Działacz Agrounii spod Sandomierza, Mariusz Młodożeniec, przyznał, że gdy Michał Kołodziejczak przedstawił członkom ruchu plany na połączenie sił z Koalicją Obywatelską, reakcje były różne. - Sam od początku byłem za i rozumiałem, dlaczego to robimy. Wiem jednak, że były też osoby zawiedzione. Kołodziejczak wszystkich jednak wydzwonił i ludziom wyjaśnił, o co mu chodzi. Niemal wszystkich przekonał - podkreślił w rozmowie z Onetem.
"Zdaniem naszego rozmówcy układ pomiędzy Agrounią a Platformą Obywatelską jest taki, że Kołodziejczak po ewentualnych wygranych wyborach ma zostać ministrem rolnictwa lub - w gorszym scenariuszu - jego zastępcą. Młodożeniec twierdzi, że takie są ustalenia pomiędzy Kołodziejczakiem a Tuskiem" - pisze Onet. Sam działacz podkreśla natomiast, że Lider Agrounii zdecydował się na koalicję, by odciąć PiS od władzy. - Musimy więc zrobić wszystko, by ci ludzie nie rządzili. Kierujemy się zasadą, że w polityce nie ma stałych przyjaźni, tylko są interesy. My i Michał dbamy o interes rolników i musimy być u władzy, by zapewnić ochronę rolnictwa. Dlatego kilku naszych ludzi weszło na wysokie miejsca na listach PO i mają szansę dostać się do Sejmu - podkreślił.
Cały tekst "Działacz Agrounii zdradza: Tusk obiecał Kołodziejczakowi, że zostanie ministrem rolnictwa" przeczytasz na stronie Onetu pod tym adresem
16 sierpnia Donald Tusk ogłosił, że Agrounia wystartuje razem z Koalicją Obywatelską. Lider PO przyznał, że łączy się ze środowiskami, "z którymi nie zawsze było po drodze". - Z ludźmi, którzy mają na wiele spraw różne poglądy niż ja, ale którzy mają to samo przekonanie, co my wszyscy na tej sali - mówił Tusk podczas konferencji. Kołodziejczak zwracał natomiast uwagę na "stan wyższej konieczności", czyli potrzebę "odbicia wsi PiS-owi". Jacek Gądek z Gazeta.pl pisał natomiast, że ceną za zawarcie sojuszu ma być start Kołodziejczaka z pierwszego miejsca na liście KO w okręgu konińskim.