- Gdyby Hołownia i Kosiniak-Kamysz chcieli być z nami na jednej liście, to jestem przeświadczona, że jest o czym rozmawiać, natomiast jest to trochę w tej chwili gdybanie - mówiła Joanna Kluzik-Rostkowska z Koalicji Obywatelskiej, zaznaczając, że nie uczestniczy w tych rozmowach.
Karolina Hytrek-Prosiecka zapytała Kluzik-Rostkowską o słowa Jarosława Kaczyńskiego, który przemawiał na sobotniej konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Bogatyni. - Mam tu bardzo duży kłopot. Nie jestem w stanie zrozumieć, po co Jarosław Kaczyński wszedł do rządu, z którego rok temu wyszedł. Albo tam jest naprawdę tak duże zamieszanie, że Kaczyński nie panuje nad tym, będąc na zewnątrz. Pamiętam sytuację z 2006 roku, kiedy Jarosław Kaczyński, który nie lubi być szefem rządu, zastąpił Marcinkiewicza, ponieważ to już "nie jechało" - mówiła polityczka. - Czy to jest podobna sytuacja? Nie wykluczam. Tam może jest tyle różnych napięć, że musiał wejść [do rządu - red.]. To jest jeden powód. Drugi jest taki, że kondycja fizyczna Kaczyńskiego jest marna, a w kampanii wymaga się tego, żeby lider partii był aktywny - stwierdziła Kluzik-Rostkowska, zaznaczając, że kampania to duże fizyczne obciążenie.
- Scenariusz trzeci jest taki, że przygotowuje nam jakąś bardzo przykrą niespodziankę. To znaczy, że przyszedł do rządu po to, aby w razie wielkich turbulencji PiS-u mieć jakiś czarny scenariusz. Ja go teraz nie narysuję, natomiast jak widziałam miny uczestników uroczystości zaprzysiężenia Jarosława Kaczyńskiego, to im było smutno, bo byli wicepremierami, a już nimi nie są. To były miny, które mogą świadczyć, że może być nieprzyjemnie - powiedziała posłanka KO. Jak dodała, Kaczyński wszedł do rządu, żeby "wszystko przykryć". Polityczka twierdzi, że nie wyobraża sobie sytuacji, że prezes PiS ufa Zbigniewowi Ziobrze. - Pewne podstawowe zaufanie jest potrzebne, żeby ten sam wózek ciągnąć w tę samą stronę. Tam jest wewnątrz bardzo źle. Strach przed przegraną pcha ich w bardzo dziwne kąty - powiedziała.
Hytrek-Prosiecka zapytała gościnię także o Konfederację i jej wynik w nadchodzących wyborach. - Problemem, jest to, o czym dzisiaj Konfederacja nie mówi, a z czym pokazywała się jeszcze rok czy dwa lata temu, jak na przykład piątka Mentzena - mówiła posłanka. - Jest tak, że Konfederacja udaje tylko, że ma jedną nogę, taką liberalną. Natomiast obowiązkiem nas wszystkich jest pokazanie, że Konfederacja ma druga nogę: antyukraińską, mizoginistyczną. (...) W moim odczuciu najważniejsze jest to, żeby pokazać, w Konfederacji to, czego ona pokazać nie chce, a co stoi w dużej sprzeczności z tą jedną nogą, którą pokazuje. Jeśli ktoś jest przeciwko Ukrainie, Unii Europejskiej, jest zwolennikiem dyskryminacji kobiet, to również tak naprawdę pod znakiem zapytania stawiane są wszystkie liberalne poglądy - tłumaczy gościni, mówiąc, że wykluczają koalicję z Konfederacją.
Podczas rozmowy poruszono także sondaż Kantar o "prawdziwych problemach Polaków", gdzie zapytano osoby młode o to, jakie zagadnienia są dla nich najważniejsze i czy są wystarczająco poruszane w kampanii wyborczej. Wskazano głównie na ochronę zdrowia, edukację czy drożyznę. - To są tematy, które są w naszej optyce - zauważyła gościni. Prowadząca zapytała Kluzik-Rostkowską o to, czy poprą jednorazowy dodatek dla nauczycieli. - Naszym postulatem jest 20-procentowa podwyżka dla nauczycieli. Nie będziemy przeciwko temu, żeby dostali pieniądze. Czy to rozwiązuje problem? Nie - odparła była minister edukacji. Jak dodała, "PiS upolitycznił szkołę tak bardzo, że nauczyciele nie chcą być dyrektorami szkół".