Kilka miesięcy temu dziennikarze TVN24 dotarli do szczegółów dofinansowań przyznawanych przez Ministerstwo Edukacji i Nauki. Resort Przemysława Czarnka miał przeznaczyć miliony złotych na remont lub zakup nieruchomości dla organizacji wspierających system oświaty i wychowania. Środki trafiły m.in. do organizacji związanych z politykami Prawa i Sprawiedliwości czy Kościołem katolickim.
Programem "Willa plus" zajęła się również Najwyższa Izba Kontroli, która stwierdziła "istotne nieprawidłowości dotyczące udzielania dotacji" oraz "naruszenie zasady przejrzystości finansów publicznych". Według NIK 6 mln złotych z dofinansowań Przemysław Czarnek wypłacił "nielegalnie, niezgodnie z warunkami konkursów, które sam wcześniej określił". Ponadto Fundacja Wolność i Demokracja założona przez Michała Dworczyka otrzymała kwotę w "wysokości 4,5 mln zł poza trybem naboru wniosków". Co więcej, resort edukacji dwukrotnie wypłacił środki - po 3,1 mln złotych - na realizację tego samego działania Towarzystwu Salezjańskiemu - Inspektorii św. Stanisława Kostki w Warszawie.
Już 6 lutego posłanki Koalicji Obywatelskiej Krystyna Szumilas i Katarzyna Lubnauer powiadomiły śledczych o doniesieniach ws. dotacji. 19 czerwca także Lewica poinformowała, że składa zawiadomienie do prokuratury w związku ze sprawą. - To jest układ zamknięty. Pieniądze, które należą się dzieciom, nauczycielom, rodzicom i samorządom lądują w kieszeni kolegów ministra Czarnka na zakup nieruchomości, które nijak nie wspierają systemu edukacji - mówiła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Portal tvn24.pl podaje, że w sprawie "Willi plus" zostało już wszczęte postępowanie. Prowadzi je Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Posłanki KO otrzymały odpowiedź, iż śledczy rozpatrują ich zawiadomienie w kontekście czynu z art. 231 paragraf 1 Kodeksu karnego. Chodzi o przekroczenie uprawnień i działanie funkcjonariusza publicznego na szkodę interesu publicznego zagrożone karą pozbawienia wolności do lat trzech. Zawiadomienie Lewicy ze względu na "łączność podmiotową" zostało dołączone do wniosku KO - przekazał portalowi prok. Szymon Banna, rzecznik warszawskiej prokuratury.
Serwis tvp.info podaje jednak, że prokuratura nie wszczęła postępowania. "W związku z zawiadomieniami m.in. posłanek Koalicji Obywatelskiej prowadzone są czynności sprawdzające. W ich toku prokuratura zwróciła się do właściwych instytucji o przesłanie niezbędnej dokumentacji. Po uzyskaniu dokumentów i ich analizie, prokurator podejmie decyzję co do dalszego biegu postępowania" - podkreślił w oświadczeniu Szymon Banna.
Kilka dni temu na antenie TVN24 Marian Banaś poinformował, że również NIK zamierza złożyć zawiadomienie do prokuratury. Chodzi o udzielenie jednemu podmiotowi podwójnej dotacji. - Niestety jest to niegospodarność - podkreślił prezes Najwyższej Izby Kontroli i dodał, że nie może ujawnić o jaką instytucję chodzi. Najprawdopodobniej miał na myśli dwukrotną wpłatę ponad 3 mln złotych Towarzystwu Salezjańskiemu - Inspektorii św. Stanisława Kostki w Warszawie.
21 lipca z kontrolą do Ministerstwa Edukacji i Nauki weszły posłanki Koalicji Obywatelskiej, które chciały sprawdzić, czy resort zażądał zwrotu dotacji zakwestionowanych przez NIK. Polityczki pytały także m.in. o przyznanie Fundacji Wolność i Demokracja 4,5 mln zł "poza trybem naboru wniosków". Jak podaje tvn24.pl, organizacja ta (w zarządzie której zasiada m.in. Radosław Poraj-Różecki, mąż posłanki PiS i przewodniczącej sejmowej komisji edukacji Mirosławy Stachowiak-Różeckiej) otrzymała dotację na zakup nieruchomości na warszawskim Żoliborzu. Okazało się jednak, że ma ona ukryte wady prawne, dlatego kilka tygodni po zakończeniu konkursu fundacja Michała Dworczyka pieniądze te zdecydowała się przeznaczyć na nieruchomość na warszawskiej Saskiej Kępie. NIK uznał, że wobec tego dotacja ta jest nielegalna.
Resort edukacji podkreśla, że organizacja nie złożyła jeszcze sprawozdania końcowego z realizacji umowy. Jednak - co zaznacza tvn24.pl - nie kupiła ona też nieruchomości na Saskiej Kępie. Ogłoszenie o sprzedaży budynku wciąż można znaleźć w sieci. Z tym że cena jest już wyższa o ponad milion od kwoty dotacji. Obecnie wynosi 5,5 mln złotych. W czerwcu i lipcu portal zapytał Fundację Wolność i Demokracja o komentarz ws. zarzutów NIK, a także o to, czy zamierza zwrócić te 4,5 mln złotych. Odpowiedzi jednak nie otrzymał.
- W czasie kontroli w ministerstwie pytałyśmy o losy dotacji dla fundacji założonej przez Michała Dworczyka. NIK wykazała, że te pieniądze trafiły do niej poza trybem konkursowym - przekazała Katarzyna Lubnauer z KO. Jak podkreśliła, resort Przemysława Czarnka nie zgadza się z ustaleniami NIK w tej sprawie i nie zamierza egzekwować zwrotu dotacji.