MSWiA schowało głowę w piasek ws. incydentu z Black Hawkiem. Żaden z ministrów nie przyszedł na komisję

Żaden z przedstawicieli MSWiA nie pojawił się na posiedzeniu sejmowej komisji, która zajmowała się incydentem z udziałem policyjnego Black Hawka na pikniku w Sarnowej Górze. - Absolutnie nie chcecie się do tego przyznać, że robiliście w pełni świadomą imprezę polityczną, wykorzystując śmigłowiec do tego, by zrobić piękny piknik - komentował wiceszef komisji Tomasz Szymański z KO.

Na środowym posiedzeniu sejmowa Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych zajmowała się incydentem z udziałem policyjnego śmigłowca Black Hawk podczas pikniku wojskowego w Sarnowej Górze, do którego doszło w niedzielę 20 sierpnia. W posiedzeniu mieli uczestniczyć m.in. wiceszef MSWiA Błażej Poboży i zastępca Komendanta Głównego Policji nadinsp. Roman Kuster. Obaj ostatecznie nie pojawili się w Sejmie. "Stopień upolitycznienia zdarzenia z Sarnowej Góry spowodował, że przyjęliśmy pisemną formę komunikacji z komisją. Niedopuszczalnym jest, że politycy opozycji wykorzystują tę sprawę do celów politycznych" - przekazał w piśmie skierowanym do członków komisji Błażej Poboży.

Zobacz wideo Tusk pojedzie do Brukseli? "Składam uroczyste przyrzeczenie"

- Absolutnie nie chcecie się do tego przyznać, że robiliście w pełni świadomą imprezę polityczną, wykorzystując śmigłowiec do tego, by zrobić piękny piknik, zainteresować mieszkańców. (...) Przyprowadziliście śmigłowiec policyjny, za którego sterami siedział pilot, który miał na sumieniu katastrofę, doprowadzając do śmierci jednego z pilotów - mówił wiceprzewodniczący komisji Tomasz Szymański z Koalicji Obywatelskiej. - Pytania będą, ale pójdą w przestrzeń. Polacy nie dowiedzą się, co tak naprawdę chcieliście tym osiągnąć. Naraziliście na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia mieszkańców, którzy przyszli na piknik - dodał.

- Czy istnieje jakiś druk w MSWiA, który należałoby wypełnić? Ja również w kampanii wyborczej mógłbym wystąpić o to, żeby policyjny śmigłowiec przyleciał na takie zdarzenie? - dopytywał poseł Lewicy Paweł Krutul.

- Ta pisemna forma komunikacji z komisją jest świadectwem tego, jak państwo szanujecie lub nie szanujecie społeczeństwo. (...) Ja przez 15 lat byłam funkcjonariuszem policji, pełniąc obowiązki oficera dyżurnego KWP w Gdańsku, niejednokrotnie dysponowałam śmigłowcami. Nigdy nie odbywało się to w celach pikniku czy w celach propagandowych, zawsze wykorzystywane były w celu wykorzystywania życia i zdrowia ludzkiego - wskazywała posłanka Porozumienia Magdalena Sroka. Poseł KO Maciej Lasek podkreślał natomiast, że "ten śmigłowiec równie dobrze mógł spaść na ludzi". - Przerwany przewód mógł kogoś zranić lub pozbawić życia. To olbrzymia niefrasobliwość - zaznaczył.

- Zostaliśmy po prostu olani, w zasadzie powinniśmy się do tego przyzwyczaić. Sprawa jest tak poważna, że oczekiwałam, że pan minister Wąsik, tak jak miał odwagę spowodować, że pojawi się nad piknikiem helikopter, to będzie miał odwagę przyjść tutaj i ten fakt wyjaśnić. Okazał się zwykłym tchórzem, tak to trzeba nazwać - podsumowała posłanka KO Katarzyna Piekarska.

Poseł Lewicy Jan Szopiński przekonywał natomiast, że trzeba ustalić, "w jaki sposób Polacy mogą być narażeni na niebezpieczeństwa w postaci uczestnictwa w piknikach PiS-u, które są piknikami partyjnymi". - Panie i Panowie, Polacy, jak będziecie uczestniczyć w tych piknikach, uważajcie na swoje zdrowie, uważajcie na to, co PiS wam na nich oferuje - zaapelował parlamentarzysta.

W obronie ministrów PiS stanął poseł partii rządzącej Piotr Kaleta. - Chciałbym zapytać, ile w latach 2008-2015 było zorganizowanych pikników z udziałem helikopterów, na które wyrażała strona rządowa i czy prawdą jest, że było ich ok. 50? (...) Właśnie dzisiaj na tej sali mamy miejsce z czymś, co moglibyśmy nazwać "piknikiem" lub "festynem" waszej obłudy - mówił.

Incydent z Black Hawkiem w Sarnowej Górze

"Widząc żenujący kampanijny spektakl pod batutą posłów Szczepańskiego i Szymańskiego nie mam wątpliwości, że wybrana przez nas pisemna forma informacji ws. zdarzenia w Sarnowej Górze dla Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych było jedynie słusznym i najlepszym rozwiązaniem" - skomentował potem na platformie X (dawniej Twitter) Błażej Poboży.

Zdarzenie z udziałem policyjnego śmigłowca w Sarnowej Górze bada Prokuratura Okręgowa w Płocku. Śledczy prowadzą postępowanie w kierunku sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów.  Przypomnijmy, podczas pikniku wojskowego z okazji 103. rocznicy bitwy doszło do zerwania linii energetycznej przez śmigłowiec. Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik potwierdził potem w rozmowie z Polsat News, że "pomógł ściągnąć śmigłowiec" na piknik, bo został o to poproszony.

Senator KO Krzysztof Brejza informował nieoficjalnie, że koszt wymiany m.in. zniszczonego wirnika i łopaty to ok. 3 mln zł. "Według naszych informacji black hawk stoi w hangarze w Babicach, gdzie przeprowadzany jest wstępny szacunek uszkodzeń. Do wyborów 15 października nie poznamy jednak szacunku szkód, bo byłaby to niekorzystna informacja z punktu widzenia rządzących" - przekazuje z kolei "Gazeta Wyborcza".

Jak nieoficjalnie informowało RMF FM, jednym z członków załogi był pilot, który kilkanaście lat temu spowodował śmiertelny wypadek śmigłowca wojskowego koło Bydgoszczy. W katastrofie zginął drugi pilot, a technik pokładowy został ranny. Dowódca śmigłowca został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu. 

Więcej o: