Sejm przegłosował nowelizację ustawy o referendum. "Projekt czysto polityczny"

Sejm przegłosował w piątek wieczorem nowelizację ustawy o referendum, która wprowadza zmiany dotyczące m.in. godzin prac komisji. Docelowo ma ona ułatwić organizację referendów i wyborów w tym samym dniu. - Przez 20 lat te przepisy jakoś nikomu do tej nie przeszkadzały. Ta zmiana (...) jest po to, żeby dać paliwo wyborcze Prawu i Sprawiedliwości, tylko i wyłącznie - mówiła w piątek w Sejmie posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska.

Za projektem zagłosowało 243 parlamentarzystów - 227 posłów PiS, jeden poseł KO (Tomasz Kostuś), ośmiu posłów Konfederacji, trzech posłów Kukiz'15, troje parlamentarzystów koła Polskie Sprawy i jeden poseł niezrzeszony (Łukasz Mejza). Ustawa ma umożliwić przeprowadzanie referendum w tym samym dniu, w którym odbywają się wybory: do Sejmu i Senatu, wybory Prezydenta RP lub wybory do Parlamentu Europejskiego. Zmiany mają na celu między innymi ujednolicenie godzin głosowania. Przyjęto, że głosowanie przeprowadza się w godzinach określonych w Kodeksie wyborczym - czyli od godz 7 do 21 (dotychczasowe przepisy w przypadku referendów mówiły o przedziale 6-22).

Zobacz wideo Dyskryminacja osób LGBT w sferze zawodowej ["Jesteśmy rodziną" - serial o LGBT+ w Polsce]

Takie zmiany mogłyby docelowo ułatwić organizację zapowiedzianego przez Jarosława Kaczyńskiego referendum ws. przyjęcia migrantów. Prezes PiS deklarował, że chciałby, by głosowanie odbyło się przy okazji jesiennych wyborów parlamentarnych. Opozycja wskazuje natomiast, że propozycja dotycząca referendum ma związek ze zbliżającą się kampanią. Politycy opozycji podkreślają też, że kwestia unijnego paktu migracyjnego nie została ostatecznie przesądzona, a Polska będzie mogła wnioskować o wyłączenie z niego w związku z przyjęciem migrantów z Ukrainy.

"Ta zmiana ma dać paliwo wyborcze PiS-owi"

Poseł PiS Marek Ast podkreślał w piątek po południu, że projekt ma charakter "stricte techniczny i dostosowujący przepisy o referendum krajowym do przepisów zawartych w kodeksie wyborczym". - Całej klasie politycznej powinno zależeć na tym, aby w jakimkolwiek referendum frekwencja była wysoka, tak aby wyniki referendum były wiążące dla organów państwa. Do tej pory tylko jedno referendum, o przystąpieniu do UE, zyskało charakter wiążący (...). Ilekroć to referendum można byłoby łączyć z wyborami parlamentarnymi, to wszystkim nam powinno zależeć nad tym, aby właśnie tak się stało, bo daje to możliwość zwiększenia frekwencji, uzyskania frekwencji powyżej 50 proc. Taki jest też cel i intencja proponowanych zmian - podkreślił.

- Nie jest to projekt techniczny, jak nazwał go przedstawiciel klubu PiS, to projekt czysto polityczny. Ma dążyć do tego, żeby PiS zorganizował w Polsce referendum zamiast wyborów parlamentarnych. Taki wniosek trzeba postawić jednoznacznie, bo PiS boi się poddać werdyktowi Polaków, nie ma im nic do zaoferowania, nie chce mówić o programach, chce, żeby zamiast wyborów parlamentarnych jesienią odbyło się referendum - mówił poseł KO Arkadiusz Myrcha.

- Gdyby faktycznie to referendum miało dotyczyć spraw, którymi dzisiaj żyją Polacy: dlaczego nie ma środków z KPO, dlaczego premier Morawiecki nie jest w stanie leżących na stole setek miliardów złotych przywieźć do Polski, edukacji, ochrony zdrowia, rolnictwa, gospodarki, to pewnie dzisiaj wszyscy byśmy na ten temat rozmawiali. Ale to referendum ma się odbyć o problemie, który de facto nie istnieje. Ile można tłumaczyć, że nie ma dzisiaj problemu z przymusową relokacją. Po pierwsze, porozumienie europejskie tego nie przewiduje i nikt na Polskę tego obowiązku nie nakłada - dodał parlamentarzysta. Zaznaczył też, że "nie ma takiego problemu na polskim gruncie politycznym, bo wszystkie siły polityczne mówią jednym językiem: nikt nie popiera przymusowej relokacji".

Posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska zaznaczyła, że projekt pojawia się w "specyficznym czasie, na kilka miesięcy przed wyborami, po to, by Prawo i Sprawiedliwość mogło wykorzystać go wyborczo". -  Przez 20 lat te przepisy jakoś nikomu do tej nie przeszkadzały. Ta zmiana (...) jest po to, żeby dać paliwo wyborcze Prawu i Sprawiedliwości, tylko i wyłącznie. To jest cel haniebny, dlatego, że dwie siły polityczne, niestety nad czym ubolewam, zaczęły przerzucać się obrzydliwymi, ksenofobicznymi, islamofobicznymi insynuacjami dotyczącymi imigrantów i uchodźców - mówiła parlamentarzystka.

PKW o referendum w dniu wyborów parlamentarnych

W czerwcu Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała w komunikacie, że prawo pozwala na organizację referendum w tym samym dniu, co wybory do Sejmu i Senatu. PKW podkreśliła, że głosowanie w referendum przeprowadzonym razem z wyborami, odbywa się w tych samych obwodach wyborczych i w tych samych lokalach, na podstawie tych samych spisów wyborców oraz tych samych zaświadczeń o prawie do głosowania. Głosowanie ma być przeprowadzone przez te same okręgowe i obwodowe komisje wyborcze. Karty do głosowania w wyborach oraz w referendum powinny być wrzucone do tej samej urny.

Członkowie komisji, którzy mają obowiązek sporządzenia oddzielnych protokołów, dotyczących wyborów do Sejmu oraz do Senatu, mieliby także obowiązek sporządzenia oddzielnego protokołu dla referendum. Państwowa Komisja Wyborcza przypomina, że udział w wyborach i referendach nie jest obowiązkowy, dlatego wyborca może wybrać, w czym weźmie udział. Zgodne z prawem jest również prowadzenie kampanii wyborczej i jednocześnie kampanii referendalnej.

Więcej o: