Dworczyk przeprasza za rajd po Warszawie. "Będę poruszał się środkami publicznego transportu"

Michał Dworczyk tak spieszył się na miesięcznicę smoleńską, że jego kierowca użył sygnałów dźwiękowych i świetlnych. Teraz przeprasza. "Zrezygnowałem z wykorzystywania samochodu służbowego. Będę poruszał się samochodem prywatnym oraz środkami publicznego transportu" - napisał poseł PiS w oświadczeniu, które przesłał "Faktowi".

Jak donosi "Fakt", w poniedziałek Michał Dworczyk spieszył się na miesięcznicę smoleńską. Aby zdążyć na mszę w kościele przy Pałacu Prezydenckim, musiał ominąć korki na warszawskich ulicach. "W pewnym momencie jego kierowca wyciągnął policyjny kogut na dach i włączył niebieskie sygnały świetlne" - informuje dziennik i dodaje, że dzięki temu "kierowcy rozjeżdżali się na boki przed pędzącą limuzyną" posła Prawa i Sprawiedliwości.

Zobacz wideo Morawiecki odniósł się do spotu Tuska. Nazwał jego postępowanie "fikołkami"

Poseł PiS przeprasza za rajd po Warszawie. "Będę poruszał się środkami publicznego transportu"

Michał Dworczyk przesłał "Faktowi" oświadczenie ws. poniedziałkowego zdarzenia. "W związku z sytuacją na drodze w dniu 10 lipca br. i użyciem na krótkim odcinku trasy sygnałów dźwiękowych i świetlnych w samochodzie służbowym, którym podróżowałem jako pasażer, zrezygnowałem z wykorzystywania samochodu służbowego. Będę poruszał się samochodem prywatnym oraz środkami publicznego transportu. Przepraszam za zaistniałą sytuację" - napisał.

Ekspert ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego i były policjant w rozmowie z dziennikiem podkreślił, że do sądu może trafić wniosek o ukaranie kierowcy posła PiS. - Jeżeli bezprawnie używałby sygnałów uprzywilejowania i stworzyłby realne zagrożenie bezpieczeństwa ruchu, za to grozi nawet kara grzywny do 30 tys. złotych - powiedział Marek Konkolewski.

Michał Dworczyk "zasłynął" przez maile

Przypomnijmy, od czerwca 2021 roku w mediach społecznościowych publikowane są maile, które mają pochodzić ze skrzynki elektronicznej Michała Dworczyka. Polityk - ówczesny szef kancelarii premiera Mateusza Morawieckiego - miał paść wówczas ofiarą ataku hakerskiego.

Centrum Informacyjne Rządu w odpowiedzi na nasze pytania przesłane w 2021 roku wskazywało, że mamy do czynienia z "akcją dezinformacyjną prowadzoną przez osoby z terenu Federacji Rosyjskiej". "Cybernetyczne ataki na nasz kraj to współczesna wojna hybrydowa. Nie wpisujmy się więc w scenariusz atakujących. Nie rozprzestrzeniajmy także treści materiałów czy rzekomych wiadomości wykradzionych ze skrzynek polskich polityków" - napisało wtedy CIR.

***

Więcej o: