Gazeta.pl widziała te analizy i ma ich fragment. Dokument powstał na podstawie sondaży. Wyliczono w nim 7-8 segmentów elektoratu. Każdą tę grupę oszacowano na konkretną liczbę głosów - od najmniejszej, obejmującej raptem 100 tys. osób do takiej liczącej ponad 700 tys.
I tak na przykład na 350 tys. osób oszacowano grupę opisaną następująco: młodzi mężczyźni do 35. roku życia pracujący fizycznie na etacie, z ukończonym technikum lub szkołą zawodową, praktykujący religijnie z różną częstotliwością. Jest to elektorat zbieżny z Konfederacją, z którą PiS coraz mocniej rywalizuje o poparcie społeczne.
Sztabowcy PiS wnikali w emocje tego segmentu elektoratu. Jako dominującą emocję wskazano "niezadowolenie z sytuacji w Polsce ze względu na uchodźców ukraińskich". Ale także - na kolejnym miejscu - obawy o trudne warunki do prowadzenia firm, co rzutuje na stabilność zatrudnienia.
Chcąc pozyskać ten konkretny segment, analitycy z obozu PiS wskazali, że dotrzeć do nich można wyrażając głośno silny sprzeciw wobec migracji obcokrajowców do Polski. Radzą też podkreślać "obronę polskich wartości".
Jak czytamy w omawianym fragmencie analizy, by zdobyć przychylność mężczyzn poniżej 35. roku życia o opisanym profilu, w kampanii należy podkreślać zakupy uzbrojenia dokonywane przez rząd PiS i mówić o ryzyku chaosu po ewentualnej przegranej obozu Zjednoczonej Prawicy. W kampanii trzeba także - radzą analitycy - wskazywać, iż pewne jest, że wybuchnie wojna obozu Donalda Tuska (który chce być premierem) z prezydentem Andrzejem Dudą. To pewna analogia do sporów z czasów premierostwa Tuska i prezydentury Lecha Kaczyńskiego.
Ale na tym nie koniec: analitycy z obozu PiS przekonują, że czynnikiem mobilizującym młodych mężczyzn jest przekaz o ogromnym zróżnicowaniu opozycji - od lewicy, przez Platformę Obywatelską, po konserwatystów z PSL i nowicjuszy z Polski 2050. W analizie tak sformułowano przekaz PiS: "chaos po przegranej PiS, wojna z prezydentem Dudą, wojna wewnątrz rządu - a na wschodzie realna wojna" [Rosji z Ukrainą - red.].
W analizie wśród potencjalnych wyborców PiS wskazano także do mobilizacji osoby tuż przed osiągnięciem wieku emerytalnego.
O ile do zmobilizowania do głosowania na PiS wytypowano w sumie segmenty liczące łącznie ok. 3 milionów ludzi, to do demobilizacji - czyli nakłonienia, by jednak nie poszli do wyborów - wskazano nieco mniej segmentów liczących ok. 2,5 miliona osób. I tak na przykład PiS ma starać się zniechęcić do zagłosowania na opozycję rodziny z jednym bądź dwoma dziećmi z większych miast.