Opublikowany w środę 31 maja skandaliczny wpis Prawa i Sprawiedliwości, zamieszczony na oficjalnym koncie partii na Twitterze, atakował Marsz 4 czerwca, wykorzystał wpis Tomasza Lisa (usunięty, za który dziennikarz przeprosił) i zilustrował to zdjęciami z byłego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Jak się okazuje - zapożyczonymi prawdopodobnie nielegalnie. Spot został zablokowany na żądanie BBC. O sprawie informuje "Gazeta Wyborcza", która od brytyjskiej stacji dostała wiadomość, że "BBC nie dało pozwolenia na wykorzystanie naszych treści i zgłosiliśmy to na Twitterze w związku z naruszeniem praw autorskich i poprosiliśmy o ich usunięcie". Spotu PiS nie można już zobaczyć w serwisie społecznościowym. W jego miejscu widzimy planszę: "Te multimedia zostały zablokowane w związku ze zgłoszeniem właściciela praw autorskich".
Tuż po opublikowaniu filmiku internauci wskazali, że jednym ze źródeł ujęć wykorzystanych przez PiS ma być materiał BBC. Jego autorem jest brytyjski kompozytor Ashley Kingsley [redakcja przesłała do niego pytanie, podobnie jak do stacji, jednak do chwili publikacji nie dostaliśmy odpowiedzi]. Zdjęcia, których właścicielem jest BBC, przerobiono: zmieniono podkład muzyczny i usunięto napis w języku angielskim, informujący o tym, że pokazywana jest brama wejściowa do obozu Auschwitz 1. Zdjęcia od brytyjskiego nadawcy było widać w pierwszej i siódmej sekundzie spotu PiS. To ujęcie znad torów rampy obozu oraz drugie - ukazujące właśnie bramę.
Nie jest to jedyne źródło, z którego czerpali autorzy spotu partii rządzącej w Polsce. Dwa ujęcia z drona wykorzystane w multimedialnej publikacji to fragment filmu zamieszczonego na YouTube cztery lata temu. - Montowałem sam swój materiał, więc praktycznie od początku byłem pewien, że to moje prace. Ktoś zmienił tylko kolory. W tym pierwsze z nich, z lotu nad główną bramą, to też jest początek mojego filmu - wyjaśniał autor nagrania w rozmowie z Onetem. Dodał, że nie wie, kto jest autorem spotu i nikt się z nim nie kontaktował. Dyrektor Biura Prezydialnego PiS zbagatelizował sprawę i stwierdził, że "zgodnie z polskim prawem wolno cytować utwory w uzasadnionym zakresie". - W wypadku materiału video, dwa fragmenty ujęć dronowych Muzeum Auschwitz-Birkenau - jeden 3-sekundowy a drugi 4-sekundowy, zostały uzupełnione o historyczne informacje (w obozie zagłady zamordowano ponad milion osób; 6 mln Polaków zginęło w czasie wojny) i zostały wykorzystane w ramach krytycznej analizy skandalicznego i nawołującego do nienawiści wpisu pana Tomasza Lisa - tłumaczył Michał Moskal. Dodajmy, że Tomasz Lis usunął tweeta, w którym pisał: "Znajdzie się komora dla Dudy i Kaczora". Przeprosił za niego, tłumacząc, że miał na myśli "celę".
O sprawę wykorzystania materiałów wideo zapytaliśmy adwokatkę Klaudię Błach-Morysińską, która podzieliła się swoimi wątpliwościami. - Główny trzon spotu to fragmenty filmu z Auschwitz, które dominują przekaz, nie pozostawiając pozostałym elementom zbytniej przestrzeni. Wydaje się, że to one stanowią rolę nadrzędną i dominują przekaz. Stąd proporcje, w jakich użyto zapożyczonego utworu w stosunku do całości, mogą budzić wątpliwości - wyjaśniała prawniczka. Jej zdaniem nieprecyzyjne było tłumaczenie o "analizie krytycznej". - Ona polega na zacytowaniu cudzego utworu celem krytycznego odniesienia się do niego. W analizowanym przypadku autor spotu nie odnosi się krytycznie w żaden sposób do jakichkolwiek kwestii dotyczących obozu Auschwitz. Wydaje się również, że prawa gatunku twórczości, jakim jest spot reklamowy, nie uzasadnia wykorzystania i oparcia reklamowego spotu politycznego na cudzym utworze - tłumaczyła w rozmowie z Gazeta.pl Klaudia Błach-Morysińska. Więcej w poniższym tekście:
Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu: