Coraz lepiej widać, w co gra obóz władzy. "Wiadomości" TVP nawet nie zająknęły się w weekend o konwencjach Lewicy, Hołownio-Kosiniaka i Konfederacji, całkowicie te wydarzenia wycięły, ale już Tuska - nie wycięły. Pokazały wiec Tuska we Wrocławiu i wiec Kaczyńskiego w Bogatyni. Bo właśnie tak chce wybory rozegrać pisowska propaganda, tak jej wyszło z kompulsywnie prowadzonych badań i sondaży, że tylko skrajna polaryzacja może dać trzecią kadencję. Jesteśmy my i jest Donald Tusk. Polaku, wybieraj! Platforma w tę grę weszła, razem z PiS-em pompuje polaryzację na sterydach, opowieści Tuska o "pełnych gaciach Kaczyńskiego" właśnie temu służą, a poziom emocji w elektoracie PO sięga już teraz Himalajów, chociaż do wyborów zostały jeszcze trzy miesiące. Krążący w weekend po internecie tweet - "Ciekawe, co Kaczyński chce przykryć tym puczem w Rosji?" - może jest tylko żartem, ale dość dobrze oddaje stan świadomości najbardziej nagrzanej części anty-PiS-u, gdzie wszystko kojarzy się z Kaczyńskim, a odsunięcie go od władzy rozwiąże absolutnie wszystkie problemy łącznie z globalnym ociepleniem. Tak właśnie działa polaryzacja: dodaje siły, odejmuje rozumu.
Po pisowskiej stronie już od dawna dzieją się rzeczy straszne, a zarządzona przez kampanijnych spin doktorów polaryzacja wyzwala zachowania jeszcze brutalniejsze, zacytuję tylko jeden świeży wybryk prof. Piotra Glińskiego: "Tusk powiedział, że chce budować Wielką Polskę. Pewnie z lotniskiem w Berlinie, stoczniami w Rostocku, muzeami z niemiecką narracją i 30 proc. polskich dzieci w nędzy.... Wielka Polska für Deutschland!" - napisał Gliński na TT. Rozumiecie to? Oto dawny członek Unii Wolności, kolega Geremka, jeden z najwybitniejszych polskich socjologów i badaczy społeczeństwa obywatelskiego, kończy jako koleś, który musi pisać g..nem w latrynie po ścianach, bo tak zarządzili spece od kampanii.
W takiej czarno-białej rzeczywistości, wygodnej dla dwóch największych partii, znikają wszyscy inni, Hołownia, Kosiniak (jego dobrego wystąpienia w sobotę niemal nikt nie zauważył), znikają samorządowcy, znika też Lewica (mimo ciekawego programowo sobotniego eventu), zza Kaczyńskiego i Tuska przebija się jeszcze tylko Konfederacja. Galopująca polaryzacja najwyraźniej jej sprzyja, w tym układzie Konfederaci stają się jedyną "trzecią siłą". Zadziwiające, jak wielu "demokratów" rosnące sondaże Konfederacji zbywa wzruszeniem ramion, byle tylko PiS-owi spadało, a Tuskowi rosło, ale ostrzegam, że gdybyśmy mieli kiedyś doświadczyć rządów Mentzena, Bosaka i Brauna, to okres władzy Kaczyńskiego będziemy wspominać jak miły spacer po jabłoniowym sadzie. Nie łudźmy się, że Konfa to jakaś inna partia niż kiedyś. Podczas sobotniej konwencji prawdziwą owację dostał Grzegorz Braun. Co powiedział do nowoczesnych młodych działaczek i działaczy, którzy rzekomo chcą "skupić się na gospodarce, a nie na ideologii"? Braun: "Nie będą nas historii uczyć Niemcy i Żydzi", "Nie będą dzieci nam wychowywać dewianci", "Stop ukrainizacji Polski", "euro-kołchoz" itd., itp. Brawom nie było końca.
Spolaryzowanej przez PiS i PO kampanii wyborczej nikt do końca nie wygra, ponieważ przy skrajnej polaryzacji siły są wyrównane, można liczyć co najwyżej na wynik z lekkim wskazaniem. Jeśli nawet to wskazanie będzie na PO, to co z tego? Co dalej? Powiedzmy 205 mandatów dla PO, 195 dla PiS-u i 60 dla Konfederacji - bo całą resztę mniejszych partii polaryzacja wytnie - w tym układzie Tusk i Kaczyński będą się musieli po wyborach łasić do Mentzena, a kto będzie się łasił zgrabniej, ten stworzy rząd.
Obecnemu kierownictwu PO należy uważnie patrzeć na ręce, ponieważ to ono zdecydowało o wejściu do gry zaproponowanej przez PiS: jestem ja, jesteś ty i jest ubita ziemia. I to Tusk podjął decyzję, żeby wyciąć mniejsze partie, jeśli nie chcą iść z nim na jednej liście. PO może na tym wygrać, ale ryzyko jest ogromne, a cena - w postaci wzmocnienia Konfederacji - bardzo wysoka. Miejmy po prostu świadomość, że gra na polaryzację i osłabianie mniejszych partii to decyzje Tuska i Kaczyńskiego, a nie "tak się jakoś stało". I miejmy do tej decyzji PO ograniczone zaufanie. Być może Tusk ma rację, być może strategia na polaryzację i wycinanie słabszych da zwycięstwo opozycji, a nie tylko wzmocni PO, być może Tusk wie coś, czego my nie wiemy, ale pamiętajmy, że Kaczyński też chce grać z Tuskiem w dupniaka jeden na jeden i właśnie to jest dość podejrzane.
Z trwającej kampanii wyborczej wyjdziemy jak z wyżymaczki. Galopująca polaryzacja ma bowiem jeszcze jeden straszny skutek uboczny - upodabnia do siebie obie strony, aż w końcu ciężko odróżnić jednych od drugich. Już teraz to, co wyprawia w mediach społecznościowych komentariat opozycyjny woła czasem o pomstę do nieba, każdy chwyt jest dobry, zasłużeni dziennikarze dostają małpiego rozumu, zachwycają się Tuskiem prasującym koszulę (ach, on ma figurę 30-latka!), te erupcje miłości do Pana Przewodniczącego są powszechne i naprawdę zawstydzające, ale chyba w PO się niestety podobają.
Najnowszy sondaż dla OKO.Press i TOK FM to chyba ostatni dzwonek. PiS ma w nim 33 proc., KO 31 proc. (skok aż o 5 pkt. procentowych!), a Hołownio-Kosiniak spada pod próg i dostaje... 7 procent. Lewica też ledwo-ledwo (8 procent). Jeśli komuś naprawdę zależy na odsunięciu PiS-u od władzy, to powinien przy tych wynikach się rozpłakać, a tymczasem słychać okrzyki: "Dogoniliśmy!", "Dziękujemy Panie Przewodniczący!", "Idziemy po zwycięstwo! Nareszcie!", "Olbrzym się obudził!". Jak to idziecie po zwycięstwo? Po przeliczeniu tego sondażu na mandaty PiS z Konfederacją mają w Sejmie 255 głosów, czyli mocną większość. Ale nawet jeśli do takiej hard prawicowej koalicji nie dojdzie, bo Tusk zatka nos, dogada się po wyborach z Mentzenem i uda mu się sklecić rząd mniejszościowy z cichym poparciem Konfederacji, to wyobrażacie sobie kolejne miesiące? Wyobrażacie sobie, że cały ten anty-PiS i cała ta "obrona demokracji" skończą się umizgami do Brauna przy każdej ustawie?
Popularny wśród wierchuszki PO twitterowicz Adam Abramczyk pisze tak: "Ten sondaż, w którym #TrzeciaDroga jest pod progiem, to najlepsza rzecz, która mogła się opozycji przytrafić na ponad 3 miesiące przed wyborami. Hołownia i Kosiniak-Kamysz, którzy mieli za zadanie być hamulcowymi, już praktycznie nie istnieją. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku, znikną z polskiej polityki". Ten wpis dość dobrze oddaje to, co myśli kierownictwo PO, ale mu nie wypada tego wprost przyznać. Czy w ten sposób opozycja wygra wybory? Na razie zwiększa się prawdopodobieństwo, że wygra je PO, a rządzić nadal będzie Kaczyński.