Sprawa Mariki M. Ziobro odwołał wiceszefową prokuratury rejonowej. "Ukarano osobę całkowicie niewinną"

"Gazeta Wyborcza" rozmawiała z poznańskimi prokuratorami na temat politycznego spektaklu, który miał miejsce w sprawie Mariki M. Zdaniem Zbigniewa Ziobry doszło tutaj do nadużyć. Sprawę ws. rozboju prowadziła prokuratorka Agnieszka Kanarkowska, a wniosek o wymierzenie kary zaakceptowała wiceszefowa Anna Idziniak. Mimo to zdymisjonowano drugą wiceszefową Joannę Gosieniecką. "Jako jedyna - nie miała w prokuraturze pleców" - pisze gazeta.

Jak pisaliśmy na początku sierpnia, w związku ze sprawą Mariki M., która w 2021 roku została skazana na trzy lata więzienia za rozbój i próbę kradzieży tęczowej torby podczas poznańskiego Marszu Równości, Zbigniew Ziobro zdymisjonował wiceszefową tamtejszej prokuratury rejonowej. - Była zobowiązana czuwać nad prawidłowym biegiem postępowania ws. Mariki. W tej sprawie pani prokurator nie stanęła na wysokości zadania - tłumaczył wówczas minister sprawiedliwości i prokurator generalny. "Wyborcza" postanowiła porozmawiać na ten temat z prokuratorami z Poznania.

Zobacz wideo Wawrykiewicz: Minister Ziobro często mówi, że walczy np. z mafią paliwową, i dochodzi do wielu nadużyć

Poznańscy prokuratorzy o politycznym spektaklu ws. Mariki M. "To już Białoruś"

Jak zauważa "Wyborcza", podczas konferencji Ziobro nie podał nazwiska zdymisjonowanej prokuratorki, choć w Prokuraturze Rejonowej Poznań-Stare Miasto wiceszefowe są dwie. Dziennikarze ustalili jednak, że chodzi o Joannę Gosieniecką. To druga wiceszefowa, Anna Idziniak, miała jednak zaakceptować wniosek o wymierzenie Marice trzech lat więzienia. Prokuratorka Agnieszka Kanarkowska, która prowadziła sprawę, nie kontaktowała się w tej sprawie z Gosieniecką. "Według prokuratorów Gosieniecka została kozłem ofiarnym, bo 'kogoś trzeba było wskazać', a ona - jako jedyna - nie miała w prokuraturze pleców" - pisze "GW". 

- To już Białoruś. (...) Szefowie położyli uszy po sobie i sami wskazali Ziobrze kozła ofiarnego. Swoich ludzi chronią - mówią gazecie poznańscy prokuratorzy. Według nich w sprawie wszystko odbyło się zgodnie z prawem. - Nie ma mowy o żadnym błędzie. (...) Ale nawet gdyby przyjąć, że był błąd, to i tak ukarano osobę całkowicie niewinną - podkreślają.

Cały tekst "Kozioł ofiarny Ziobry. Ujawniamy, jak minister mści się za oskarżenie Mariki Matuszak" przeczytasz na stronie "Gazety Wyborczej" pod tym adresem

Sprawa Mariki M. Ziobro: Zastosowano logikę iście totalitarną, znaną z komuny

Marika M. została skazana na trzy lata pozbawienia wolności, w więzieniu spędziła jednak tylko rok. W połowie tego roku Instytut Ordo Iuris przedstawił bowiem wniosek o ułaskawienie kobiety. Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro zdecydował wówczas, by 24-latka wyszła na wolność do momentu podjęcia decyzji przez prezydenta Andrzeja Dudę. Zapowiedział także, że należy zbadać inne wyroki sędzi Agnieszki Cabrery-Kasprzak, która skazała Marikę.

- Nie popieram jakiejkolwiek agresji w życiu publicznym. Każde zachowanie, które wyczerpuje znamiona wykroczenia czy przestępstwa, powinno być karane. Jednak nie zgadzam się na działanie w myśl zasady "dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie". Wobec pani Mariki zastosowano właśnie taką logikę, iście totalitarną, znaną z komuny (...). To absolutne nadużycie i przekroczenie wszelkich zasad. Z uwagi na wartość przedmiotu, czyli torby za 15 zł, i sposób działania sprawców, który nie niósł bezpośredniego ataku na osobę, z całą pewnością nie było podstaw do przyjęcia, że mamy do czynienia z rozbojem ciężkim - tłumaczył w rozmowie z portalem Niezależna.pl Zbigniew Ziobro.

Więcej o: