Mateusz Morawiecki w sobotę (1 lipca) w ramach "Trasy dotrzymanego słowa" odwiedził mieszkańców Kościerzyny (woj. pomorskie). Wśród zwolenników PiS znalazły się także osoby, które postanowiły szefa rządu rozliczyć.
Jeden z mieszkańców Kościerzyny zapytał premiera, gdzie są obiecane 770 mld zł, i czy szef rządu nadal kieruje się zasadą, że najpierw dużo obiecuje, a później o tych obietnicach zapomina. Na sali zawrzało. Prowadzący "uspokoił" zebranych.
- Cieszę się, że są tutaj przeciwnicy i zwolennicy - odparł Mateusz Morawiecki. - Połowa tych pieniędzy jest już w Polsce, a druga połowa jest blokowana na wyraźne żądanie opozycji. A to drugie pytanie powinien pan zadać partii, której - wydaje się - pan sekunduje. To PO zwykła dwa razy obiecać, a raz dotrzymać obietnicy - odpowiedział.
Mężczyzna zapytał także premiera, "czy ludzie mają pracować, nie powiem tego niecenzuralnego słowa, którego pan użył [podczas niefortunnej wizyty w restauracji "Sowa i Przyjaciele" - red.], za miskę ryżu?". - Ja przypomnę, w czasie Platformy Obywatelskiej za ile się pracowało za godzinę? 2, 3, 4 złote za godzinę! Takie oferty pracy. Jaka była płaca minimalna? 1750 złotych. Teraz jest co najmniej podwojona - skontrował szef rządu.
W 2021 roku ruszyła kampania "770 mld zł dla Polski", która kosztowała rząd 10 mln zł. Jak dotąd pieniędzy nie otrzymaliśmy - Komisja Europejska nadal nie zaakceptowała naszego Krajowego Planu Odbudowy i zablokowała 36 mld euro w ramach bezzwrotnych dotacji i pożyczek.