Deszcz "pierdyliardów" złotych na koncercie Mentzena i Bosaka w Białymstoku. "Na kogo innego mam głosować?"

Z tub ustawionych po bokach sceny strzela salwa pierdyliardozłotowych banknotów z wizerunkiem Morawieckiego. - Każdy może zostać milionerem, a nawet pierdyliarderem, wystarczy drukować pieniądze! - mówi do zebranych Sławomir Mentzen, a jego zwolennicy przyznają: - Kozackie show.
Zobacz wideo Wspólna konferencja Banasia i Mentzena. "Postulaty zawarte w projekcie zmiany Ustawy o NIK popiera Konfederacja i dlatego stoimy tu razem"

- PiS przekupuje starszych ludzi naszymi pieniędzmi. Morawiecki ciągle je drukuje, a winę za inflację zwala na Tuska. Wszystko na Tuska, to Tusk, tamto Tusk. A ludziom się coraz gorzej żyje. No nie na tym ma polegać polityka - mówi 20-letni Jakub.

Razem z kolegami przyszedł pod stadion na Słonecznej w Białymstoku posłuchać Mentzena i Bosaka. I zobaczyć to ich słynne show wzorowane na trasach koncertowych gwiazd rocka. Stolica Podlasia jest kolejnym przystankiem "Mentzen&Bosak Na Żywo". Chłopaki przed chwilą podpisali się pod listami poparcia, poza jednym, najmłodszym. Ten zresztą i tak nie interesuje się polityką. - Przyszedłem dla towarzystwa - rzuca. W polityce dobrze się orientuje za to Jakub, który "PiS-owskie afery" wymienia jednym tchem z prędkością karabinu maszynowego: 70 mln zł na kopertowe wybory Sasina, respiratory Szumowskiego, zakończona dymisją afera Niedzielskiego. - Propaganda działa, ale ludzie się budzą - przekonuje. Dawid, jego o dwa lata starszy kolega, kiwa głową.

Dawid o transporcie publicznym i "plandemii"

Pół godziny przed startem widowiska przed ustawioną obok stadionowego parkingu sceną jest pustawo. Zauważa to zresztą sam Mentzen, gdy wychodzi zrobić próbę mikrofonu. Jest trochę za głośno. - Mało was na razie - mówi. - Jest ktoś z "Wyborczej"? Bo cwaniaków z TVNu widziałem. Będą wycinali z kontekstu - rzuca i znika. W kolejnych minutach ludzi przybywa. Z głośników znowu lecą kawałki Red Hot Chili Peppers i Metalliki, ale najlepsze numery mamy usłyszeć od liderów "Konfy". 

Przysłuchuję się, jak Jakub z Dawidem rozmawiają o p(l)andemii. Trzeci, ten najmłodszy, trzyma się z tyłu, nie mówi nic. Są sprzeczne wersje. Najpierw słyszę, że przy pomocy koronawirusa PiS chciało dać Dudzie reelekcję i utrzymać władzę. Ale przecież chorowali na całym świecie, więc zaraz w rozmowie wyskakują big pharma, zniewolenie, depopulacja i ogromne zyski koncernów szczepionkowych. Słowem - "plandemia". Dawid w końcu schodzi na ziemię, gdy pytam, co mu najbardziej przeszkadza. - Trudno znaleźć pracę. Chodzę po firmach działających w mojej branży. Jestem grafikiem i fotografem. Dwa dni temu byłem z podaniem o pracę, ale znowu mnie odrzucili. Nawet na okres próbny nie chcą wziąć. A mam papiery, mam kwalifikacje, to co powinienem jeszcze zrobić? - zastanawia się. Gdy pytam o państwo idealne, Jakub i Dawid odpowiadają: Zjednoczone Emiraty Arabskie. Muszę przeformułować pytanie i wtedy mówią już konkretnie: - Takie, gdzie są możliwości, a nie szuka się pracy przez rok, gdzie łatwo otworzyć swój biznes i nie płacić ZUS-u, jak się nie chce - mówi Jakub.

- Takie, gdzie transport publiczny dobrze działa - rzuca nagle Dawid.

- Publiczny? - upewniam się.

- Tak, w niektórych wioskach tu, na Podlasiu, nie ma autobusu, trzeba butować kilka kilometrów. 

- Ale ten autobus to ma jeździć za prywatne czy publiczne pieniądze?

- To musi być akurat państwowe, bo prywaciarzowi niektóre trasy się nie będą opłacały. W mojej miejscowości ostatnio burmistrz zrobił siłownię. Też dobra rzecz.

"Jaka to duma dla mnie, młodego człowieka"

Białostocki przystanek na trasie koncertowej Bosak&Mentzen supportują Adrian Stankiewicz, który ma startować z drugiego miejsca na podlaskiej liście Konfederacji i Zbigniew Kasperczuk, przedsiębiorca i kandydat do Senatu. Kasperczuk instruuje, jak podpisywać się na listach. Robi to tak, jakby drwił ze słuchaczy albo nie do końca wierzył w ich inteligencję. - To proste, ale można zapomnieć PESEL-u. Ale nie ma z tym problemu, bo jak zapomnisz, to zawsze możesz zobaczyć do dowodu i tam jest nasz numer PESEL - tłumaczy. Stankiewicz opowiada, jak to kilka lat temu postanowił "że coś zmieni i stanie się lepszym człowiekiem". Ktoś z tłumu rzuca, że pewnie "zmienił płeć". Ludzie rechoczą.

Stankiewicz w wystąpieniu w zasadzie chwali sam siebie. Mówi, że jego konsekwencja i zdecydowanie zaprowadziły go "tu, gdzie jest teraz": - Nawet nie wiecie, jaki jestem dumny, że mogę tytułować siebie liderem drużyny Mentzena w województwie podlaskim. Nie zdajecie sobie sprawy, jaka to duma dla mnie, młodego człowieka, wychowanego w Białymstoku, że ja mogę się tak tytułować, że Sławek wybrał właśnie mnie - mówi. 

Uwaga: tu pojawia się żart i wygląda na to, że cały ten początek wystąpieniu Stankiewicza do tego zmierzał. - Wiecie, jestem tym liderem - mówi Stankiewicz - ze Sławkiem rozmawiamy raz, dwa razy w tygodniu, ale nigdy go o to nie pytałem: dlaczego mnie wybrał? Sławku, jesteś?! Sławku, dlaczego mnie wybrałeś? Mentzen wchodzi na scenę i kończy ten rozwleczony do granic możliwości dowcip: - Nie wiem, czy chcesz wiedzieć. Potrzebowałem dobrze wyglądającego chłopaka, który będzie twarzą w mojej walce o zlikwidowanie podatku od gejów. Od razu, Adrian, o tobie pomyślałem. 

Stankiewicz uznaje, że musi dowcip wyjaśnić, więc wyjaśnia, że chodzi o jakiś filmik na TikToku. Pewnie ten, w którym szef  Nowej Nadziei "podatkiem od gejów" nazywa podatek od darowizn (bo rodziny są z niego zwolnione). Wniosek: podatek jest homofobiczny.  

Miotacze płomieni

- Na kogo niby innego mam głosować? - mówi mi 22-letni Marcin, branża IT, gdy pytam, czy już podjął decyzję ws. nadchodzących wyborów. Pochodzi z okolic Łomży, od dwóch lat na stałe w Białymstoku. - Dla mnie najważniejsze jest to, że można było się w tym kraju rozwijać, żeby ludzie nie wyjeżdżali za granicę - mówi, choć sam doświadczeń z emigracją nie ma i bardzo się z tego powodu cieszy. Pytam, czy nie ma choćby jednej rzeczy, za którą skrytykowałby polityków Konfederacji. - Przykleja im się różne łatki, że są nietolerancyjni czy coś, ale ja patrzę na oficjalny program i nie widzę tam żadnej dyskryminacji. Braun? W innych partiach są gorsi, a do teraz jest schowany.  

Gdy na scenę wkracza Krzysztof Bosak, z ustawionych po bokach dysz buchają płomienie. Czuć uderzenie gorąca, choć stoję dobre 10 metrów od sceny. Setlista Bosaka to też same "szlagiery". 

Jest walka z układem: - Nasz towar to jest wiarygodność, przekonanie, energia, chęć rozsadzenia układów. To jest inny styl uprawiania polityki - tak chcemy żyć.

Są eurokraci: - Ci politycy są do odsunięcia, ale nie tylko oni. Komu oni się wysługują? Eurokratom. Część z nas nie była przeciwko wejściu Polski do UE. Część była, ale część nie. Dzisiaj sondaże pokazują, że mało kto jest za wyjściem. Dobra wiadomość dla was brzmi tak: nie trzeba być za wyjściem, żeby krytykować to, jak politycy w Polsce wysługują się eurokratom.

Jest bunt: - Na całym świecie zachodnim podnosi się społeczna fala buntu i aktywnego oporu obywateli. Okazuje się, że nie są oni bezradni. Lewica nazywa to "falą populizmu". Czemu nie nazwą tego "falą demokracji". 

Bosak na imprezie ma być tym merytorycznym. Nie opowiada dowcipów, skupia się na twardej polityce. Mniej więcej po połowie jego przemówienia zauważam, jak niektórzy sięgają po telefony i przeglądają społecznościówki. Ale zdecydowana większość zdaje się słuchać. 

Krzysztof Bosak w BiałymstokuKrzysztof Bosak w Białymstoku Gazeta.pl

Rekwizyty

W końcu przychodzi pora na gwiazdę wieczoru. Znowu buchają miotacze ognia. Aplauz. Sławomir Mentzen rozrzuca garść "pierdyliardów" złotych - karteczek wzorowanych na tysiączłotowych banknotach z PRL. Na tych mentzenowych Kopernik ma twarz Morawieckiego. Papierowe świstki z podobizną premiera to stały punkt trasy koncertowej. - Mamy pierwszych pierdyliarderów. Do końca wieczoru zrobimy kolejnych. Wszyscy wyjdziecie zarobieni - mówi polityk. Standardowo za jego plecami pojawiają się memy. To kolejny stały punkt programu, podobnie jak autoironia Mentzena, który - niby to cytując liberalne media - mówi, że jest katotalibem, bije dzieci (tylko jak ma dobry humor, bo jak ma zły, rzuca je kaczkom na pożarcie) i "ciągle chodzi narąbany". Wspomina też o słynnej już wiejskiej babie, która miała wyleczyć jego brata. - Żeby tego było mało, to ja naprawdę nic nie wiem, nic nie pamiętam, to nie ja pisałem, ewentualnie wyrwali mi z kontekstu - żartuje. Kawałki Mentzena to dobrze znane melodie - zły PO-PiS, inflacja, rozdawnictwo, podatki. - Kto najlepiej personifikuje PO-PiS? Zastanawiałem się nad tym ostatnio i uznałem, że PO-PiS najlepiej reprezentowany jest przez Adama Niedzielskiego. Dlaczego? To jest facet, który w administracji rządowej pracuje od 2007 roku. Zebrał zawodowe bingo - miejsc, instytucji, które najgorzej w tym kraju działają. Był w Ministerstwie Sprawiedliwości, Ministerstwie Finansów, Ministerstwie Zdrowia, NFZ i w ZUS. Jeśli wyobrazacie sobie źle działającą instytucję, to tam pracował Adam Niedzielski - mówi Mentzen. Później lecą kolejne razy: w Glapińskiego i NBP, w skomplikowane podatki, w Trzaskowskiego i ustawione na pl. Pięciu Rogów w Warszawie "gipsowe jajo za 250 tys. zł", w Tuska, który "na pytanie, jakie ma poglądy, odpowiada: 'wszystkie'".

PO-PiS na scenie reprezentują kartonowe postacie liderów obu ugrupowań. - Kaczora zrobiliśmy powiększonego, żebyście go zobaczyli - mówi szef Nowej Nadziei. Znowu rechot. Mentzen mówi też o politycznych aspiracjach Konfederacji: - Wiecie jakie poparcie miało PiS w 2001 roku? 9,5 proc. A PO? 12,5. Czy ktoś wtedy pytał Kaczora, jak chce rządzić, mając 9,5 proc.? Albo, czy pytali Tuska: A z kim, Tusku, wejdziesz w koalicję, mając 12 proc.? No nie pytali - mówi. - Wyniki (w wyborach w 2005 roku) były inny niż myśleli. PiS zrobił 27 proc., a Platforma 24 proc. Z 9,5 PiS-owi skoczyło na 27, a Platformie z 12 na 24. W cztery lata. Dlatego, jak ktoś mi mówi, że my nigdy nie będziemy rządzić, to się pytam: a kto wróżył rządzenie Tuskowi lub Kaczyńskiemu w 2001 roku? Mało kto, a dali radę - mówi Mentzen i dodaje, że miejsce Tuska i Kaczyńskiego jest w Ciechocinku (sanatorium), Sztumie (zakład karny) lub Choroszczy (szpital psychiatryczny).  

Na scenie pojawiają się kolejne rekwizyty. W pewnym momencie Mentzen wręcza kiełbasę ("wyborczą") działaczowi, któremu udało się zebrać 200 podpisów na liście poparcia. Wreszcie po tyradzie na temat podziałów, PiS-owskiego i Platformerskiego zła i podatków następuje wielki finał imprezy. Z ustawionych po bokach sceny tub strzelają banknoty. Pierdyliardy pierdyliardów. Mentzen lekko podniesionym głosem: - Pierdyliard plus! Pierdyliardy złotych dla każdego! Bierzcie to. Każdy z was by mógł zostać pierdyliarderem. Wystarczy drukować pieniądze, co złego może się wydarzyć, co może się nie udać? W Wenezueli próbowali i tam każdy jest milionerem. W Polsce też tak może być. Pierdyliard plus dla każdego!

Sławomir MentzenSławomir Mentzen Gazeta.pl

"Oni będą robić"

Impreza dobiega końca. Chętni ustawiają się w kolejce do zdjęcia z Bosakiem. Rozpytuję kilku sympatyków Konfederacji o wrażenia. 

- Porównaj sobie inne wiece partyjne z imprezą Mentzena i Bosaka. Na tych pisowskich jest pełno policji, a tutaj nawet nie ma jakiejś większej ochrony. 

- Żadna partia nie zrobiła takiego kozackiego wydarzenia.

- Od Mentzena bije energia, a to przyciąga młodych ludzi.

- Prawdziwe widowisko. Bardzo nam się podobało - mówią Dawid i Katarzyna. Parę zaczepiam w drodze do wyjścia. Dawid mówi, że Konfederację popiera od jej powstania w 2019 roku. Katarzyna jest pod wrażeniem tego, jak merytoryczny jest Mentzen.

- Najważniejsze jest to, że oni chcą zadbać o dobro Polaków - mówi Dawid. 

- Każdy polityk mówi, że chce dbać o dobro Polaków - wtrącam się.

- Ale można tylko mówić. A oni też będą robić - odpowiada Dawid.

Więcej o: