Lewica przedstawiła hasło i postulaty. Chce wyprowadzić religię ze szkół. "To deczarnkizacja"

Komitet Wyborczy Nowej Lewicy pójdzie do październikowych wyborów z hasłem "Serce mam po lewej". Liderzy Lewicy w trakcie konwencji w Łodzi przedstawili swoje pierwsze postulaty. Zgromadzona publiczność najcieplej przyjęła te o wyprowadzeniu religii ze szkół i skróceniu czasu pracy do 35 godzin tygodniowo.

- Zadanie, które stoi przed Lewicą, jest proste, po pierwsze - musimy być tarczą przeciwko Konfederacji, po drugie - w tym wyścigu musimy zająć trzecie miejsce, po trzecie - po 18 latach obecności Polski w Unii Europejskiej w końcu wpuścić europejskie wartości do Polski - mówił Robert Biedroń na konwencji w Łodzi. Wtórowała mu Joanna Scheuring-Wielgus, która przekonywała, że PiS nie będzie miało większości w przyszłym parlamencie i Lewica musi sprawić, by nie miało silnego koalicjanta - Konfederacji.

- Już w mailach Dworczykach czytaliśmy, że Morawiecki spotykał się z politykami Konfederacji, czytaliśmy, że umawiali się na to, żeby mówić źle o PiS-ie tylko po to, żeby sprawiać wrażenie. PiS i Konfederacja mają wspólny program. Nienawiść do kobiet? Jest. Pogarda dla instytucji państwowych? Jest. Chęć wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej? No jest. Klękanie przed biskupami? Jest. To jest właśnie koalicja PiSu i Konfederacji. Musimy doprowadzić do tego, żeby do tej koalicji nie doszło - mówiła posłanka. 

Biedroń: Wyprowadzimy religię ze szkół

- Pierwszym zadaniem Lewicy po wygranych wyborach będzie doprowadzenie do tego, że każde dziecko w polskiej szkole będzie otrzymywało każdego dnia ciepły posiłek. W końcu i nareszcie. Żadne dziecko w Polsce w XXI wieku nie może chodzić głodne - zapowiadał Biedroń. Dodawał, że Lewica wstawi się mocno za nauczycielami, których zawód "nie może być wiecznym wolontariatem, musi być koroną zawodów".

- Lewica wyprowadzi religię ze szkół, tam, gdzie jest jej miejsce - do salki katechetycznej. Armię katechetów zastąpimy armią psychologów dziecięcych. To będzie nasz standard - mówił Biedroń. Nazwał to "deczarnkizacją polskiej szkoły".

Czarzasty: Wystrzegajcie się ludzi, którzy mają proste odpowiedzi na trudne pytania

Włodzimierz Czarzasty stwierdził, że PiS dał Polakom 13. i 14 "dodatek", a nie emeryturę. - Lewica gwarantuje, że po wyborach emerytury i renty będą waloryzowane dwa razy do roku. W czasach wysokiej inflacji to nie żadna łaska, ale proste wywiązywanie się przez państwo z umowy społecznej - wyjaśniał. 

Wicemarszałek przedstawiał też pomysły na emerytury stażowe i renty wdowie. - Jak jeden z partnerów umiera, to koszty się nie zmniejszają, mieszkanie nadal musi być ogrzane. Dlatego renta wdowia mówi o takiej zasadzie: masz prawo wybrać 85 proc. wyższej emerytury i pozostawić 50 proc. niższej emerytury - mówił. 

Zobacz wideo "Ekipa gotowa pogonić PiS w cholerę". Robert Biedroń zapowiedział gotowość Lewicy do wyborów

Czarzasty nawiązał również do bonu zdrowotnego, który jest pomysłem Konfederacji na ochronę zdrowia. - Wystrzegajcie się formacji i partii, wystrzegajcie się ludzi, którzy mają proste odpowiedzi na trudne pytania. Łatwo jest powiedzieć młodemu pokoleniu, że nie będzie płaciło podatków albo, że będzie płaciło niskie podatki. Łatwo jest powiedzieć "nie będziesz płacił ZUSu". Powiedzcie to swoim rodzicom i dziadkom, powiedzcie młodym matkom, że bon 4000 zł, że wystarczy w momencie kiedy opieka nad wcześniakiem kosztuje 130 tys. zł. Co wy mówicie? Nie okłamujcie tego narodu. Nie będzie podatków, to nie będzie emerytur, nie będzie publicznej służby zdrowia, nie będzie dróg, nie będzie usług publicznych - grzmiał.

Polityk wyrokował, że w przyszłości Polską będzie rządziła KO, Lewica oraz Trzecia Droga. - Jeżeli którakolwiek z tych partii nie wejdzie do Sejmu, PiS z Konfederacją będą rządzić, czarne z brunatnym będą rządzić - dodał.

Dziemianowicz-Bąk: 15 października odbędzie się najważniejsza z manifestacji

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk mówiła z kolei o prawach kobiet. - Ile razy pomyślałyście "mamy już dość", ile razy przeszła wam przez głowę myśl "a może czas wyjechać za granicę"? Rozumiem was. Rozumiem, ale wiem, że nie chcecie uciekać z Polski - chcecie uciekać z państwa prawicy, choć spod różnych szyldów - mówiła posłanka i przypomniała, że 18 lat temu zawiązała się koalicja, w której skład weszli Jarosław Kaczyński, Romana Giertych i Krzysztof Bosak.

- Znacie te nazwiska - tak się składa, że znajdziecie je na listach wyborczych: PiS-u, Konfederacji, ale nie tylko. Panowie będą udawać, że wcale się nie lubią, ale dobrze wiemy, co ich łączy: każdy z nich nienawidzi kobiet, każdy z nich bardzo lubi urządzać kobietom życie. A wy chcecie po prostu wolności i ja też tej wolności chcę. I wiem, że nie musimy po tę wolność jechać za granicę, możemy po nią sięgnąć tutaj, w Polsce 15 października - powiedziała. 

Dziemianowicz-Bąk wymieniała kolejne manifestacje w obronie praw kobiet, które przetaczały się przez Polskę przez ostatnie osiem lat, i zapowiedziała:

15 października odbędzie się najważniejsza z manifestacji - maniestacja naszej siły przy urnach wyborczych, siły kobiet, siły Polek, siły zmiany. (...) Po raz pierwszy w historii sprawy kobiet nie będą tematami zastępczymi, nie da się ich już zakopać pod dywan, nie da się ich po cichutku przehandlować z Kościołem za poparcie. Albo odstawić gdzieś na bok i liczyć na to, że nikt nie zauważy. Nie tym razem. Lewica na to nie pozwoli, bo Lewica stoi kobietami, Lewica jest kobietą i Lewica ani spraw, ani praw kobiet nigdy nie odpuści.

Biejat: 300 tysięcy mieszkań z regulowanym czynszem

Magdalena Biejat przedstawiła plan Lewicy na rozwiązanie kryzysu mieszkaniowego. - Państwo weźmie na siebie wielki program budowy mieszkań z regulowanym czynszem, dla każdego, kto nie chce brać sobie kredytu na głowę, albo kogo na to nie stać. W pierwszej kadencji chcemy wybudować 300 tys. mieszkań - mówiła i precyzowała, że państwo miałoby dawać pieniądze, a samorządy budować mieszkania. 

- Wspólnie wybudujemy osiedla, na których będą tereny zielone, przestronne place zabaw, dostęp do komunikacji publicznej, osiedla, w których będą mieszkania przestronne, z dostępem do światła słonecznego, w których nie będzie się patrzyło przez okno do kuchni sąsiada - zapowiadała Biejat. Dodała, że miałyby to być mieszkania "dla każdego, również dla klasy średniej". 

- Tak jest w Sztokholmie, Berlinie, Wiedniu. Tak może być w Łodzi, w Kielcach czy Warszawie. I naprawdę stać nas na to - tłumaczyła. Na program mieszkaniowy Lewica chciałaby przeznaczyć 1 proc. PKB. 

Zandberg: Skrócenie czasu pracy do 35 godzin w tygodniu

Adrian Zandberg mówił natomiast o przepracowaniu Polaków. - Polacy są Europejczykami i mają prawo żyć, zarabiać i pracować jak Europejczycy. A to oznacza, że mamy też prawo, żeby mieć odpoczynek, wolne, urlop, żeby móc odpocząć po pracy od myślenia o niej cały czas. Polacy pracują dużo dłużej niż większość narodów w Europie. I naprawdę nie ma powodów, żeby Polak pracował setki godzin więcej, niż Niemiec, Francuz, Austriak. Mamy prawo do tego, żeby odpocząć, spędzić czas z rodziną, wyjechać na wakacje, zająć się swoim hobby - mówił i przedstawił postulat skrócenia czasy pracy do 35 godzin w tygodniu. 

- Pierwsze sto dni - skokowa podwyżka prac dla pracowników budżetówki, pierwszy rok - uruchomienie dużego, publicznego programu budownictwa mieszkaniowego, a w ciągu pierwszej kadencji Sejmu - skrócimy czas pracy do 35 godzin w tygodniu - zapowiedział Zandberg. 

- Tylko Lewica jest w stanie pokonać tych wszystkich Mentzenów, Korwinów i Braunów, to jest jasne, że tylko Lewica jest w stanie przekonać młodych Polaków i Polki do tego, żeby nie głosowali na tych smutnych, agresywnych facetów, którzy chcą nam tu zgotować prawdziwe piekło. I to jeszcze gorsze od tego, które zgotowali nam PiS z Kaczyńskim - dodała na koniec Magdalena Biejat.

Więcej o: