediów społecznościowych zetknął się z przekazem z tego marszu.
Przed wakacjami Platforma dała więc PiS-owi solidnego łupnia w internecie. PiS zmieniło potem szefa sztabu - europosła Tomasza Porębę zastąpił europoseł Joachim Brudziński. Sam Poręba - jak informowaliśmy w Gazeta.pl - chce się już wycofać z polityki, w ogóle nie startuje w wyborach do Sejmu, choć mógł być numerem 1 na Podkarpaciu, a jedynie dokończy kadencję w Parlamencie Europejskim.
Nowogrodzka rozszerzyła też skład tego sztabu - weszli do niego ludzie premiera Mateusza Morawieckiego i przedstawiciele mniejszych formacji Zjednoczonej Prawicy z Suwerennej Polski (Zbigniewa Ziobry), Partii Republikańskiej (Adama Bielana) i OdNowy (Marcina Ociepy). Pracowano nad kampanią w internecie. Efektem jest m.in. wspomniana mikrotargetowana promocja dotycząca lokalnych, powiatowych spraw. - Zaraz w PO zaczną przebierać nogami i sami też będą chcieli robić podobną kampanię. Ale teraz to my mamy przewagę w internecie - dodaje polityk z obozu rządzącego.
PiS zwarło szeregi w internecie po klęsce z czerwca. Teraz kandydaci do parlamentu, którzy mają istotne zasięgi na portalach społecznościowych, mają obowiązek podawania dalej i cytowania przekazów partii. Na Twitterze PiS z kolei stara się wypromować hashtagi, jak "KonkretyPiS" i hasła promujące kolejne obietnice wyborcze tej partii - np. tę skierowaną do mieszkańców osiedli z wielkiej płyty i w sprawie lepszych posiłków w szpitalach.