"Przyczyny umorzenia śledztwa [w sprawie znieważenia Siergieja Andriejewa] są czysto formalne" - ustalił dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada. Zdaniem Prokuratury Okręgowej w Warszawie stosowanie przepisu kodeksu karnego jest uzależnione od zapewnienia wzajemności przez państwo obce - w tym przypadku Federację Rosyjską. "Według rosyjskiego kodeksu karnego znieważenie głowy innego państwa, czy innych jego przedstawicieli nie podlega ściganiu. Ochrona dotyczy wyłącznie rosyjskich oficjeli" - czytamy.
Przypomnijmy: Podczas zeszłorocznych obchodów rosyjskiego Dnia Zwycięstwa (9 maja) w Warszawie ambasador Rosji Siergiej Andriejew został oblany czerwoną farbą, która miała symbolizować krew ofiar rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Skandowano hasła: "faszyści", "raszyści", "zabójcy". Do zdarzenia doszło pod Cmentarzem-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie. Po zdarzeniu warszawska policja przeprowadziła postępowanie wewnętrzne. Nie stwierdzono uchybień w działaniu funkcjonariuszy. - Nie są prowadzone żadne postępowania dyscyplinarne w tym zakresie - mówił w rozmowie z tvnwarszawa.pl Sylwester Marczak z Komendy Stołecznej Policji.
Decyzja o umorzeniu sprawy oznacza, że nikt nie poniesie konsekwencji za atak na ambasadora - ani ukraińska aktywistka Iryna Zemliana, która wylała farbę na dyplomatę, ani policjanci, którzy zabezpieczali uroczystości.
W tym roku ukraińscy aktywiści zastawili na Andriejewa "pułapkę": na całej szerokości chodnika oddzielającego główną aleję cmentarza od pomnika, pod którym chciał złożyć kwiaty, porozstawiali małe flagi Ukrainy i krzyże. "Ukraińskie flagi i krzyże rozstawiono tu w umiejętny sposób. Jeśli ambasador Rosji tutaj się pojawi, będzie je musiał albo podeptać, albo iść krzakami. Trzeciej opcji nie ma" - opisywał dziennikarz Radia Zet Rafał Miżejewski.