Ziobro twierdzi, że zawetował "przywileje osób LGBT". A jak było naprawdę? To symboliczny dokument

Zbigniew Ziobro ogłosił, że zawetował konkluzję Rady UE ws. stosowania Karty praw podstawowych, która miała "forsować przywileje i szczególne uprawnienia środowisk osób LGBT". Wbrew jego żądaniom, do dokumentu nie dodano bowiem zapisów o dyskryminacji chrześcijan w Unii Europejskiej. Sęk w tym, że to wyłącznie symboliczny dokument, który nie wprowadza żadnych nowych przepisów, a jedynie przypomina o walce z dyskryminacją w Miesiącu Dumy społeczności LGBT+.

Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że podjął decyzję o zawetowaniu Konkluzji Rady Unii Europejskiej w sprawie stosowania Karty Praw Podstawowych. "W cieniu walki o przywileje dla homoseksualistów i innych spod znaku LGBT rozplenia się w UE nienawiść religijna - prawa chrześcijan są dzisiaj w Europie powszechnie łamane. Dlatego właśnie w #PrideMonth podjąłem decyzję o zawetowaniu Konkluzji Rady Unii Europejskiej w sprawie stosowania Karty Praw Podstawowych. Sprzeciw zgłosi w moim imieniu obecny na Radzie Sekretarz Stanu Sebastian Kaleta. Konkluzja nie zostanie więc przyjęta. Wymaga jednomyślności. Bruksela chce być ślepa na ofiary dyskryminacji osób wierzących. Prawa człowieka muszą dotyczyć każdego człowieka. Będę bronił naszych wartości" - napisał Ziobro na Twitterze.

Minister zwołał w tej sprawie konferencję, na której nieco rozwinął swoje stanowisko. - Z jednej strony konkluzja ta forsuje przywileje i szczególne uprawnienia środowisk osób LGBT, z drugiej strony nie uwzględnia postulatów strony polskiej, które miały na celu zabezpieczenie praw osób wierzących, w tym chrześcijan w Unii Europejskiej i wyeksponowanie aktów nienawiści i agresji, które wobec tych środowisk są coraz częściej w UE kierowane - przekonywał. 

Ziobro stwierdził, że dokument był "niezwykle jednostronny" i odrzucono postulaty, "które miałyby na celu chronić inne grupy narażone na agresję". Minister (prawdopodobnie nieświadomie) przyznał przy tym, że społeczność osób LGBT+ jest narażona na agresję. 

Musimy pamiętać o tym, że w UE dominują środowiska lewicowe, a czasami wręcz lewackie. One wpływają na agendę poszczególnych organów UE, chcą forsować, siłą narzucać, pod szyldem tolerancji i równouprawnienia przywileje środowisk, kryjących się pod znakiem LPT... LPTGiQ... I te środowiska związane z aktywistami homoseksualnymi i innymi grupami, które bardzo mocno, wręcz opresyjnie naciskają na pozostałą część społeczeństwa, aby przyjęła ich punkt widzenia, przyjęła ich system wartości, aby propagowała wręcz ten system wartości, sprzeczny z przekonaniami, wiarą osób, których ten dokument siłą rzeczy też by dotyczył. W tej sytuacji ta postawa, aktywizm wyrażony właśnie we wspomnianym przeze mnie dokumencie zasługiwał na sprzeciw, na stanowczy sprzeciw

- mówił dalej Ziobro. 

Polska zawetowała symboliczny dokument

Weto nie ma jednak żadnego znaczenia. Dokument, który tak oburzył ministra, jest wyłącznie symbolicznym zwróceniem uwagi na prawa osób LGBT+ w czasie Miesiąca Dumy. Ponadto, stwierdzenie, że konkluzja nie została przyjęta, bo wymaga jednomyślności, nie jest prawdą. Stwierdzono jedynie, że nie było consensusu i treść poparło 25 delegacji. 

Wbrew temu co sugerował Ziobro, nie było mowy o forsowaniu czy narzucaniu czegokolwiek, bo kilkustronicowy dokument nie wprowadza żadnych nowych przepisów. Jest jedynie przypomnieniem już istniejących zapisów w unijnym prawie i zachętą do zapobiegania dyskryminacji. 

Zaczyna się od ogólników - o tym, że Unia Europejska została zbudowana na takich wartościach jak godność ludzka, wolność, demokracja, równość, praworządność i szacunek do praw człowieka, w tym osób należących do mniejszości.

Dokument przypomina o zapisach zawartych w Karcie praw podstawowych, Traktacie o funkcjonowaniu UE, wcześniejszych konkluzjach m.in. dotyczących przestępstw z nienawiści i naruszeń praw osób LGBT+. Podkreślono też odpowiedzialność Parlamentu Europejskiego, Rady Europy, Komisji Europejskiej i krajów członkowskich za obronę i promowanie praw czy zapewnienie równego traktowania i równości dla wszystkich.

40 proc. osób LGBT+ doświadcza nękania 

Stwierdzono również, powołując się na badania przeprowadzane przez instytucje unijne, że między 2012 a 2019 r. sytuacja osób LGBT+ się pogorszyła. Potępiono też przemoc, nękanie i dyskryminację wobec osób LGBT+ i wyrażono ubolewanie, że ponad połowa osób LGBT+ ukrywa swoją orientację, około 40 proc. doświadcza nękania, a jedna na dziesięć osób pada ofiarą przemocy fizycznej (zwłaszcza dotyczy to osób transpłciowych i interpłciowych).

Zobowiązują się do promowania i wspierania praw podstawowych wszystkich mieszkańców UE, w tym osób LGBT+, aby było "bezpieczne od przemocy, nękania i dyskryminacji".

Zobacz wideo Serial "Jesteśmy rodziną" [ZWIASTUN]

Dokument zachęca też kraje członkowskie, by przeciwdziałały przemocy i dyskryminacji osób LGBT+ na poziomie praw krajowych, chroniły je przed przestępstwami z nienawiści (również online) i namawiały ofiary do zgłaszania przestępstw motywowanych homofobią.

Jak to wygląda w Polsce?

  • Przesłanki orientacji seksualnej i tożsamości płciowej nie pojawiają się w polskim Kodeksie karnym. Oznacza to, że - cytując pismo byłego Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara do Zbigniewa Ziobry - "popełnienie przestępstwa z powodu rzeczywistej lub domniemanej orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej pokrzywdzonego, zgodnie z przepisami prawa krajowego, nie nakłada na organy ścigania obowiązku ustalenia homo-, bi- czy transfobicznego motywu sprawcy i nie jest zagrożone surowszą karą"
  • Co więcej, "ze względu na brzmienie art. 256 k.k. nawoływanie do nienawiści ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową w ogóle nie jest karane, a homo-, bi- i transfobiczna mowa nienawiści może zostać uznana jedynie za wypełniającą znamiona przestępstwa znieważenia, które jednak na gruncie art. 216 k.k. jest ścigane z oskarżenia prywatnego". 
  • Co za tym idzie, policja nie gromadzi danych na temat przestępstw popełnianych z nienawiści do osób LGBT+.

Symboliczny dokument przyjmowany co roku

Unijny dokument zachęca też do przeciwdziałania szerzeniu się teorii spiskowych i dezinformacji na temat osób LGBT+, zapewnianiu, by aktywiści działający na rzecz praw człowieka mieli zapewnioną wolność słowa i wolność zrzeszania się bez obaw o to, że padną ofiarami przemocy. Zwrócono też uwagę na konieczność zwiększonej dbałości o bezpieczeństwo grup mniejszościowych w czasach kryzysu oraz osób uciekających przed rosyjską agresją.

Do Komisji Europejskiej skierowano zaś zachęty do dalszego działania na rzecz bezpieczeństwa i równouprawnienia osób LGBT+, wspierania pracy zespołów, które zbierają informacje o nierównościach, przeciwdziałania szerzeniu się mowy nienawiści w sieci czy prowadzenia programów grantowych, w ramach których grupy aktywistyczne mogą ubiegać się o finansowanie ich projektów.  

Korespondent TVN24 w Brukseli zwrócił uwagę, że symboliczny dokument jest przyjmowany przez Radę Unii Europejskiej corocznie w czasie spotkań w czerwcu, kiedy przypada Miesiąc Dumy.

Więcej o: