Jarosław Kaczyński może startować poza Warszawą. Będą sensacje na listach PiS

Jacek Gądek
Gazeta.pl ustaliła, jak mogą wyglądać listy Prawa i Sprawiedliwości. Największą sensacją może być start Jarosława Kaczyńskiego nie z Warszawy, ale z okręgu świętokrzyskiego - jest to prawdopodobny scenariusz. Z kolei premier Mateusz Morawiecki może pociągnąć listę PiS w stolicy lub na Śląsku. PiS chce zaprezentować swoich kandydatów za około 10 dni.

Kształt list wyborczych PiS to jedna z najmocniej rozpalających obóz rządzący kwestii. Udało nam się poznać ich zarys i największe dylematy centrali PiS. Najważniejszą rzeczą do rozstrzygnięcia na Nowogrodzkiej jest to, w którym okręgu startować będzie prezes partii, wicepremier Jarosław Kaczyński.

Zobacz wideo Jarosław Kaczyński o Konfederacji: Nie wierzcie w nasze wspólne rządy

Dotychczas Kaczyński startował jako nr 1 w Warszawie. Z informacji Gazeta.pl wynika, że prezes PiS może tym razem wystartować jako lider listy w województwie świętokrzyskim - jest to bardzo prawdopodobne, choć na Nowogrodzkiej są zwolennicy i przeciwnicy tej opcji, a decyzja ostateczna nie zapadła. Dlaczego Kaczyński może startować właśnie w świętokrzyskim? Bo jest to bardzo konserwatywny region z bardzo dużą liczbą mandatów - dziś PiS ma tu aż 10 posłów.

W okręgu z siedzibą w Kielcach Jarosław Kaczyński mógłby uzyskać bardzo wysoki wynik, a nawet wywalczyć dodatkowe mandaty względem obecnych prognoz. Negatyw takiego wariantu jednak się nasuwa: będzie to rodziło wrażenie, że Kaczyński ucieka z Warszawy przed liderem Platformy Obywatelskiej Donaldem Tuskiem. Szef PO będzie bowiem - tradycyjnie - "jedynką" swojej listy w Warszawie.

Co, gdy Kaczyński będzie "jedynką" PiS w Świętokrzyskiem? Na lidera listy PiS w stolicy przymierzany jest premier Mateusz Morawiecki. Jeśli Morawiecki nie zastąpi prezesa PiS w Warszawie, to będzie - tak jak cztery lata temu - nr 1 na Śląsku. Możliwe, że "dwójką" w Warszawie będzie prof. Piotr Gliński.

W poprzednich wyborach szef rządu był liderem listy Zjednoczonej Prawicy na Śląsku. Wokół okręgu dla premiera toczy się w PiS dyskusja i starania. Z jednej strony Morawiecki byłby dość naturalnym kandydatem w stolicy - w miejsce Jarosława Kaczyńskiego, gdyby ten otwierał listę w woj. świętokrzyskim. Z drugiej strony jednak Śląsk w każdych wyborach to region, o którym nieprzypadkowo się mawia, że kto tu wygrywa, wygrywa też w skali kraju - PiS musi mieć więc na Śląsku bardzo mocnego lidera listy i ten argument przemawia za utrzymaniem premiera w okręgu katowickim.

Jeśli premier miałby pozostać na Śląsku, a Kaczyński w Kielcach, to w Warszawie "jedynką" - jak słyszymy od jednej osoby - mógłby być były wicepremier prof. Piotr Gliński. Do takiego typowania podchodzić należy jednak z dużym dystansem, bo kłopot z ministrem kultury jest taki, że mentalnie bliżej mu do emerytury, a nie o gryzienia trawy - czy raczej betonu - w Warszawie. Gliński już się pokazał jako lokomotywa bez pary - w 2019 r., gdy był nr 1 w Łodzi, został wyprzedzony przez trzeciego na liście Waldemara Budę (dzisiejszego ministra rozwoju).

Była premier Beata Szydło, a dziś posłanka do Parlamentu Europejskiego, woli nie startować w wyborach do Sejmu.

W okręgu świętokrzyskim znów może kandydować minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, szef Suwerennej Polski. Jednak start Ziobry obok Kaczyńskiego - w jednym okręgu - byłby kłopotliwy. Nie mamy wiedzy, jak ten dylemat mógłby być rozwiązany.

Z kolei szef klubu PiS prof. Ryszard Terlecki bardzo chce kandydować z pozycji nr 1 w Nowym Sączu. Terlecki jest w PiS obiektem żartów, bo społecznie jest tak niepopularny, że nawet "jedynka" nie gwarantuje mu jeszcze zdobycia mandatu - i to w bastionie PiS. Terlecki to wyjątkowo ciężki wagon, ale Kaczyński chciałby go jakoś do Sejmu doholować. Niemniej w obozie rządzącym trwa dyskusja, czy w Nowym Sączy numerem 1 nie powinien być jednak Arkadiusz Mularczyk (wiceszef MSZ) - Terlecki jako lider listy jej jako całości bowiem zaszkodzi, a Mularczyk jest tu bardzo popularny i może listę pociągnąć.

Szef MON Mariusz Błaszczak, choć startował wcześniej w warszawskim "obwarzanku" i jest to możliwe w tym roku, to przymierzany jest także do startu w Olsztynie. To z uwagi na fakt, że w tym okręgu znajduje się tzw. przesmyk suwalski - strategicznie ważny dla militarnego bezpieczeństwa naszej części Europy. W Olszynie obóz PiS stracił dwóch posłów - Michała Wypija (będzie na liście PO) i prof. Wojciecha Maksymowicza, więc PiS musi zapewnić tam mocne nazwisko. Błaszczak spełnia to kryterium.

Powrotów z PE do polskiego Sejmu będzie niewiele. Wrócić ma Tomasz Poręba - jest wieloletnim posłem do Parlamentu Europejskiego i - choć wolałby zostać w Brukseli - to ma jednak wrócić. Powód? Karny. Na Nowogrodzkiej wciąż jest na niego spora złość za to, jak - szkodząc swojej partii - pożegnał się z kluczową dla całego obozu funkcją szefa sztabu wyborczego.

Z Parlamentu Europejskiego może wrócić Elżbieta Rafalska (była minister rodziny, pracy i polityki społecznej). Joachim Brudziński (szef sztabu PiS) pozostanie w Brukseli. Do Sejmu wracał nie będzie też Adam Bielan z Partii Republikańskiej. Start Patryka Jakiego z Suwerennej Polski jest brany pod uwagę, ale decyzji nie ma. Z kolei Dominik Tarczyński raczej znajdzie się na liście do Sejmu.

Szef Ministerstwa Aktywów Państwowych Jacek Sasin będzie kandydował w Białymstoku - to okręg podlaski - jako lider listy. Dawid Jackiewicz (były minister skarbu w rządzie PiS) ma z wysokiego miejsca startować we Wrocławiu - będzie to jego powrót do polityki. Dla Pawła Kukiza Nowogrodzka przewidziała nr 1 w Opolu.

W Łodzi liderem listy PiS ma być minister rozwoju Waldemar Buda, który już tam osiągał bardzo wysokie wyniki (2019 r., gdy był nr 3 na liście, zgromadził najwięcej głosów) albo minister spraw zagranicznych prof. Zbigniew Rau.

W Radomiu liderem ma być poseł Marek Suski. Chrapkę na miejsce na radomskiej liście miała minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, ale - jak się w PiS żartuje - "Suski przepędza Moskwę na wschód, a najchętniej do Rosji". W Lublinie liderem będzie minister edukacji prof. Przemysław Czarnek.

PiS szuka kobiet na pozycje nr 1. Wedle założeń ma ich być 20 na 41 "jedynek" w okręgach.

Więcej o: