Giertych powtarza swoją opinię o aborcji i składa deklarację. "Te wybory nie dotyczą usuwania ciąży"

"Uważam aborcję za coś złego, choć czasem dopuszczalnego" - pisze Roman Giertych, kandydat Koalicji Obywatelskiej w wyborach do Sejmu. Wiceminister w rządzie Jarosława Kaczyńskiego miał zadeklarować, czy poprze ustawę liberalizującą prawo do przerywania ciąży. Giertych złożył w tej sprawie obietnicę.

W niedzielę Roman Giertych potwierdził, że w jesiennych wyborach parlamentarnych będzie kandydował z listy Koalicji Obywatelskiej. Dostanie ostatnie miejsce w okręgu świętokrzyskim, skąd najprawdopodobniej wystartuje również Jarosław Kaczyński. "Potwierdzam słowa Donalda Tuska. Wystartuję przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu z list Koalicji Obywatelskiej w świętokrzyskim" - zapowiedział były lider Ligi Polskich Rodzin i minister edukacji narodowej w latach 2006-2007 w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. 

Zobacz wideo "Wydłubiemy sobie oczy i powybijamy zęby". Bolesna diagnoza Kosiniaka-Kamysza

Według informacji "Gazety Wyborczej", kierownictwo KO postawiło Giertychowi ultimatum, zgodnie z którym do środy polityk miał zadeklarować gotowość poparcia ustawy liberalizujące prawo do aborcji w Polsce. Tymczasem adwokat opublikował wpis na Twitterze (obecnie portal X), w którym padła wyraźna deklaracja, że "nie zmienił poglądu". Giertych zawsze opowiadał się za całkowitym zakazem przerywania ciąży. Decyzja o wystawienia jego kandydatury w woj. świętokrzyskim rozmija się z obietnicą lidera PO, który w 2022 r. powiedział, że na jego listach nie znajdą się osoby, które nie popierają aborcji do 12. tygodnia ciąży. 

Uważam aborcję za coś złego, choć czasem dopuszczalnego (np. stan wyższej konieczności). Uważam wyrok Przyłębskiej za nieistniejący, zły, głupi i mający wyłącznie tragiczne skutki. Tragedia ta dotknęła kobiety, ale także zmieniła poglądy dużej części społeczeństwa. W wydaniu tego wyroku uczestniczyły osoby nieuprawnione, więc prawnie go nie ma. Tak naprawdę wydał go Jarosław Kaczyński

- stwierdza Giertych. Dalej pisze o karalności przerywania ciąży i o tym, że "nie każda aborcja musi być penalizowana", przywołując przy tej okazji słowa swojego stryja Wojciecha Giertycha, teologa Domu Papieskiego. "Zakres tej penalizacji moim zdaniem najlepiej oddaje wyrok TK wydany przed laty przez nestora obecnej opozycji prof. Andrzeja Zolla. Był to funkcjonujący kompromis, który nikogo nie zadawalał, ale trwał i chronił nas przed konfliktem o te kwestie. Niestety ten kompromis został zburzony przez Kaczyńskiego" - pisze polityk.

"Te wybory jednak nie dotyczą usuwania ciąży tylko usuwania grupy łamiących Konstytucję złodziei od władzy. Jak to usunięcie się nie uda, to dyskusje światopoglądowe będą prowadzili Czarnek (opcja liberalna) i Rydzyk (opcja konserwatywna). Reszta nie będzie miała znaczenia" - przekonuje dalej polityk i dodaje, że umówił się z Tuskiem na "określoną pracę, którą ma wykonać jako kandydat do Sejmu". "Tak jak sam powiedział różnimy się poglądami, lecz mamy wspólną rzecz do wykonania - odsunięcie PiS od władzy, a ja podjąłem się kandydowania przeciwko prezesowi PiS. Tę walkę podejmuję dla kraju, ale i dla moich dziewczyn" - dodał.

Na koniec obszernego wpisu pada jednak deklaracja: "Po wyborach, jeżeli zostanę wybrany, to będę lojalnym i przestrzegającym dyscypliny członkiem klubu. To jest oczywiste, gdyż polityka to gra zespołowa"

Córki i żona "przypilnują" Giertycha. Żona była za dożywociem za aborcję

Również 30 sierpnia przed południem Giertych opublikował nagranie z zapowiedzią tego, o czym chce porozmawiać z prezesem PiS-u Jarosławem Kaczyńskim. Przy okazji postanowił zaprezentować swoją najmłodszą córkę Karolinę, którą przedstawił jako studentkę II roku architektury. - Jest trochę artystką, trochę inżynierem, a przede wszystkim bardzo dzielnym i mądrym człowiekiem - zapowiada. I zapewniła, że "jej tata wygląda na takiego surowego i konserwatywnego, ale tak naprawdę jest osobą bardzo ciepłą i ma otwarty umysł". - Jeśli chodzi o prawa kobiet, jest nas w domu cztery: moja mama, ja i moje dwie siostry. No więc raczej go przypilnujemy - dodała.

Jednocześnie należy przypomnieć, że żona polityka - Barbara Giertych - kiedy jej mąż był członkiem rządu, opowiadała się za karą dożywocia za przerywanie ciąży, "jak zabójstwo dorosłego". Mówiła również, że służby powinny "ścigać morderców nienarodzonych dzieci", np. przez "stosowanie policyjnej prowokacji". 

Więcej o: