Przy akompaniamencie "Lily Was Here" granego na saksofonie na scenę weszli liderzy Trzeciej Drogi. Ludzie z nieco innej bajki niż dominujący tu lewicowo-liberalny profil uczestników. Jak co roku widownia pytała o podobne rzeczy: a co z aborcją? A co z małżeństwami osób tej samej płci? A dlaczego Hołownia wprost nie poparł Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich 2020 r.? I - to nowość - obawy o to, co będzie, jeśli Trzecia Droga nie przekroczy progu 8 proc. w wyborach. Przewidywalne aż do bólu.
Ale Hołownia - wcale nie mimochodem, ale w sposób zamierzony - prowokował widownię. - Ja ludzi, którzy potencjalnie są wyborcami Trzeciej Drogi, widzę wszędzie. Ostatnio siedzieliśmy z jednymi z nich. Szukaliśmy, na którym kanale można zobaczyć Air Show w Radomiu. Skakaliśmy z kanału na kanał: tu jazda na PO, tu jazda na PiS, tu jazda na PO, tu jazda na PiS - mówił sugestywnie.
I przekonywał, że jego towarzysze byli tym już udręczeni. - Jak patrzyłem na tych ludzi, to - nazwijcie mnie symetrystą, nazwijcie, jak chcecie - ale ci ludzie siedzieli i mieli miny ludzi, którzy doświadczają przemocy w domu. Ludzi, którzy widzą kłócące się dwie strony jednak bliskiego sporu, bo wszyscy jesteśmy Polakami, i ręce im opadają. Mówią: "to gdzie my się teraz mamy odnaleźć?". Takich ludzi w Polsce jest dużo - podkreślał. Takich zmęczonych wojną polsko-polską ludzi TD chce pozyskać.
Lider Polski 2050 szedł tą drogą dalej. Podkreślał przy okazji następnego pytania, że mimo kolejnych rządów osoby z niepełnosprawnościami nigdy nie zostały należycie wsparte. To kłopotliwe stwierdzeni, bo akurat jego koalicjant w Trzeciej Drodze rządził już i z lewicowym SLD, i liberalną Platformą Obywatelską. Hołownia więc de facto oskarżał też ludowców.
Szymon Hołownia smagał rząd PiS, ale też poprzednie - a więc i rząd PO-PSL, w którym zasiadał jego dzisiejszy koalicjant - że czy rządziła lewica, czy prawica nic nie zostało zrobione także ws. rozdziału Kościoła od państwa. - Wszyscy gadają o rozdziale Kościoła od państwa, a kto coś z tym z robił? A kto zlikwidował Fundusz Kościelny, kiedy trzeba było to zrobić już dawno i zastąpić odpisem podatkowym? Kto to realnie zrobił? Ile rzeczy mieliśmy do zrobienia i nic nie zostało zrobione, czy rządziła lewica, czy prawica, tylko wszyscy gadają - przekonywał.
Nikt nie był zaskoczony odpowiedziami nt. podejścia do małżeństw osób tej samej płci. Goście mówili to, co zawsze: żadnej dyscypliny w sprawach światopoglądowych u nich nie ma, ale osobiście prezes PSL jest za ułatwieniami dla par niebędących małżeństwami, ale przeciw małżeństwom osób tej samej płci. Hołownia podobnie.
Ale przy tej okazji Kosiniak-Kamysz wbił szpilę PO, radząc uczestnikom Campusu, by pytali inne partie o konkretne projekty ustaw w sprawach związków, i wypomniał Platformie, że takowy projekt szykował minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska - Jarosław Gowin - ale nawet z tego nic Platformie nie wyszło. Taka szpilka jest kłopotliwa także dla Rafała Trzaskowskiego, który osobiście jest zwolennikiem legalizacji małżeństw osób tej samej płci, ale ze względów kampanijnych już tego nie mówi.
Nie był to jednak koniec kąśliwych uwag pod adresem partnerów na opozycji, w tym i samego Trzaskowskiego. Po nieco filozoficznym wywodzie Kosiniaka-Kamysza o konieczności oddania sterów władzy pokoleniu ojców - czyli ich pokoleniu - a nie pokoleniu dziadków, głos zabrał Hołownia. Lider PL2050 pozwolił sobie na uszczypliwość wobec Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego. Otóż stwierdził, że "nisko kłaniają się pokoleniu dziadków w polityce", ale proszą o danie głosu liderom TD: pokoleniu ojców.
Na tym nie koniec. - W sprawie seniorów w polityce to kiedyś nasz gospodarz miał pewien pomysł, ale to już zostawmy na kiedy indziej... - dorzucił Kosiniak-Kamysz. A zapewne chodziło mu o to, że w kampanii 2020 r. Trzaskowski stwierdził: "Tuska nie ma już w polityce, czas by odszedł Kaczyński" [wtedy Tusk był przewodniczącym Rady Europejskiej]. A już po wyborach prezydenckich Trzaskowski przekonywał, pytany o przyszłość Tuska, tak: "Mi się wydaje, że dziś Polki i Polacy czekają na kogoś, kto niesie ze sobą zmianę".
Ostatnim gościem spośród liderów politycznych będzie na Campusie Polska Donald Tusk, przewodniczący PO. Widownia będzie go pytać o Romana Giertycha.